Poniedziałek rano... Czas podnieść się coś ze sobą zrobić.
Otworzyłam oczy. W Nowym Jorku mieszkałam od tygodnia. Wstałam szturchając psa, który leżał na progu. Jej ulubione miejsce. Nasypałam jej karmy do miski, a sama otworzyłam lodówkę. Wyjęłam wędlinę i zrobiłam kanapki. Zjadłam, ubrałam się, zapięłam szelki i smycz Nali, i wyszłam. Wcześniej mieszkałam w Denver, co w porównaniu do Nowego Jorku to jest nic.
"Dobrze by było znaleźć jakiś park"-pomyślałam.
Niestety moje próby znalezienia miejsca się nie powiodły, więc zaczepiłam jakiegoś przechodnia.
-Przepraszam, czy nie wiesz gdzie mogę znaleźć tu park?
<Kto to był?>