poniedziałek, 23 września 2019

Od Xaviera cd Lashiti

Siadłem na stołku barowym tuż przed dziewczyną, po czym spróbowałem jej wynalazku. Pokiwałem z podziwem głową.
-Jeśli kiedykolwiek się zastanawiałem, czy na pewno nadajesz się do tej roboty, to teraz jest już pewny. To jest naprawdę ekstra -powiedziałem, co wywołało szeroki uśmiech ciemnookiej.
-No to teraz, w ramach podziękowania podziękowania możesz mi powiedzieć o swoim koszmarze -odpowiedziała krzyżując ręce na piersi.
-Czyli nadszedł czas na zwierzenia przed barmanem -próbowałem odwrócić to wszystko w żart, jednak zaprzestałem widząc srogie spojrzenie dziewczyny. Westchnąłem przejeżdżając dłonią po twarzy. Nie przepadałem za mówieniem o swoich problemach czy obawach. Zawsze starałem się radzić sobie samemu z problemami. Nie lubiłem wciągać innych w swoje życie i kłopoty. Jednak nadszedł czas, aby przyzwyczaić się do tego, że kogoś to może obchodzić to do tego stopnia, że nie da mi spokoju puki nie usłyszy zadowalającej odpowiedzi. Ale w końcu jesteśmy razem, a skoro ja wymagam od niej szczerości, to i ona na to zasługuje. Wyciągnąłem z szafki kieliszki i chwyciłem butelkę wódki, po czym napełniłem szkło. Opróżniłem ją jednym haustem. -Od wielu lat ten sam...  To może bardziej wspomnienie. Jedno zmasakrowane ciało i ich kretyńskie uśmieszki. Moment kiedy ją znalazłem... Chociaż ostatnimi czasy coś się zmieniło...A dokładniej jeden szczegół -powiedziałem po czym oderwałem wzrok z kieliszka i spojrzałem na Lashi. -To nie ciało Sary tam leży...
Dziewczyna obeszła blat, po czym przytrzymała się za moje ramiona i bezceremonialnie wpakowała mi się na kolana. Położyłem ręce na jej lędźwiach, obejmując ją aby nie spadła. Uśmiechnąłem się patrząc prosto w jej brązowe oczy. Przeniosła dłonie z moich barków na kark.
-Czy ty chociaż na chwilę przestajesz się bać o moje bezpieczeństwo? -Zapytała, na co uśmiechnąłem się lekko, zaprzeczając ruchem głowy. Westchnęła jedynie kręcąc głową. -Czasem się zastanawiam, czy nie było by nam prościej osobno... I dlaczego nie odwróciłeś się ode mnie kiedy poznałeś prawdę...
-Bo oboje jesteśmy równie zepsuci. Nie będzie nam łatwo, ale wiesz... Przynajmniej będziemy mieli ciekawe życie i większe problemy niż kolor zasłon, więc nie będzie to żaden powód do kłótni. W dodatku ktoś ostatnio stwierdził, że razem damy sobie radę ze wszystkim... A miała to być tylko zabawa na biurku co -mruknąłem całując ją w szyję co wywołało jej uśmiech. -A teraz bardzo, ale to bardzo mocno cię kocham, moja królowo. I niczego nie żałuję.
Siedzieliśmy jeszcze jakiś czas w ciszy. Lashi drażniła moją szyję opierając głowę o moje ramię. Głaskałem ją po plecach całując po odsłoniętym ramieniu. Aż mi się wszystkiego odechciewało myśląc o powrocie do Nowego Jorku. O powrocie w ten cały bałagan. Moje spojrzenie padło na zegarek, który pokazywał, że jest już mocno po dziewiętnastej. W pewnym momencie dziewczyna wyprostowała się i spojrzała na mnie przerzucając włosy na jedną stronę. Po jej minie widziałem, że coś już wymyśliła.
-To może mniej będziesz się bał o moje życie, kiedy nauczysz mnie parę sposobów na pozbycie się natrętów -powiedziała uśmiechając się cwaniacko. -A wątpię abym znalazła kogoś odpowiedniejszego do tego, niż ty...
-Dobra dobra, nie musisz słodzić. Jeśli tylko chcesz możemy poćwiczyć samoobronę czy to samymi rękami czy z nożem... Jak chcesz to nawet poćwiczymy strzelanie -odpowiedziałem patrząc jej w oczy. -Co tylko chcesz. Możemy nawet zaraz teraz natychmiast. W szafkach na pewno znajdą się dla ciebie jakieś ciuchy sportowe siostry...
 Lashiti?

niedziela, 22 września 2019

Od Lashiti cd Xaviera

- Miło, że tak o mnie dbasz. Jednak jeśli twoi wrogowie, wiedza że jestem twoją słabością, to może tak nie powinno być. Naucz mnie czegoś, dzięki czemu zaskoczę przeciwników, albo i nawet siebie bądź kogokolwiek. - powiedziałam. Choć nie przebudziłam się chwilę po nim, nigdy mi nie opowiadał o koszmarach. Może powinnam go o to spytać albo też nic z tym nie robić.
Głaskałam powoli jego policzek i patrzyłam na niego, może bardziej podziwiałam, tak to może być dobre określenie. Pamiętam, jak weszłam do jego klubu, by znaleźć pracę. Choć to nie było przypadkowe, na początku miałam interesy i wiadomość od jednego z chłopaczków o tym, kto tam jest. Nie na co dzień tak jest, ale jednak jest. Nie miałam, zamiaru tam zostawać, ale jednak wyszło nieco inaczej. Potem zabawa z nim na biurku, kolejne spotkanie, jakoś dalej się to potoczyło, aż do bycia razem. Zapewne Tori, nie pochwala tego jednak.. Sama nie wiem co jednak...
Patrzyłam, podziwiałam go i głaskałam jego policzek tak powoli. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy, chyba znowu mnie zmęczenie bierze.
Chociaż nie chce, żeby on był sam. Przechyliłam jego twarz, by była bliżej mojej i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Jaki koszmar miałeś? - spytałam, choć też może nie powinnam pytać o takie szczegóły. W sumie nigdy nie wiem, jak on zareaguje na moje pytania albo wyznania. Niedługo będzie trzeba wracać do domu, do roboty, do rzeczywistości, jednak jeszcze nie chce. Chce jeszcze trochę z nim się polenić.
Gdy wspomniał o barku, nieco go zgniotłam i wstałam, by znaleźć barek i sobie kucnąć, by wybrać jakiś alkohol, czytałam etykietki i wybierałam i po kolei kładłam na blat stołu. Wyjęłam jakieś, alkohole typu: whisky, wino, oraz jakieś wódki, troszkę tego było. Znalazłam jakieś ładne szklanki, znalazłam także lód i mogłam zacząć jak typowy barman, którym zresztą tez jestem się zachowywać. Spróbowałam najpierw wódki, paliła w gardełko. Znalazłam jakieś owoce oraz mikser, wiec zaczęłam po kolei kroić owocki oraz nalewać wódki, by zacząć je mieszać, troszkę kruszonego lodu, oraz innych smacznych i nieco kwaskowatych dodatków.
Widziałam katem oka jak Xavier, się na mnie patrzy, posłałam mu uśmiech i dalej robiłam swoje.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - powiedziałam, skończyłam swój miks, nalałam do szklanej miseczki i podsunęłam mu pod nos i podałam łyżeczkę, czekałam na werdykt.
- Powiedz, jak smakuje i odpowiedz na pytanie. - powiedziałam, patrzyłam na niego wyczekująco.

Xavier?

sobota, 21 września 2019

Od Tylera cd Shaylyn

Spojrzałem na dziewczynę i zaśmiałem się w reakcji na wypowiedziane przez nią słowa.
-Kto tu mówi o jednej nocy? Słuchaj, nie chcę się wiązać, nie szukam związku. Chcę tylko seksu, możemy zawrzeć układ - oznajmiłem.
Dziewczyna patrzyła na mnie z uniesionymi brwiami, ewidentnie zaskoczona moimi słowami.
-Liczysz, że się na to zgodzę? Mimo że znam cię może godzinę? - prychnęła.
-Nie musisz zgadzać się odrazu, dam ci czas na przemyślenia. Do zobaczenia - odparłem, uśmiechając się zadziornie i znikając w tłumie.
Przedzierając się przez tłum, w głowie wciąż miałem obraz dziewczyny w krwistoczerwonej bieliźnie, choler.a to byłby tak dobry układ. Na ten moment nie interesowały mnie żadne zobowiązania, zależało mi tylko na jednym. Wyszedłem na zewnątrz i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów, wyciągając jednego i zapalając go. Poszedłem do domu.
Kiedy dotarłem na miejsce dochodziła trzecia, dlatego wziąłem prysznic i położyłem się spać.
Gdy się obudziłem, dochodziła dwunasta. Ruszyłem w drogę do kuchni, z zamysłem zjedzenia śniadania. No tak, lodówka była pusta. Westchnąłem cicho i wróciłem do sypialni, szukając czegoś, w co mógłbym się ubrać. Wyszedłem z mieszkania, zgarniając po drodze kluczyki do samochodu. Powinienem go zmienić, jeżdżę nim już dość długo, więc zaczyna mi się nudzić. Odpaliłem silnik, wsłuchując się w jego przyjemny dźwięk i wyjechawszy z garażu, udałem się do sklepu. Wziąłem wózek, postanowiłem zrobić większe zakupy, przy kolejnym gastro może nie chcieć mi się czekać na dowóz jedzenia. Ruszyłem w podróż między regałami, zgarniając po drodze wszystko, na co mógłbym mieć ochotę. Wózek szybko się zapełniał. Nagle między alejkami ujrzałem znajomą dziewczynę, poznaną poprzedniej nocy.
-Nie sądziłem, że zobaczymy się tak szybko - stwierdziłem.
-Ja podobnie - prychnęła.
-To jak, podjęłaś już jakąś decyzję?
Shay?

piątek, 20 września 2019

Od Gwen cd Patrica

Przejechałam dłonią po jego ręce, uśmiechając się lekko.
-Jeszcze zmienisz zdanie. Strasznie kopię przez sen -zażartowałam jednocześnie wtulając się w niego.
-Oj aż tak źle nie może być, abym zmienił zdanie- odpowiedział oplatając mnie jeszcze mocniej.
-Jeszcze zobaczymy -mruknęłam ziewając lekko.
Przymknęłam oczy wdychając jego zapach. Po chwili dało się słyszeć jego miarowy oddech. Ja jeszcze dłuższy czas nie mogłam zasnąć. Owszem było mi bardzo dobrze z chłopakiem, ale wciąż nie mogłam się w pełni odprężyć. A tajemnice nie pomagają... Trzymanie go na dystans oszczędziło by mu i mnie późniejszego bólu. Ale wiem, że jeśli ktokolwiek się dowie będą traktować mnie jak dziecko. Przekręciłam się na drugi bok, delikatnie tak aby go nie obudzić. W końcu po prawie godzinie w końcu udało mi się przysnąć. Rano obudziły mnie ostrożne i delikatnie pocałunki po moim ramieniu. Mruknęłam coś niezrozumiałego machając ręką. W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech. Otworzyłam niechętnie oko i spotkałam zielone spojrzenie uśmiechniętego chłopaka.
-Przepraszam, że przeszkadzam w pani wypoczynku, ale dochodzi już dziewiąta -powiedział kładąc się obok i lustrując mnie wzrokiem.
Przeciągnęłam się, po czym przejechałam dłonią po moich splątanych włosach. Odwróciłam się na bok, aby spojrzeć na chłopaka.
-No cóż... Może panu wybaczę -powiedziałam dając mu pstryczka w nos.
-A ja chyba polubię cię w takim porannym wydaniu -odpowiedział bawiąc się moim zabłąkanym pasmem włosów, na co się lekko zarumieniłam.
-No tak, bo nie ma to jak zakołtuniona i obśliniona dziewczyna... Masz dziwny gust -zaśmiałam się, po czym skubnęłam zębami jego rękę. -Ale przyjmę to jako komplement.
Moja dłoń wylądowała we włosach Patrica, w które lekko wplotłam dłoń.
 Patric?

Od Patrica cd Gwen

Uśmiechnąłem się i delikatnie wyswobodziłem się z objęć dziewczyny, aby móc wstać z kanapy.
-Coś znajdziemy – stwierdziłem.
-Cudownie – odparła radośnie i także uniosła się z kanapy, podążając za mną.
Zapaliłem światło w sypialni, gdzie Potter w najlepsze ucinał sobie drzemkę na moim łóżku.
-Jak zwykle – prychnąłem, otwierając szafę.
-Daj mu spokój, niech śpi sobie – powiedziała, dźgając mnie lekko w bok.
-Ale zaraz ty też byś chciała iść spać, a on nieco tu przeszkadza – zaśmiałem się, sięgając po czarną koszulkę, która następnie podałem dziewczynie – ta powinna pasować.
-Dziękuję – odparła i skierowała się w stronę łazienki.
Usiadłem na łóżku obok psa i pogłaskałem go po brzuchu, budząc.
-Stary, dzisiaj śpisz w swoim łóżku – oznajmiłem, kiedy popatrzył na mnie swoimi mądrymi oczami.
Potter posłał mi niezadowolone spojrzenie, podniósł się i powędrował na swoje posłanie po drugiej stronie pokoju, obok biurka. Chwilę później Gwen wróciła do pokoju, z ubraniami w rękach. Położyła je na krześle.
-Do twarzy ci – stwierdziłem.
-Dzięki – uśmiechnęła się niepewnie.
-A teraz pozwolisz, że udam się do łazienki.
-Tym razem otrzymasz moją zgodę – zaśmiała się, siadając na łóżku.
-Wybornie – odparłem, ruszając w stronę łazienki.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czystą parę bokserek do spania, po czym wróciłem do sypialni. Przygasiłem główne światło, teraz pokój oświetlała jedynie lampka przy łóżku. Położyłem się obok Gwen i objąłem ją ramieniem.
-Cieszę się, że zostałaś, Gwen – oznajmiłem, całując ją w czubek głowy.
Gwen?

czwartek, 19 września 2019

Od Hailey cd Alexy`ego

Uśmiechnęłam się lekko w stronę chłopaka, wtulając się w niego bardziej. Byłam zmęczona, lecz usatysfakcjonowana. Jest to interesująca, intrygująca odmiana od tego co miałam wcześniej.
-Co dziś robimy? - zapytałam, jeżdżąc palcem po jego torsie.
-Chciałabyś coś konkretnego?
-Możemy iść potem na jakiś obiad i na stare miasto, bo podobno jest ładne – zaproponowałam.
-W porządku – odparł, chwytając moją dłoń i splatając nasze palce.
Dwie godziny później udaliśmy się do miasta. Split był piękny, a sami Chorwaci bardzo mili. Szliśmy z Alexym za rękę, przyglądając się miastu.
-Ślicznie tu – stwierdziłam, przyciągając chłopaka nieco bliżej siebie – dzięki, że mnie tu zabrałeś.
Alexy uśmiechnął się w moją stronę i zatrzymał się. Spojrzał mi w oczy, odgarniając wolną dłonią włosy z mojej twarzy.
-Potrzebowałaś tego, Mała. Dobrze patrzeć na ciebie szczęśliwą po tym, w jakim stanie do mnie przyszłaś – westchnął, gładząc mnie po policzku.
Jego słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy. Ścisnęłam mocniej jego dłoń posyłając mu radosne spojrzenie.
-Jestem ci naprawdę wdzięczna, Alexy. Nie wiem jakbym się z tego podniosła bez ciebie – westchnęłam.
-Oj Mała, nie myśl o tym – powiedział, przyciągając mnie do uścisku.
Wtuliłam się w chłopaka, gładząc rękami lekko jego plecy. Cieszyłam się, że mam w nim wsparcie. Odsunęłam się lekko po chwili, aby pocałować delikatnie chłopaka. Po chwili ruszyliśmy dalej udając się na poszukiwania restauracji, w której chcielibyśmy zjeść nasz obiad. Kolejnym punktem programu było stare miasto.

Alexy?

Od Shaylyn cd Tylera

Splotłam ramiona na piersi. Nie powiem, chłopak mnie zainteresował. Inaczej już dawno zakończyłabym tą rozmowę. Zbyt wiele w życiu nasłuchałam się odnośnie swojego wyglądu, a on jednak próbował obejść temat, mimo początkowego lustrowania wzrokiem.

-Więc tak to teraz się nazywa, że kogoś intrygujesz -prychnęłam lekko naciągając bardziej na siebie kurtkę.
-A ty ciągle się upierasz we swo... -zaczął, ale jego wywód przerwało pojawienie się jednej z pracownic.
-Raven, musisz iść się przygotować -powiedziała lustrując chłopaka.
Kiwnęłam głową po czym wyminęłam chłopaka i ruszyłam do baru. Poszłam do garderoby, gdzie przebrałam się w nowy strój. Tym razem składał się on z krwistoczerwonego kompletu bielizny. Nałożyłam na to szlafrok i ruszyłam korytarzem przed siebie, biorąc głębszy wdech. Ustałam przed wejściem na scenę i czekałam na to, aż mnie zapowiedzą. W końcu wyszłam powolnym krokiem, kręcąc seksownie biodrami. Rozejrzałam się po sali pełnej tych zboczonych ameb, aż natrafiłam na wzrok chłopaka sprzed baru. Utkwiłam w nim spojrzenie, podczas gdy podeszłam do rury. Obeszłam ją dokoła ściągając w międzyczasie szlafrok co spotkało się z gwizdami. Powstrzymałam się przed wywróceniem oczami wciąż utrzymując swoją maskę.
W końcu zakończyłam pokaz i zeszłam ze sceny, co było równoznaczne z zakończeniem mojej pracy na dziś. Przedarłam się przez tłum prosto w stronę baru. Po drodze oczywiście musiałam odganiać te cholerne wygłodniałe hieny, zwane mężczyznami. Nie bawiłam się w ubieranie skoro wszyscy i tak widzieli wszystko co się w tej chwili dało. A w tej chwili priorytetem było dla mnie napić się, a dopiero zdjęcie "firmowego" stroju. Ustałam przy barze i kiwnęłam do kolegi po drinka.
-Ładnie to tak uciekać, bez żadnego zdania na pożegnanie -usłyszałam głos niedawno poznanego chłopaka.
-A ty co? Wpadłeś popatrzeć, bo aż tak cię intryguję -parsknęłam upijając łyk trunku, po czym odwróciłam się do niego. -Bo jakoś w to nie wierzę, kolego.
-Oj no nie wiem, czemu wciąż myślisz, że chcę cię przelecieć -mówiąc to starał się nie spuścić wzroku z moich oczu.
Oczywiście moja złośliwa natura nie mogła mu ułatwić zadania. Ustałam niby przypadkiem uwydatniając swoje atuty.
-Bo wy wszyscy myślicie tak samo -powiedziałam pewnie. ,,Tak samo jak ty'' zabrzmiało od razu w mojej głowie. -A ja nie jestem przygodą na jedną noc. Więc sobie daruj.
Tyler?

Od Tylera cd Shaylyn

Spojrzałem na dziewczynę i uśmiechnąłem się, wyciągając z kieszeni paczkę fajek.
-Masz ognia? - zapytałem.
Dziewczyna skinęła głową i po chwili wyjęła zapalniczkę z kieszeni swojej skórzanej kurtki. Wziąłem przedmiot do ręki i osłaniając papierosa przed wiatrem, podpaliłem go, kolejno oddając dziewczynie jej własność. Omiotłem ja wzrokiem, była seksowna, bardzo. Wyglądała jak kolejna, która budziła we mnie pożądanie. Widziałem, jak dziewczyna uważnie bada mnie wzrokiem i przygląda mi się.
-Często tu bywasz – oznajmiła.
-Tak, powiedzmy, że taką mam pracę – odparłem.
-To było twierdzenie, nie pytanie – mruknęła, rzucając niedopałek na ziemie i depcząc go.
-Oh, widzę, że mamy tu spostrzegawczą osóbkę – zaśmiałem się – jesteś zainteresowana zrobieniem zakupów?
-A wyglądam? Chyba szukasz zarobku u złej osoby, kolego – westchnęła.
-Mógłbym ci powiedzieć jak w moich oczach wyglądasz, ale obawiam się, że nie spodobałoby ci się to – powiedziałem, unosząc brwi i wyczekując reakcji dziewczyny.
Była bardziej niż intrygująca.
-Ah tak? Zboczeniec uratował mnie przed zboczeńcem, aby sam się mną zająć? - prychnęła, unosząc jedną z brwi i robiąc krok w moją stronę.
-Oj tam od razu zboczeniec, ludzka rzecz, że ktoś kogoś intryguje – odparłem, uważnie się jej przyglądając, zawieszając dłużej wzrok na jej ustach.
Shaylyn?

środa, 18 września 2019

Od Gwen cd Patrica

Przymknęłam oczy i oddałam pocałunek, kładąc rękę na jego kark. Jego ręka powędrowała do mojej i wyjął z niej ostrożnie torebkę, którą w niej trzymałam. Nie opierałam się, gdy zabierał ode mnie rzeczy nie przerywając pocałunków, a ja jednocześnie trochę się uspokoiłam uciszając wszelkie myśli. W końcu odsunęłam się od niego, nie na długo ponieważ za chwilę wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-To jak, zostaniesz, czy mam sięgać po dodatkowe argumenty? -Mruknął całując mnie lekko w czubek głowy.
-To mi w zupełności wystarczy.
Złapał mnie za rękę i zaciągnął z powrotem do salonu. Usiedliśmy ponownie na kanapie, po czym przyciągnął mnie do siebie. Wróciliśmy do oglądania filmu. Objęłam go w pasie i wtuliłam się w jego bok. W końcu po pewnym czasie odezwałam się.
-Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że możesz mieć jakieś niecne plany wobec mnie -powiedziałam cicho skubiąc lekko jego koszulkę.
Chłopak spojrzał na mnie, gładząc mnie po ramieniu.
-Więc mogłabyś mi powiedzieć co się stało? -Zapytał patrząc na mnie oczekująco.
Westchnęłam lekko, nie przestając skubać jego koszulki.
-Powiedzmy, że od jakiegoś czasu mam problem z zaangażowaniem się coś więcej niż znajomość. Ale co jak i dlaczego, to rozmowa na inny czas, i mocniejsze procenty- zażartowałam lekko.
Patric kiwnął głową, po czym pocałował mnie lekko w czubek głowy. Ponownie skupiliśmy się na filmie. Gdy się skończył siedzieliśmy jeszcze jakiś czas, aż w końcu ziewnęłam przeciągle.
-Skoro zostałam już tu uwięziona na noc, to może chociaż znalazłbyś dla mnie jakąś koszulkę, abym miała w czym spać?
Patric?

wtorek, 17 września 2019

Od Patrica cd Gwen

Spojrzałem na dziewczynę z politowaniem, wcale nie rozumiejąc jej zachowania. Wstałem z kanapy i stanąłem w drzwiach, nim wyszła i uniemożliwiłem jej wyjście.
-Nie wiem co spowodowało to, co robisz, ale jeśli myślisz, że pozwolę ci samej wracać do domu o tej porze to się mylisz. Poza tym wiem, że zajęcia masz popołudniu, bo wcześniej mi o tym mówiłaś. Plus nie przeszkadzało mi w żadnym stopniu to, co zrobiłaś – oznajmiłem, robiąc krok w jej stronę i kładąc ręce na jej biodrach.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, jednak dziewczyna opuściła wzrok, lekko speszona, nie wiedząc co tak właściwie powinna powiedzieć.
-Zostań, Gwen, dokończymy film, rano odwiozę cię do domu – powiedziałem ciepło, chwytając ją za podbródek i unosząc lekko jej głowę, aby patrzyła się na mnie.
-Oh, to skomplikowane – jęknęła, usiłując uciec wzrokiem.
-Nie mam wobec ciebie złych zamiarów, jeśli to właśnie tego się obawiasz – oznajmiłem, gładząc ją po policzku.
Dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie.
-To jest silniejsze ode mnie, Patric – westchnęła.
Pogładziłem ją po plecach i przyciągnąłem bliżej siebie, o ile było to jeszcze możliwe. Kilka chwil później odsunąłem się lekko, by móc spojrzeć jej w oczy i nachylić się w stronę jej ust, delikatnie ja całując.
Gwen?

Od Alexy`ego cd Hailey

[+18]
Przejechałem dłonią po jej plecach schodząc niżej na pośladki i ścisnąłem je. Sapnęła cicho, próbując to stłumić.
-Oj Mała, mówiłem coś chyba -powiedziałem szorstkim tonem. -Ciesz się, że pasek masz na rękach bo inaczej go bym użył. A teraz nawet nie próbuj pisnąć. Kara musi być.
Wziąłem zamach i strzeliłem ją porządnie po tyłku, wciąż jednak dbając by nie zapędzić się za bardzo. Wydała z siebie stłumiony dźwięk, jednak dalej grzecznie stała. Czekając na każdy mój kolejny ruch. Kiedy chciała potrafiła spełnić moje oczekiwania. Ponownie wziąłem zamach i strzeliłem ją. Powtórzyłem to jeszcze z dwanaście razy, a dziewczyna zaciskała zęby walcząc aby nawet nie pisnąć. W końcu położyłem dłoń na lekko fioletowym tyłeczku dziewczyny i nachyliłem się nad nią całując w szyję. Drugą dłonią starłem łzy z jej policzka.
-No bardzo ładnie... Widzisz jak chcesz to potrafisz. A teraz znowu cicho, bo będzie powtórka z rozrywki... Albo wymyślę coś gorszego.
Zacząłem schodzić pocałunkami wzdłuż jej pleców, ręką delikatnie masując jej pośladki. W końcu wszedłem w nią całą długością. Poruszałem się szybko i trochę brutalnie. W pokoju było słychać tylko dźwięk dwóch obijających się ciał i stłumionych jęków. W końcu poczułem, że jestem na granicy tak samo jak ona. W końcu doszliśmy w tym samym czasie. Wyszedłem z niej dysząc ciężko. Ledwo stała, więc złapałem ją w ramiona i położyłem delikatnie na łóżko. Skrzywiła się, gdy jej pośladki dotknęły materiału. Ułożyła się trochę wygodniej, po czym uwolniłem jej ręce.
-Spisałaś się Mała -mruknąłem całując ją w skroń.
Hailey?

Od Hailey cd Alexy'ego

[+18]
Lekko przymuszona uklękłam i spojrzałam na chłopaka. Wzięłam do ręki jego członka i powoli zaczęłam nią poruszać. Po chwili odpuściłam sobie rękę i wzięłam go do ust. Chłopak jęknął z przyjemności, po chwili wplatając rękę w moje włosy i ‘pomagając’ mi poruszać głową. Nieco mnie to zdezorientowało, jednak kontynuowałam. Kilka chwil później chłopak puścił moje włosy i pociągnął mnie do góry.
-Oj mała, sprawny ten twój cięty języczek – mruknął, popychając mnie na stojące obok łóżko.
Nie musiałam długo czekać, ponieważ już po chwili znalazł się nade mną. Złączył nasze usta, zaciskając ręce na moich piersiach. Pomiędzy pocałunkami poczułam jak we mnie wszedł, co spowodowało, że jęknęłam wprost w jego usta. Poruszał się szybko, dochodził głęboko. Moje ręce znalazły się na jego plecach, wbijając w nie delikatnie paznokcie.
-Nie możesz mnie podrapać przed jutrem, słonko – sapnął, przerywając na chwilę i podnosząc pasek ze spodni, który leżał obok łóżka.
-Oj tam od razu podrapać – mruknęłam, spoglądając na niego.
-Myślę, że mimo wszystko lepiej będzie, jeśli skrępujemy te niesforne rączki – odparł, chwytając moje dłonie i spinając je paskiem – I tak masz farta, że nie jestem w stanie przypiąć ich do ramy łóżka.
Po chwili ponownie poczułam go w sobie. Wydałam z siebie jęk. Usta chłopaka obcałowywały moją szyję.
-Cicho bądź – wysapał między pocałunkami.
Ciężko jednak było utrzymać mi ciszę, było to wręcz niemożliwe, a ze mnie wydobywały się kolejne dźwięki. Alexy przerwał i spojrzał na mnie z niezadowoleniem.
-Wstań – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu i sam się podnosząc.
Pociągnął mnie za związane ręce i popchnął na stół, po czym wymierzył mi siarczystego klapsa.
Alexy?

poniedziałek, 16 września 2019

Od Shaylyn

Zapowiadał się mało ciekawy wieczór. Dziś oprócz pracy przy barze czekał mnie również pokaz. Niby nic strasznego, ale najgorszy nie jest taniec, czy dość wyzywający strój. Problemem jest to stado wygłodniałych i pijanych planktonów, którzy uważają, że skoro tańczysz na rurze to od razu jesteś skora do umilania im życia. Masz bar nie jest burdelem, po prostu szef miał taki pomysł na piątkowe i sobotnie nocne show. Ostatni było to jedyne źródło mojego dochodu, ponieważ mój wyścigowy wóz czeka na naprawę, a muszę mieć na to kasę. Chociaż raz moje umiejętności się do czegoś przydały i tak wylądowałam w tym barze. Mój relaks w wannie przerwał dźwięk SMS-a od mojego brata. Odczytałam wiadomość, informującą mnie o zaproszeniu na rodzinny obiad. Od śmierci Rosy nasza rodzina udaje całość, a tak naprawdę rozpadła się. Razem trzymam się tylko ja i Castiel, z resztą braci ma całkiem niezłe kontakty, ale nie takie jak powinny być. Wyszłam z wanny i zrobiłam sobie makijaż. Wciągnęłam na siebie biały T-shirt, czarne jeansy , skórzaną kurtkę i moje ukochane czarne szpilki. Nasz bar, jak chyba każdy, mimo że był otwarty całą dobę wieczorami zarabiał najwięcej, a w piątkowe wieczory takie jak dziś pokonywał wszelkie rekordy. Weszłam na zaplecze, gdzie zostawiłam kurtkę i ruszyłam za bar. Przywitałam się skinięciem głowy z koleżanką... nawet nie wiem jak ma na imię... Nie ważne. Przybrałam mój firmowy uśmiech numer dwadzieścia trzy i zabrałam się za przyjmowanie zamówień. Wieczór leciał spokojnie, aż do północy, kiedy miałam zamienić się z koleżanką. Wróciłam na zaplecze, gdzie miałyśmy małą garderobę i przebrałam się w mój strój składający się z gorsetu i majtek. Spokojnie weszłam na scenę z obojętną miną pod czujnym wzrokiem mężczyzn. W tym momencie zawsze czuję się jak przekąska dla głodnych lwów. Co z tego, że niektóre z nich mają sztuczne zęby. Odtańczyłam mój taniec jak zawsze z gracją i spokojem, ignorując zaczepki oraz gwizdy. W tym momencie muszę być skupiona i zająć widzów, aby dostać tą przeklętą wypłatę. Po pół godziny w końcu zeszłam ze sceny i ruszyłam od razu do garderoby, gdzie przebrałam się w swoje ciuchy. Teraz miałam chwilę tylko dla siebie, gdzie mogła robić co tylko chcę, z wyjątkiem picia alkoholu. Wypiłam szklankę wody i wyszłam przed bar zapalić. Odpaliłam papierosa, oparłam się o ścianę i zaciągnęłam się. Jeszcze trochę i nie będziesz musiała tego robić, jeszcze trochę...

- Hej laleczko, co tak sama tu stoisz?-zapytał facet od którego na kilometr było czuć, że jest ewidentnie po kilku głębszych.
Zmierzyłam go jedynie wzrokiem pełnym politowania, dalej paląc w spokoju papierosa. Już miałam ruszyć z powrotem do baru, kiedy gościu przycisnął mnie do ściany umieszczając ręce po obu stronach mnie.
- Widziałem jak na mnie patrzyłaś w barze. Co spodobałem ci się.
- Chyba pomyliłeś bar z burdelem , a mnie z prostytutką -warknęłam.
W tym momencie ktoś odciągnął go ode mnie i przywalił mu w twarz. Chwilę się poszarpali, po czym pijaczek odszedł z rozwaloną gębą.
- Nic ci nie jest?-zapytał chłopak, którego kojarzyłam z baru.
- Radziłam sobie -warknęłam.
- Właśnie było widać-odpowiedział.
Zapadła cisza, którą przerwałam ja.
- Mimo wszystko jednak... dzięki za pomoc-powiedziałam w końcu.
Tyler?

Od Gwen cd Patrica

Zadarłam lekko głowę do góry, aby spojrzeć na chłopaka.
-Oryginalny komplement, ale dziękuję ci bardzo- powiedziałam gładząc go lekko po policzku.
W końcu zabrałam dłoń i przeniosłam ją na jego brzuch. Wtuliłam się bardziej w jego bok, a on dalej opierał głowę o moją, bawiąc się jednocześnie pasmem moich włosów. Ja zaczęłam jeździć delikatnie palcami po jego brzuchu osłoniętym koszulką. Oj nie powiem, podobało mi się to.
-No muszę przyznać, że nie spodziewałam się u pana, panie Grafiku takich niespodzianek na brzuchu -mruknęłam, na co niemalże mogłam usłyszeć jak wywraca oczami. -Oj no co? Pijany zawsze mówi prawdę -dodałam dźgając go lekko w bok.
-A to co, jak raczej siedzący zawód, to od razu spaślaka się spodziewałaś -powiedział w odpowiedzi szturchając mnie w ramie.- No to przykro mi, że zawiodłem twoje oczekiwania -zażartował.
Podciągnęłam się trochę i usiadłam tak, aby widzieć uśmiechniętego chłopaka. Przejechałam dłonią po jego gęstych włosach, pociągając go lekko za końcówki. Być może alkohol zaczynał przejmować władzę nad moimi działaniami.
-Mówiłam ci już, że świetny z ciebie facet? -Zapytałam przysuwając się do niego, a moja dłoń wylądowała na jego karku.
Spojrzałam prosto w jego zielone oczy i zaczęłam się do niego przybliżać. Chwilę się zawahałam, po czym złączyłam delikatnie nasze usta. Nie ukrywam, że od dawna miałam ochotę to zrobić. Chłopak otrząsnął się z początkowego zaskoczenia i oddał pocałunek pogłębiając się, i łapiąc w dłonie moje policzki. W końcu nadeszło otrzeźwienie pod tytułem ,,Co ty wyrabiasz, znowu się powtarza". Odsunęłam się od chłopaka z dużymi oczami. No można by było urządzić konkurs, kto ma bardziej wybałuszone oczy.
-Eeem... wiesz co ja już chyba powinnam iść -powiedziałam podnosząc się i łapiąc swoje rzeczy.- Jutro z rana mam zajęcia, więc... No.

Patric?

Od Xaviera cd Lashiti

-Nie mam zamiaru, skarbie -powiedziałem przyciągając ją bliżej siebie, przymknąłem oczy i pocałowałem ją w czubek głowy. -Już cię nie zostawię.
Dziewczyna położyła dłoń na moim karku jeżdżąc po nim delikatnie palcami.
-A wiesz, że nie składa się obietnic, których nie możesz dotrzymać -mruknęła pochmurnie.
Uniosłem delikatnie głowę do góry tak aby spojrzała mi w oczy.
-Ale takie są najlepsze. A ten skurwiel niedługo pożałuje swoich numerów... I nie mów, że mam przestać pakować się w kłopoty. Bo dla ciebie, mimo tego jak tandetnie to zabrzmi, gdybym to ja nie był diabłem to sprzedał bym mu duszę jeśli miało by to ci pomóc -powiedziałem gładząc ją po policzku.- Chociaż oboje wiemy, że nie da się sprzedać duszy samemu sobie.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i już podciągała się, aby mnie pocałować, jednak ją ubiegłem. Przyciągnąłem ją do siebie łapiąc za policzek i złączyłem delikatnie nasze usta. Czułem jednocześnie jak jej ciało w końcu choć trochę się rozluźnia. Pociągnąłem ją za sobą na kanapę, na której położyłem się razem z Lashi. Może nie było za dużo miejsca, ale nie miałem co narzekać, przynajmniej miałem blisko dziewczynę. Leżała z głową na mojej klatce piersiowej, zataczając ręką kółka na mojej klatce piersiowej. Zmęczenie brało nad nią górę i już po chwili spała. Obserwowałem jej spokojną twarz, gładząc ją delikatnie po włosach. Moja mała dziewczynka, która wzięła trochę za dużo na siebie. Świetnie wychodziło jej udawanie twardej, ale w tym momencie wyglądała na taką kruchą. Za wszelką cenę chciała zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, nawet jeśli miałaby się upokorzyć i zrobić. Nie chciałem, aby zajmowała sobie tym głowę. W dodatku teraz to mój obowiązek. Dbanie o nią i jej życie. I nie tylko... Bezpieczeństwo jej, rodziców, Tori i jej siostry. Wiedziałem, że nie miała łatwej przeszłości, ale to co robiła mnie nie obchodziło. Nie ważne jak zarabiała na życie i co robiła, ale... Nie dam temu skurwielowi jej dotknąć już nigdy w życiu. To już jej przeszłość Nie ma człowieka, którego przeszłość by nie dorwała, ale będę ją przed nią bronić bezustannie. Moje myśli zakłóciło lekkie pukanie do drzwi. Po chwili wyjrzała za nich głowa mojej mamy. Pokazałem jej gestem, aby nie hałasowała.
-Xav, przestało padać, a my się zabieramy do domu -powiedziała cicho. -Zostawiamy wam samochód, bo Diana poszła do znajomych, także się zabierzemy. A wy siedźcie ile chcecie -dodała mierzwiąc mi lekko włosy.
-Uważajcie na siebie -mruknąłem cicho.
-Was się też to tyczy -odpowiedziała, po czym wyszła.
Niedługo później usłyszałem jak wychodzą zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na moją kruszynę, po czym poprawiłem się lekko starając się trochę lepiej ułożyć na niewygodnej kanapie. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i przymknąłem oczy, starając się chodź trochę zdrzemnąć. Niestety nie zbyt długo to trwało, gdyż niedługo po tym obudził mnie koszmar. Spojrzałem tylko, czy przypadkiem nie zbudziłem Lashi. Największym problemem tego, że ją miałem to to, że stała się moją słabością. Nawet o życie rodziny, jakkolwiek źle to nie brzmi, nie bałem się jak o nią. Jednak mimo wszystko nie dałbym jej odejść. Nie dlatego, że chce mojego bezpieczeństwa...
-Nad czym tak myślisz? -Rozległ się tak dobrze mi znany głos.
Spojrzałem na szatynkę, która uważnie mi się przyglądała. Zastanawiało mnie tylko jak długo tak leży.
-Nad niczym konkretnym -mruknąłem, przyciągając ją do siebie i pocałowałem ją. -Odpoczęłaś choć trochę? -Zapytałem na co kiwnęła.
-Tak -mruknęła, po czym przeciągnęła się przerzucając nogę przez moje biodro.- Gdzie są wszyscy? I gdzie my właściwie jesteśmy?
-To jest nasza letnia posiadłość, a rodzinka wróciła do domu -wytłumaczyłem pokrótce. -Dostaliśmy trochę oddechu od nich. A dodatkowo możemy dobrać się do barku i całkowicie oderwać się od problemów.

Lashiti?

niedziela, 15 września 2019

Od Alexy'ego cd Hailey

Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a ona oparła ręce na mojej klatce piersiowej.
-Apsolutnie się z tobą nie zgodzę -mruknąłem zjeżdżając dłońmi na jej biodra wsuwając je jednocześnie pod jej bluzkę. -A że ja mam zawsze rację... To wygrywam tę rundę i to ty długo chodziłaś -zjechałem rękami na pośladki dziewczyny i ścisnąłem je.
-Skoro tak to jestem bardzooo zmęczona i chyba nie mam ochoty -powiedziała to tak seksownym głosem, a w dodatku zaczęła sunąć powoli w stronę początku ręcznika, że nie trzeba było długo czekać na rekację mojego członka.
-Oj teraz to już nie masz wyboru... Poza tym, to ja tu rządzę -powiedziałem wpijając się w te jej piękne usteczka.
Szybkim ruchem pozbyłem się jej koszulki, a ona rozwiązała mój ręcznik. Aż sapnąłem, gdy jej zgrabna dłoń zacisnęła się na moim puchniejącym penisie. Przygryzłem jej wargę, ściskając pośliadki, podczas gdy ona drażniła mnie paznokciami jeżdżąc po całej długości.
-Mała to trochę nie sprawiedliwe, że ty wciąż ubrana. Nie zagorąco ci -mruknąłem przygryzając jej płatek ucha.
-Może trochę, więc lepej to zmień -sapnęła gdy przenisłem usta na jej szyję i przygryzłem jej skórę.
Szybko rozpiołem jej stanik, uwalniając jej jędrne piersi, a po chwili dołączyły do niej dolne części ubrania. Lekko zmusiłem ją do uklęknięcia.
-A teraz zobaczymy, czy ten twój ckęty języczek będzie w stanie dobrze zająć się moim kolegą.

Hailey?

Od Patrica cd Gwen

Wywróciłem oczami w reakcji na gest dziewczyny i powiesiłem jej kurtkę na wieszaku. Kiedy dziewczyna wyprostowała się, skierowaliśmy się do kuchni, gdzie położyliśmy sushi na stoliku.
-Tak się składa, że lubię sushi – uśmiechnąłem się, wyciągając talerze i sztućce -niestety ale pałeczki nie wchodzą w skład wyposażenia mojego mieszkania.
-Cóż, jakoś będę musiała to przeżyć – zaśmiała się.
Wyciągnąłem także dwa kieliszki oraz wino z lodówki. Po chwili odnalazłem także korkociąg w szufladzie. Otworzyłem wino i nalałem każdemu z nas po kieliszku.
-Smacznego – oznajmiłem.
-Wzajemnie – odparła.
-Dawno nie jadłem tak dobrego sushi – stwierdziłem, biorąc kolejny już kawałek.
-Cieszę się, że wyszło – powiedziała.
Jakiś czas później oboje skończyliśmy jeść, jednak wina było jeszcze trochę w butelce, dlatego przenieśliśmy się z nim do salonu.
-To co, oglądamy jakiś film? - zapytałem.
-W porządku.
Chwilę dyskutowaliśmy nad wyborem filmu, ostatecznie doszliśmy do kompromisu, decydując się na coś. Opadłem na oparcie kanapy, rozsiadając się wygodnie, a dziewczyna po chwili zrobiła to samo. Oczywiście nie skończyło się na jednym filmie, podobnie było z winem, ponieważ kolejna butelka wpadła już w obrót. Objąłem dziewczynę ramieniem, ziewając po chwili i opierając swoją głowę o jej.
-Gwen, twoje włosy ładnie pachną – oznajmiłem nagle, po dłuższym czasie zaciągania się tym zapachem.

Gwen?

poniedziałek, 9 września 2019

Od Gwen cd Patrica

Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się chwilę.
-Eeeem... W sumie czemu nie -powiedziałam powoli, uśmiechając się do niego.
-W takim razie do wieczora -uśmiechnął się szeroko. -A jeśli nie przyjdziesz, to się na ciebie śmiertelnie obrażę.
-W takim razie nie mogę na to pozwolić -zaśmiałam się, po czym wyszłam pocałowałam go w policzek.- Dzięki za podwózkę i do zobaczenia wieczorem.
Wysiadłam z samochodu i pomachałam do niego na odchodne. Ruszyłam w stronę warsztatu, gdzie przywitał mnie znajomy Mike gwiżdżąc i rzucając uwagi na temat ,,A kto tu ma nowego chłopaka", za co dostał w łeb. Wpadłam do warsztatu, gdzie zamieniłam parę zdań z Big Bo, aż w końcu odebrałam moje maleństwo. Ruszyłam natychmiast do sklepu na małe zakupy. Przyszło mi do głowy aby zrobić sushi, a dodatkowo musiałam nabyć parę rzeczy do domu. Zakupiłam potrzebne rzeczy i wróciłam do mieszkania. Rozpakowałam zakupy, po czym wyszłam z psem na dłuższy spacer. W końcu ostatni tydzień nie za bardzo miała na co liczyć. Po powrocie zabrałam się za gotowanie. Wciąż zastanawiałam się jak mogę odwdzięczyć się chłopakowi za pomoc. Stąd przyszło mi do głowy, że skoro zaprosił mnie na wieczór to mogę przynajmniej coś ugotować. Podczas moich podróży zawsze starałam się nauczyć od miejscowych przyrządzania jakiś potraw. Taki punkt obowiązkowy udanego wyjazdu. Kiedy skończyła przygotowania, skoczyłam jeszcze wziąć szybki prysznic po czym zrobiłam sobie lekki makijaż. Stwierdziłam, że próby układania włosów w jakikolwiek sposób i tak są bezcelowe. Przebrałam się zakładając czarne jeansy i wyciągnęłam biały trochę przyduży sweter. Stwierdziłam, że zabieranie samochodu i tak będzie bez sensu, więc zamówiłam taksówkę. Po jakimś czasie w końcu stałam przed drzwiami do jego mieszkania.
-Hej przystojniaku, czy przypadkiem nie szukasz towarzystwa? -Zapytałam uśmiechając się z nonszalancją.
-A tak się składa, że owszem szukam. Zapraszam -zaśmiał się przesuwając się i wpuszczając mnie do mieszkania.
-Mam nadzieję, że lubisz sushi, a jeśli nie to, że powiesz mi to prosto w twarz. Bo kłamczuchów bardzo nie lubię -powiedziałam ściągając kurtkę, którą ode mnie przejął. -A tu jest największy przystojniak w tym mieszkaniu, hejka Potter -powiedziałam schylając się do psa i głaszcząc go za uchem.
Patric?

Od Hailey cd Alexy`ego

Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Wiesz, prawdę mówiąc rozejrzałabym się za kawą, bo śniadanie chyba przespaliśmy – stwierdziłam, ciągnąc lekko jego włosy.
-Jak sobie życzysz, mała – odparł, całując mnie krótko i podnosząc się z łóżka.
Leżałam w łóżku, czekając aż Alexy się ogarnie. Kiedy chłopak wyszedł, aby zrobić sobie trening ja zajęłam się doprowadzaniem samej siebie do porządku. Zapakowałam portfel i kartę do pokoju do torebki, a następnie opuściłam pokój. Udałam się do miasta, chcąc rozejrzeć się za jakąś kawiarnią. Niedługo później znalazłam bardzo urokliwe miejsce, w którym mogłam zarówno zjeść drobne śniadanie i napić się kawy, jak i popatrzeć na morze. Zamówiłam duży kubek kawy, aby jakoś wynagrodzić sobie zmianę strefy czasowej oraz zestaw śniadaniowy. Wkrótce byłam już po śniadaniu. Zapłaciłam za zjedzony posiłek i udałam się powolnym krokiem w drogę powrotną, jednocześnie wrzucając kilka zdjęć do relacji na instagramie. Jakiś czas później byłam już w hotelu. Weszłam do hotelowego holu, witając się z recepcjonistką, kolejno kierując się w stronę windy. Kiedy weszłam do pokoju niemal zderzyłam się z Alexym, wychodzącym spod prysznica. Uśmiechnęłam się w jego kierunku, spoglądając na jego ciało, jedynie owinięte ręcznikiem w pasie.
-Szybko pan skończył ten trening – stwierdziłam, kładąc dłoń na jego bicepsie.
-Albo panienka długo spacerowała – zaśmiał się, robiąc krok w moją stronę i obejmując mnie.
-Myślę jednak, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna – mruknęłam.
Alexy?

niedziela, 8 września 2019

Od Patrica cd Gwen

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy zobaczyłem dziewczynę. Niemal odrazu, kiedy do mnie podeszła przytuliłem ją.
-Wreszcie będzie ktoś do zmywania, bo zmywarka się zepsuła! - zawołałem.
Mina Gwen momentalnie zrzedła. Zaśmiałem się z jej wyrazu twarzy.
-Spokojnie, taki żarcik, zmywarka ma się dobrze - oznajmiłem, burząc ręką jej ułożone włosy.
-Ten żart nie był ani trochę śmieszny - rzuciła, wchodząc na zaplecze.
To zaskakujące jak jej obecność poprawiła mi poranek. Po chwili Gwen wróciła przebrana w firmową koszulkę i z fartuchem zawiązanym w pasie.
-Moment, czy ty przyszłaś na nogach? - zapytałem, czyszcząc młynek w ekspresie i odwracając twarz w jej stronę.
-Nie, moja znajoma jechała tutaj - odparła.
-Całe szczęście - westchnąłem - a jak wracasz?
-Idę do warsztatu i wreszcie odbiorę swój samochód - oznajmiła.
-Podwiozę cię - powiedziałem.
-To niedaleko.
-Trudno, nie chcę żebyś znów była chora - wzruszyłem ramionami.
-Aż tak tęsknisz jak mnie tu nie ma - zapytała, unosząc jedną z brwi.
-Doprawdy usychałem z tęsknoty - oznajmiłem, siląc się na jak najbardziej dramatyczny ton, jaki byłem w stanie z siebie wydobyć.
-Tak myślałam - stwierdziła, podchodząc do kasy, aby przyjąć zamówienie od nowego klienta.
Dzień minął szybko, jak zwykle, kiedy Gwen dzieliła ze mną zmianę.
Przebrałem się i czekałem na Gwen przy jednym z barowych krzesełek. Po kilku minutach dziewczyna wróciła i spojrzała na mnie pytająco.
-Mówiłam, że to niedaleko.
-A ja mówiłem, że cię podwiozę - mruknąłem obejmując ją i lekko popychając do wyjścia.
Koniec końców udało mi się ją namówić na podwózkę.
-Hej, wpadniesz wieczorem na jakieś winko? - zaproponowałem, zanim zdążyła wysiąść.
Gwen?

Od Alexy`ego cd Hailey

Sprzątnąłem po śniadaniu i upewniłem się, że wszystko jest powyłączane. W między czasie pojawił się kumpel, aby zabrać Jaggera. Przekazałem mu torbę z rzeczami zwierzaka i po krótkiej rozmowie, pożegnałem się z nim. Dopakowałem resztę rzeczy i położyłem torbę w przedpokoju.
-I co, gotowa? -Zapytałem podchodząc do Hai.
-Już od dawna -powiedziała uśmiechając się i oplatając ręce wokół mojego karku.
-No i poprawnie -uśmiechnąłem się do niej, po czym przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem krótko. -Za parę minut będzie taksówka, po czym czeka nas prawie jedenastogodzinna podróż... To będzie masakra, ale przynajmniej towarzystwo będę miał naprawdę doborowe -mruknąłem jej do ucha całując w szyję.
W końcu pojawiła się taksówka, do której zapakowaliśmy torby i ruszyliśmy w stronę lotniska.Po około godzinie byliśmy na lotnisku Kennedy`ego. Stamtąd po prawie ośmiu godzinach dotarliśmy do Frankfurtu i przesiedliśmy się do samolotu lecącego prosto na lotnisko w Split. Podczas ;otu odsypialiśmy średnio przespaną noc lub zająłem się odpisywaniem na wiadomości oraz oglądaliśmy filmy. W końcu po prawie dwunastu godzinach znaleźliśmy się w naszym hotelu. Dotarliśmy tak zmęczeni, że padliśmy od razu do łóżka. Wstaliśmy dopiero po dwunastej. Otworzyłem oczy i spojrzałem na śpiącą obok mnie blondynkę.
-Mała, chyba starczy tego spania- mruknąłem jej do ucha, po czym pocałowałem ją w szyję.
Mruknęła przeciągając się z uśmiechem, po czym otworzyła oczy.
-Spania nigdy nie jest za dużo -powiedziała przejeżdżając ręką po moich włosach.
-Może i tak, ale szkoda czasu na spanie. A teraz się ogarniam i idę zrobić trening. A ty albo możesz iść ze mną, albo jak chcesz to możesz się przejść po mieście.

Hailey?

Od Gwen cd Patrica

Kiedy całował mnie w czoło, przymknęłam lekko oczy.
-Dobrze tato -powiedziałam wywracając lekko oczami, jednak wciąż się uśmiechając.- Ty też nie siedź to późna.
Tym razem to chłopak wywrócił oczami, wciąż trzymając dłonie na moich policzkach.
-Dobrze mamo.
-Nie rób sobie żartów. Ja mówię poważnie. I tak mam wyrzuty sumienia, że zajęłam ci tyle czasu...Nie chcę, abyś miał przeze mnie później jakieś problemy... Ale oczywiście dziękuję bardzo za pomoc -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Dobra już starczy. Jutro z rana postaram się wpaść, aby jeszcze wyprowadzić ci psa.
Kiedy chłopak wyszedł nakarmiłam psa, po czym wróciłam do łóżka. Totalnie nie miałam siły na nic. Gdyby nie chłopak, miałabym spory problem. Byłam ogromnie wdzięczna, że był tak chętny do pomocy. A skoro nawet moją pani wybredna wyszła z nim z mieszkania, to niewątpliwie był godny zaufania. Do tego naprawdę lubię spędzać z nim czas... Gwen stop. Wystarczy, bo skończy się jak zwykle. Zawinęłam się w kołdrę i przymknęłam oczy. Nie potrzebowałam wiele czasu, aby zasnąć. Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Z trudem podniosłam się z łóżka i spojrzałam na urządzenie. Okazało się, że mój drogi przyjaciel Peter wygadał mojej mamie, że jestem chora, więc przyjeżdża z odsieczą. No to super... W międzyczasie dostałam też wiadomość od Patrica, że bardzo mnie przeprasza, ale się nie wyrobi. Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam mu, aby się nie przejmował, bo odsiecz nadjeżdża.

~*~

W końcu po tygodniu byłam w stanie ruszyć się z mieszkania do pracy. Ubrałam się w ciepły sweter i ruszyłam do wyjścia. Całe szczęście okazało się, że los dziś mi sprzyja i znajoma z kierunku jechała w okolice kawiarni, więc mogłam zabrać się z nią. A popołudniu u Big Bo miał czekać do odbioru mój samochód. Po paru minutach byłam już na miejscu, minutę przed rozpoczęciem zmiany. Weszłam do budynku, gdzie za blatem stał dobrze znany mi chłopak.
-Koniec taryfy ulgowej, wróciłam -powiedziała stając przed nim, na co chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się. -Witam pana -dodałam również się uśmiechając.

Patric? 

niedziela, 1 września 2019

Od Hero cd Caroline

Dziewczyna odeszła w stronę parkietu, znikając mi całkowicie z oczu. Miała niezły tyłeczek, który chętnie bym dotknął.
- Halo! - Krzyknął gość, uderzając szklanką o blat, w ten sposób rozwalając ją. Spojrzałem na niego dość gniewnie. - Stary, sorry. - Powiedział i już chciał odejść od baru, kiedy niespodziewanie złapałem go za frak.
- Nigdzie kurwa się nie wybierasz. - Warknąłem. On głośno przełkną ślinę. - Sprzątaj to śmieciu. - Powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Hero. - Usłyszałem za sobą szefa. Od razu puściłem faceta. Próbowałem się uspokoić, aby nikogo nie uderzy - Niczego pan nie będzie sprzątał i darmowa kolejka dla pana. - Ja zacząłem się oddalać. - A ty dokąd ? - Zapytał.
- No kurwa chyba nie myślisz, że ja będę za niego sprzątał ?! - Warknąłem. - Rozpierdolił ją specjalnie to teraz niech sprząta.
- Dobra Hero uspokój się. - Mruknąłem. - Nie będziesz tego sprzątał, Weronika to zrobi. - Westchnął. - A ty zaniesiesz drinki.
Kiwnąłem głową, wziąłem drinki i poszedłem zanieść. Jakie było moje zaskoczenie, że niosłem je tej dziewczynie... Jak ona miała?...A Caroline.. Podałem im drinki.
- Do barku nie chciało się podejść? - Zapytałem, śmiejąc się.
- Oj przestań. - Zaczęła się śmiać jakby z niczego. - Catherine poznaj naszego drogiego barmana Hero. - Uśmiechnęła się.
- Bardzo mi miło. - Powiedziała zbyt uroczo.
- No. - Tylko na tyle było mnie stać.
- Wypijesz z nami ? - Zapytała Catherine, a gdy miałem odpowiedzieć Carolina się odezwała.
- Nie, nie wypije w pracy jest. - Pokazała jej język.
- Właściwie to już skończyłem robotę na dzisiaj. - Mruknąłem i usiadłem na kanapie. - Mogę się napie tylko wody.
- A to dlaczego? - Zapytała Catherine. - Przecież już nie masz "dyżuru" - sprecyzowała.
- Ale ja nie pije. - Zaśmiałem się. - Nie potrzebuje alkoholu, aby dobrze się bawić. - Dodałem pod nosem.
Caroline?

Od Hailey cd Alexy'ego

-Alexy - jęknęłam spoglądając na niego błagalnym wzorkiem.
Chłopak spojrzał na mnie, unosząc brwi i śmiejąc się.
-Powiedz mi, Mała, czego ode mnie chcesz.
-Na litość boską, przestań pierdolić i skończ to co zacząłeś - syknęłam, posyłając mu niezadowolone spojrzenie.
-Oj Mała, za takie wyrażanie się jedyne, co możesz dostać to kara - stwierdził, gładząc mnie po policzku - powiedz mi czego chcesz.
-Proszę, pozwól mi skończyć - powiedziałam z wyraźnie słyszalną w głosie desperacją.
-Poproś mnie jeszcze raz - westchnął.
-Proszę, Alexy.
-Jak chcesz to umiesz być całkiem przekonująca - uśmiechnął się chytrze i ponownie znalazł się nade mną.
Chłopak sprawnie przeszedł do działania, tym razem doprowadzając swoje manewry do końca.
-Jesteś taka piękna - wysapał, ponownie kładąc się obok mnie.
-Znów o czymś zapomniałeś mój drogi - westchnęłam.
-Oh - mruknął, unosząc się nieco i wyswobadzając moje ręce z uścisku paska.
Obróciłam się w jego stronę i pocałowałam go. Alexy oddał pocałunek, przyciągając mnie bliżej siebie i ściskając mój pośladek. W końcu odsunął się nieco.
-Dobrze, Mała, czas spać, pobudka o 7.30 - oznajmił, odgarniając mi włosy z twarzy, a następnie całując mnie w czoło - śpij dobrze.
-Dobranoc - odparłam, wtulając się w niego.

***

Rano obudził mnie dźwięk budzika, który Alexy nastawił wczoraj wieczorem. Otworzyłam oczy i leniwie się przeciągnęłam, podziwiając umięśnione plecy chłopaka, kiedy wyciągał z szafy ubrania.
-Dzień dobry - uśmiechnął się, odwracając w moją stronę - zrób jakieś śniadanko, Mała.
-W porządku - powiedziałam, wstając z łóżka i zgarniając z podłogi jego koszulkę, którą następnie na siebie narzuciłam oraz swoje majtki.
Udałam się do kuchni i przygotowałam dla nas szybką jajecznicę, wiedząc że nie mamy zbyt wiele czasu. Chłopak jakiś czas później zajął miejsce na krześle naprzeciwko mnie. Kiedy skończyłam swoją porcję, udałam się do łazienki, zlecając chłopakowi sprzątnięcie po śniadaniu. Dopakowałam ostatnie potrzebne rzeczy i byłam gotowa do wyjścia.
Alexy?