poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Od Alana do Hope

Kolejny nudny dzień. Jest sobota i całe szczęście dzień wcześniej poprosiłem o wolne, więc wolne świętować mogłem zaraz po wstaniu z łóżka. Wstałem koło godziny dziewiątej, uprzednie upewniając się, że Matthias jeszcze śpi. Nie chciałem go budzić wiedząc, że zawracałby mi głowę. Na szczęście spał głębokim snem, mogłem więc wyjść do parku albo do kawiarni.
Fakt faktem, że dość dawno nie grałem na gitarze, dodatkowo przydałoby się trochę kasy. Wziąłem swoją trochę już starą gitarę, narzuciłem na siebie kurtkę, włożyłem buty i wyszedłem z mieszkania. Klucze odrobinę się zacinały podczas zamykania, muszę pamiętać o wymianie zamka, bo kiedyś utknę we własnym mieszkaniu. Oszczędziłem sobie czekania na windę, zszedłem więc cztery piętra w dół po czym wyszedłem z bloku. Z piętnaście minut zajęło mi dotarcie do Central Parku, ludzi nie było dość sporo, miałem jednak nadzieję, że uda mi się coś zarobić. Upatrzyłem sobie idealne miejsce, tuż pod fontanną. Rozłożyłem futerał, sprawnie też nastroiłem gitarę. Postanowiłem, że zagram Lost on you — LP. Powoli zacząłem wygrywać odpowiednie akordy wpasowując w to słowa.
~When you get older, plainer, saner
Will you remember all the danger
We came from?
Burning like embers, falling, tender
Longing for the days of no surrender
Years ago
And will you know?~
Pierwsza zwrotka minęła, kątem oka zauważyłem kilka drobnych monet w futerale i parę dzieciaków słuchających mojego śpiewu. Niby nic, jednak czego się spodziewam. Nie jestem żaden Justin Bieber itp.
~So smoke 'em if you got 'em
'Cause it's going down
All I ever wanted was you
I'll never get to heaven
'Cause I don't know how
Let's raise a glass or two

To all the things I've lost on you
Oh-oh
Tell me are they lost on you?
Oh-oh
Just that you could cut me loose
Oh-oh
After everything I've lost on you
Is that lost on you?~
Kompletnie zatraciłem się muzyce i dopiero po skończeniu całej piosenki zauważyłem, że jakaś młoda brunetka przygląda mi się od dłuższego czasu. Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, gdy ta podeszła do mnie i powiedziała:
-

Hope?

Od Scotta cd Hailey

Z błogiej krainy snu wyrwał mnie pisk i coś ciężkiego co wylądowało prosto na moim brzuchu. Zerwałem się jak oparzony, a moim oczom ukazała się zadowolona twarzyczka mojej siostrzenicy.
-Wujek wstawaj, bo babcia powiedziała, że jeśli pośpisz jeszcze trochę to dostaniesz do jedzenia jedynie siano -powiedziała szczerząc się jak największe zło tego świata, po czym wybiegła z pokoju.
Zwlekałem się niechętnie z łóżka i zgarnąłem swoje ciuchy. Ogarnąłem się szybko, ogoliłem i przebrałem się w wybrane ciuchy. Zwlekałem się na dół, do kuchni, gdzie zgromadził się prawie cały obecny pierwiastek żeński. Wchodząc rzuciłem jedynie:
-Witam szanowne damy -a moje kroki skierowałem prosto do Hai, całując ją na przywitanie.
Wysunąłem krzesło obok niej i rozsiadłem się na nim, opierając jedną rękę o krzesło dziewczyny.
-No kogoż to moje ślepe oczy widzą -rzuciła sarkastycznie babcia.- Królewicz zwlókł swój ciężki zad.
Podniosła się od stołu i przechodząc obok mnie zdzieliła mnie ścierką przez czuprynę.
-Z małą pomocą -powiedziałem wypinając język do Marry.
Dziewczynka wyszczerzyła się dumna ze swojego czynu wśród śmiechu kobiet.
-Za karę zabierzesz swojego szwagra i pójdziecie do sąsiada, bo dzwonił, że ma dla nas żywą choinkę. Więc przywleczecie ją tu-powiedziała stawiając przede mną talerz ze śniadaniem.- A my z dziewczynami skończymy szykować jedzenie. A i twoi rodzice będą wieczorem i nawet wypuścili z kliniki.
-No to super-powiedziałem biorąc się za jedzenie. 

Hailey?