środa, 27 lutego 2019

Od Hailey cd Scotta

Odprowadziłam chłopaka wzrokiem do wyjścia z sypialni, a już po chwili usłyszałam odgłos przekręcanego klucza w zamku, co musiało oznaczać, że Scott opuścił już mieszkanie. Niechętnie zwlekłam się z ciepłego łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam świeżą bieliznę, t-shirt oraz dresy. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w czyste ubrania. Następnie swoje kroki skierowałam do kuchni i zjadłam śniadanie.
-I tak nic nie dostaniesz – stwierdziłam, patrząc na siedzącego przy moich nogach i patrzącego mi głęboko w oczy Luckiego.
Gdy sprzątnęłam po posiłku ruszyłam na poszukiwanie jakiejś walizki, w końcu musiałam spakować się na wyjazd, skoro mieliśmy wyjeżdżać już dziś. Po dłuższej chwili szukana udało mi się odnaleźć to, czego szukałam. Otworzyłam szeroko szafę i zaczęłam zastanawiać się nad doborem ubrań na kolejne dni. Pakowanie zajęło mi naprawdę sporo czasu, gdyż musiałam dobrze wszystko przemyśleć. W końcu jednak udało mi się zapakować wszystko o chciałam, a nawet zostało trochę miejsca w walizce na rzeczy Scotta. Pozostało mi jedynie z pozostałych ubrań wybrać coś na dzisiejszy dzień. Strój pozostawiłam na pościelonym wcześniej łóżku, walizkę przed szafą, a sama udałam się na kanapę, aby obejrzeć jakiś serial. Włączyłam telewizor i zajęłam się poszukiwaniem czegoś ciekawego na netflixie. Niedługo później usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku, a już po chwili zobaczyłam Scotta, z którego twarzy trudno było cokolwiek wyczytać.
Scott?

wtorek, 26 lutego 2019

Od Scotta cd Hailey

#takie delikatne 18

Ponownie zawisnąłem nad nią łącząc swoje usta z jej, po tym jak pozbyłem się reszty garderoby. Jedną ręką zacząłem jeździć po jej ciele wywołując gęsią skórkę. Zjechałem ustami na jej szyję, gdzie obok paru bladych i ledwo widocznych malinek utworzyłem nową, której nie było szans na ukrycie. Cóż najwyżej na słucham się kazania ciotek ze średniowiecza, że co ja wyrabiam. Kiedy skończyłem z szyją przeniosłem się powoli na prawą pierś gdzie plwtórzyłem czynność. W między czasie drugą ręką zawęndrowałem do jej kobiecości, gdzie po nie długim czasie zawędrował również mój język. Aż w końcu wszedłem w nią całą długością. Po parenastu minutach padłem na pościel, obok jeszcze drżącej Hai. Leżeliśmy chwilę bez słowa uspokajając oddechy. Spojrzałem na zegarek.
Ale teraz to już naprawdę muszę spadać -powiedziałem podnosząc się z łóżka i zbierając swoje rzeczy. 
Wciągnąłem szybko ciuchy na siebie, podczas gdy Hailey leżała obserwując uważnie każdy mój ruch. Kręciła się na łóżku, przygryzając prowokacyjnie wargę. Schyliłem się nad nią całując ją namiętnie, na co oplotła mnie rękami za kark i pociągnęła się na tyle, by przykucnąć na kolanach.
-Ty prowokatorko jedna -powiedziałem między pocałunkami. -Koniec tego dobrego, nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, ale naprawdę muszę iść. Obiecuję, że kiedyś cały dzień spędzimy tylko i wyłącznie w łóżku -mruknąłem klepie ją w pośladek, po czym pocałowałem ją krótko i ruszyłem do wyjścia z mieszkania.
Hailey?

poniedziałek, 25 lutego 2019

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam na chłopaka z uniesioną brwią i złapałam go ręką za idealnie uprasowaną koszulkę, tym samym nieco ją gniotąc. Przyciągnęłam go bliżej siebie.
-Problem? Można go rozwiązać – szepnęłam, następnie go całując.
Chłopak oddał mój pocałunek, i odsunąwszy się delikatnie spojrzał mi w oczy. Wolną ręką złapałam rąbek kołdry i zsunęłam ją z siebie nieco, przygryzając wargę i nie spuszczając wzroku ze Scotta.
-Hai… - jęknął, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
-Tak skarbie? - spytałam, kreśląc palcami kółka na jego klatce piersiowej.
-Wiesz jak mało mam czasu? - spytał, następnie znów mnie całując.
-Wiesz, że nic się nie stanie jak raz się trochę spóźnisz? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie i pogładziłam go po policzku.
-Tak myślisz? - spojrzał na mnie, zaczynając schodzić pocałunkami coraz niżej.
-Jestem całkowicie przekonana, Scottie – uśmiechnęłam się, wplatając ręce w jego włosy i pociągając delikatnie za ich końcówki, wywołując tym u chłopaka ciche mruknięcie, oznaczające przyjemność.
Czułam jak do pozostawionych wczoraj przez niego śladów dołączają kolejne. Uśmiechnęłam się tylko i sprawnie pomogłam mu pozbyć się koszulki. Popchnęłam delikatne chłopaka, sprawiając, że położył się na łóżku i w końcu to ja byłam nieco ponad nim. Nachyliłam się nieco i pocałowałam go. Czułam jak jego dłonie błądziły po moim ciele. Po chwili znudziło mu się i ponownie wzniósł się wyżej i to ja znów leżałam pod nim. Chłopak ponownie wpił się w moje usta, szybko przejmując inicjatywę i pozbywając się reszty ubranej po wstaniu z łóżka garderoby.

Scott? :3

niedziela, 24 lutego 2019

Od Scotta cd Hailey

Zdecydowanie alkohol przejął nad nami kontrolę.
-Chyba wygodniej będzie się przenieść stąd -powiedziałem między pocałunkami.
Zdecydowanym ruchem podniosłem się z kanapy, podpierając dziewczynę jednym ramieniem pod pośladkami, a drugą rękę położyłem na jej plecach. Hai zaplotła nogi wokół mojego pasa, a ręce złączyła na moim karku. Ruszyłem w stronę sypialni, nie przerywając pocałunków. Potykając się po drodze, jednak bez upadków dotarłem do pokoju, gdzie położyłem dziewczynę na łóżku. Zacząłem schodzić pocałunkami na jej szyję. Złapałem za koniec jej bluzki, po czym szybkim ruchem zdjąłem ją z niej i rzuciłem w kąt. Nie minęło wiele czasu, a reszta ubrań dołączyła na podłogę.

Rano obudził mnie budzik i zaspany jęk Hailey w poduszkę, abym ,,Do cholery wyłączył to dziadostwo”. Zaśmiałem się spełniając prośbę dziewczyny i pocałowałem ją w czubek głowy. Podniosłem się i udałe się do łazienki, aby się ogarnąć. Po skończonym prysznicu wróciłem do sypialni po czystą koszulkę, której zapomniałem zabrać. Hai w dalszym ciągu leżała rozwalona na łóżku wpatrując się we mnie.
-A królowa to długo ma zamiar jeszcze tak leżeć? –Zapytałem wciągając T-shirt przez głowę.
-A co? Najpierw budzisz mnie z rana, a potem jeszcze liczysz, że się zerwę z łóżka skoro świt? –Zapytała przekręcając się na bok, oparła rękę o łóżko i położyła głowę na ręce. –A ty gdzieś się wybierasz? –Dodała podejrzliwym tonem, wyciągając nogę na kołdrę, przez co prawie całe jej nagie ciało było na wierzchu.  
-Wpierw śniadanie, a potem na rehabilitację A po ćwiczeniach mam się jeszcze spotkać z Sofii –powiedziałem siadając na łóżku, po czym pocałowałem ją. –A ty może byś się zakryła, bo za chwilę będę miał dość uciążliwy problem.

Hailey?

środa, 20 lutego 2019

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam zmartwiona na chłopaka i przytuliłam go.
-Przykro mi Scottie - westchnęłam.
-Ale ja nie o to pytałem - jęknął, głaszcząc mnie po plecach.
-Ale się przejęłam - stwierdziłam, odrywając się od niego.
-Nie masz czym, w końcu już jest dobrze - oznajmił, patrząc mi w oczy.
-Wracając i odpowiadając na twoje pytanie to można przejść się ze zwierzakami na spacer, a potem jechać do babci i tam zostać na noc, a na następny dzień jechać do moich rodziców - stwierdziłam.
-Dobrze, a teraz chodź już do środka, bo mi się przeziębisz, a tego żadne z nas nie chce - powiedział i obejmując mnie w talii ruszył do wejścia do budynku.
Po kilku chwilach znaleźliśmy się w mieszkaniu. Rozebraliśmy się i przywitaliśmy z przymilającymi się do nas od wejścia zwierzakami.
-Mam nadzieję, że nie będzie panu przeszkadzać, jeśli ubiorę się w coś wygodniejszego - powiedziałam spoglądając na niego.
-Skądże - zaśmiał się, a ja udałam się do sypialni, aby ubrać coś wygodniejszego. W międzyczasie spojrzałam też na zegarek, który wskazywał, że dochodziła siódma, nie sądziłam, że zeszło nam na wszystkim aż tyle czasu. Przebrana wyszłam do salonu, gdzie Scott siedział już z winem i kieliszkami. Piliśmy wino, słuchając muzyki i rozmawiając o pierdołach.
-Wiesz od jakiegoś czasu to whisky patrzy na mnie z szafki - oznajmił chłopak.
-I to ja mam problemy z alkoholem? - spytałam unosząc brwi - nie no szykuj szklaneczki - zaśmiałam się.
Minęło pół godziny, a z butelki ubyło już dość sporo. Czułam, że alkohol krążył mi już w żyłach dość intensywnie. Spojrzałam na chłopaka, którego twarz znajdywała się w naprawdę niewielkiej odległości od mojej. Nawet nie zauważyłam, kiedy jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Nasze usta złączyły się. Ręce chłopaka szybko pomogły mi się znaleźć na jego kolanach, nie przerywając pocałunków. Ulokowałam swoją dłoń na jego policzku, a on swoje dłonie na moich biodrach. Brakowało mi tego przez ostatnie dni.

Scott?

wtorek, 19 lutego 2019

Od Tylera cd Isabelli

Kiedy Isabella odeszła, prychnąłem i ponownie wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Ściągnąłem buty i udałem się prosto do salonu, gdzie usiadłem na kanapie. Włączyłem telewizor i muzykę, jednak po chwili stwierdziłem, że czegoś mi tutaj brakuje i wcale nie była to Isabella. Podniosłem się leniwie z kanapy i poszedłem do jednej z szafek stojących w salonie. Z szuflady wyciągnąłem skręta i popielniczkę. Ponownie usadowiłem się na kanapie i zacząłem szukać zapalniczki w jednej z moich kieszeni. Podpaliłem skręta i zaciągnąłem się dymem. Leżałem spokojnie na kanapie, rozkoszując się dymem wypełniającym moje płuca i rozmyślałem. Zastanawiały mnie między innymi moje uczucia co do Isabelli. Szybko odpuściłem jednak te myśli i zacząłem skupiać się na tekście lecącej aktualnie piosenki, który wydał mi się teraz znacznie głębszy niż kiedykolwiek wcześniej. Czas mijał, nim się zorientowałem sięgałem już po kolejnego skręta, akcja toczyła się tak samo, wydobywając ze mnie przemyślenia, na jakie nie siliłbym się normalnie. Spaliłem połowę, a z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi, który początkowo wydawał się dzwonić w mojej głowie. Podniosłem się z kanapy i ze skrętem w ręku udałem się do drzwi. Wyjrzałem przez wizjer, przez który zobaczyłem Isabellę. Zaśmiałem się jedynie i otworzyłem drzwi, zza których dobiegło mnie świeże powietrze, odmienne od tego w zadymionym wnętrzu mieszkania.
Isabella?

Od Scotta cd Hailey

Spojrzałem na paczkę, a potem na dziewczynę,  unosząc brew.
-Czy ja dobrze słyszałem? -Zapytałem z lekkim niedowierzaniem.
Nie tak dawno zebrałem opiernicz za to, że palę, a teraz sama chce. No cóż, ale prawiąc jej kazania wyszedł bym na hipokrytę. Hai kiwnęła głową twierdząco, na co westchnąłem i wzruszyłem ramionami. Otworzyłem paczkę i wyciągnąłem z paczki dwa papierosy, po czym podałem jej jednego. Włożyłem swojego do ust, po czym zacząłem szukać zapalniczki po kieszeniach. W końcu namierzyłem ją i odpaliłem jej papierosa po czym zrobiłem to samo ze swoim. Dziewczyna zaciągnęła się po czym zaczęła kaszleć.
-Powoli bo się udusisz -powiedziałem bacznie ją obserwując, aby w razie czego szybko zareagować.
-Jedna z najgorzej smakujących rzeczy. Jak ludzie mogą się od tego uzależnić -powiedziała patrząc z uniesioną brwią na peta.
-Może dlatego, że niektórym to pomaga, a jednocześnie to uzależnienie najmniej odbija się na rodzinie... Oczywiście porównując do alkoholizmu czy narkomani.
Zaciągnąłem się ponownie papierosem rozważając chwilę, czy to by napewno dobry pomysł aby to powiedzieć. W końcu doszedłem do jednego wniosku. W końcu w związku chodzi o zaufanie.
-A o tym ostatnim mogę całkiem sporo powiedzieć -dodałem, na co dziewczyna uniosła brew i ponownie spróbowała papierosa. -Miałem w swoim życiu moment, gdy woda sodowa przejęła kontrolę i zaczęło się nie realistyczne podejście do świata. No i nawet nie wiem kiedy uzależniłem się od narkotyków... Całe szczęście udało się to ukryć przed światem i tylko parę najbliższych osób o tym wie. I stąd też wiem, jak mocno dobija się to na rodzinie.
Ugasiłem peta, po czym uśmiechnąłem się do niej.
-Ale z innej beczki jakie ma pani plany na jutro? Bo dziś rozumiem, że uskuteczniamy alkoholizm.
Hailey?

poniedziałek, 18 lutego 2019

Od Hope cd Edwarda

Chłopak jedynie kiwnął głową i odsunął się trochę, abym mogła podejść do fontanny. Spojrzałam na psa i wyciągnęłam z kieszeni "tajemniczą paczkę", którą kupiłam dzisiaj, aby mieć, co dawać Aloisowi. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej jednego smakołyka, którego położyłam sobie na dłoni i wyciągnęłam w stronę nakrapianego psa. Lucky rzucił się na jedzenie, a ja sprawnie wyciągnęłam go z wody. Złapałam go za obrożę i podszedłam ze zwierzakiem do jego właściciela.
-Smaczki zawsze działają. - Powiedziałam obojętnie i przekazałam psa Edwardowi.
Gdy białowłosy wyławiał zabawkę samca, ja odwróciłam się na pięcie i powolnym krokiem zaczęłam iść z koleżanką w stronę bramy. Gdy już miałyśmy opuszczać park, podbiegł do nas Edek i spojrzał na mnie.
-Daj mi chociaż swój numer. - Powiedział.
Westchnęłam głośno, wyciągając z plecaka kawałek kartki i pisząc na niej swój numer.
-Proszę. - Rzekłam, podając mu papier i ruszyłam w stronę domu.

~~~

-Wróciłam! - Krzyknęłam, aby poinformować resztę domowników, że bezpiecznie dotarłam do domu.
Szybko pozbyłam się butów oraz kurtki i wyczekiwałam pojawienia się jakiejkolwiek żywej duszy. Po chwili zauważyłam mamę, która wychodziła z kuchni, zcierając ze swojego policzka trochę mąki. Uśmiechnęłam się do niej, a kobieta odwzajemniła mój gest. Ruszyłam w stronę pokoju, a gdy tylko przekroczyłam jego próg, położyłam się na łóżku obok Aloisa. Podrapałam kota za uchem i wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni. Zauważyłam, że mam jedną nie przeczytaną wiadomość, więc jak najszybciej odblokowałam telefon i otowrzyłam ją.

Od: Edward
Hej.

No cóż... wypadałoby odpisać.


Edward?

Od Isabelli cd Tylera

-Nie... - Powiedziałam, wycierając rękawem łzy, spływające po moim policzku.
Chłopak miał rację, przesadziłam. Zachowałam się okropnie. Spojrzałam na kamienną twarz blondyna, a po chwili ponownie wbiłam wzrok w moje buty.
-Przepraszam. - Odparłam i ruszyłam w stronę domu.

~~~

Wszedłam do mieszkania i od razu przywitałam się z Zoną. Suczka skakała na mnie szczekając radośnie. Pogłaskałam ją po łebku skierowałam się w stronę sypialni. Odłożyłam torbę na łóżko i wróciłam do przedpokoju, zabierając po drodze smycz. Dawno nie byłam z Zoną na długim spacerze, czas to zmienić. Podpięłam smycz do obroży suczki i razem opuściłyśmy mieszkanie.

~~~

Wolnym krokiem spacerowałam jedną z parkowych alejek i przyglądałam się ośnieżonym drzewom. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o moich wszystkich wigiliach spędzonych z rodziną, w tym roku będzie mi ich brakować. Niby mogłabym podczas przerwy świątecznej do nich pojechać, lecz mama stwierdziła, że lepiej, abym nigdzie nie wyjeżdżała. Zaczęłam szukać wzrokiem Zony, która na dłuższą chwilę zniknęła z mojego pola widzenia. Po chwili jednak zauważyłam ją, biegającą wokół jakiegoś dziecka. Zachichotałam na ten widok i szybko podeszłam, aby odciągnąć ją od zdezorientowanej dziewczynki.

~~~

Wróciłam do domu cała mokra. Dlaczego zgodziłam się na tę bitwę? No tak Isia, gdy Cię dzieci proszą, abyś się z nimi porzucała śnieżkami to mów stanowcze "nie". Westchnęłam głośno i usiadłam na kanapie, przykrywając się kocem. Włączyłam telewizor, lecz mimo to po chwili usnęłam.

Tyler?

sobota, 16 lutego 2019

Od Tylera cd Issabelli

Spojrzałem na dziewczynę i zaśmiałem się.
-Tak się składa moja droga, że spałem u ciebie całą noc, zwinąłem się dopiero rano bo miałem do załatwienia jeszcze kilka spraw, a jakbyś nie pamiętała, czemu wcale bym się nie dziwił, to uratowałem ci wczoraj dupę – powiedziałem i wzruszyłem ramionami – nie usłyszałem nawet zasranego dziękuję. No, chyba że wolałabyś być zgwałcona przez tego typka, to sprawa zamknięta – prychnąłem, puszczając rękę dziewczyny.
Dziewczyna stanęła,wmurowana, ewidentnie zdziwiona moimi słowami.
-Ty dupku! - zawołała, wymachując rękami – Myślisz, że jeden dobry uczynek i już wszystko ci się należy? Doskonale wiem, że jestem tylko twoją kolejną zabawe… - krzyczała na mnie, lecz w końcu przerwałem jej, łapiąc za ręce i przypierając do samochodu.
-Och, zamknij się wreszcie – warknąłem, całując ją.
Isabella odruchowo oddała pocałunek, jednak po chwili opamiętała się i odepchnęła mnie od siebie.
-Nie dam ci zrobić mi tego po raz kolejny – syknęła, usiłując mnie odepchnąć – A ty na co się tak gapisz?! Nie widzisz ile problemów mam przez twojego głupiego sms’a?! - zawołała w stronę stojącej niedaleko nas dziewczyny, która jedynie wzruszyła ramionami i odeszła w przeciwnym kierunku.
-Uspokój się może i nie wyzywaj wszystkich dookoła – oznajmiłem, patrząc na nią z politowaniem – jakbym miał cię tak bardzo w dupie i tylko się tobą bawił, to bym zostawił cię na pastwę tego gościa i zajął interesem, a nie pierdolił się z zabieraniem zbuntowanej, prawe zgwałconej dziewczyny do domu, ale proszę bardzo, droga wolna, możesz sobie iść. I tak pozjadałaś wszystkie rozumy i sama wiesz najlepiej o wszystkim, czyż nie? - dodałem.
Isabella?

Od Isabelli cd Tylera

-Przynajmniej miałbyś spokój i nie musiałbyś się o mnie martwić. - Warknęłam.
Chłopak momentalnie zamilkł. Nie zdawałam sobie do końca sprawy z tego, co właśnie powiedziałam. Gdy chłopak zaparkował samochód przed budynkiem, wysiadłam z pojazdu bez słowa i ruszyłam w stronę mieszkania.

~~~

Obudziłam się trochę przed siódmą. Mimo iż głowa strasznie mnie bolała, postanowiła iść dziś na uczelnię i skończyć z tymi nieobecnościami. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Gdy doprowadziłam swoją twarz oraz włosy do porządku, ubrałam się i skierowałam się w stronę kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Po piętnastu minutach byłam już gotowa do wyjścia. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i opuściłam mieszkanie, zamykając je na klucz.

~~~

Ledwo opuściłam budynek. Cóż... jeszcze nigdy nie wymiotowałam na zajęciach, jednak wypiłam za dużo. Spojrzałam na swój telefon, który przed chwilą zawibrował, dając mi znak, że ktoś napisał.

Od: Tysiek
Jasne, za chwilę będę.

Co? Przecież ja... nagle przypomniało mi się, że Bianca grzebała w moimi telefonie, gdy ja próbowałam się pozbierać. Skubana... opowiedziałam jej rano, co działo się wieczorem, więc widocznie to ona napisała do Tylera. Przejrzałam poprzednie wiadomości i zamarłam.
-,,Brakuje mi Ciebie. Chciałabym się z Tobą spotkać. Przyjechałbyś teraz po mnie?" - Przeczytałam na głos. -Co to do cholery jest? Oj Bianca pożałujesz... - Syknęłam pod nosem.
Nagle usłyszałam, że jakiś samochód podjeżdża przed bramę. Podniosłam wzrok na pojazd i zauważyłam obok niego blondyna. Zmarszczyłam brwi i podszedłam do niego szybko.
-Wybacz, ale ja tego nie pisałam. Tak czeka osoba, która chciała się z Tobą widzieć. - Wskazałam na budynek i ruszyłam chodnikiem w stronę domu.
Tyler złapał mnie za rękę przez co musiałam na chwilę stanąć, miał ode mnie więcej siły.
-Co ja ci takiego zrobiłem? - Zapytał po chwili.
-Ty się jeszcze pytasz? Zostawiłeś mnie wczoraj, a teraz nagle "co ja ci zrobiłem"?! Odwal się ode mnie Hoke. - Warknęłam, ale chłopak nadal nie puszczał mojej ręki.

Tyler?

piątek, 15 lutego 2019

Od Edwarda cd Hope

Próbowałem sobie przypomnieć, kim jest dziewczyna znająca moje przezwisko, które niewiele osób znało. Przypatrywałem się jej twarzy, która wydawała się być znajoma – w mojej głowie była jednak wielka, czarna dziura. Brunetka, widząc, że nikogo jej nie przypominam, przedstawiła się, a wszystkie wspomnienia nagle wróciły.
- To ja, Hope. Spotkaliśmy się kilka lat temu w wakacje.
Kurde, jak mogłem jej nie rozpoznać! Kontakt urwał nam się trzy lata temu, lecz przeżyłem z nią jedne z lepszych wakacji, więc powinienem zapamiętać, chociaż jej twarz. Nie będę ukrywać – dziewczyna mocno się zmieniła.
Otworzyłem szerzej oczy.
- Hope! - wypowiedziałem jej imię. - Przepraszam, że cię nie rozpoznałem. Po prostu mocno się zmieniłaś, wydoroślałaś.
Zielonooka uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Ale ty się w ogóle nie zmieniłeś! Edek, jak Edek, przysięgam.
Poszedłem do niej bliżej i mocno uściskałem. Przyjaciółka miała rację, nie zmieniłem się ani trochę, lecz nie ukrywajmy, cieszyło mnie to. Jakbym zmienił wizerunek tak jak ona, zapewne nie doszłoby do tego spotkania. A ja w tej chwili wracałbym z Luckym do domu. A właśnie, gdzie on jest? Cofnąłem się dwa kroki do tyłu i zacząłem szukać wzrokiem psiaka. Szybko go znalazłem, gdyż pies położył się na trawie trzy, czy cztery kroki ode mnie.
- Jest twój? - spytała się mnie Hope, podążając wzrokiem za moim wzrokiem.
Pokiwałem głową i jednym słowem przywołałem dalmatyńczyka.
- A i owszem. - zacząłem swoją wypowiedź. - Gdy wyjechałem do Nowego Jorku, mocno brakowało mi towarzystwa Madelaine i mamy, tak więc…
- A jednak naprawdę masz dziewczynę! - prychnęła Hope, a uśmiech od razu zniknął z jej twarzy. - I to tą samą od wakacji. Myślałam, że mam u ciebie jakieś szanse, ale…
Nagle odwróciła się na pięcie i zaczęła iść energicznie w stronę bramy parku, a ja stałem w miejscu, niezbyt wiedząc,co się stało. Czyżby dziewczyna pomyślała, że Madelaine to moja partnerka? Najwyraźniej tak. Już chciałem za nią biec, gdy uświadomiłem sobie, że brunetka zeszła z mojego pola widzenia, po prostu zniknęła. - Lucky, skarbie, nie wchodź do tej fontanny. - rzekłem do dalmatyńczyka, gdy ten włożył łapę do zimnej wody, a następnie do niej wszedł. - Lucky, proszę cię! Wstałem z ławki i podszedłem do psa, który jakby nigdy nic bawił się swoją piłką w wodzie. Próbowałem zabrać mu żółty przedmiot, by ten wyszedł z fontanny, lecz Lucky nie dawał jej nawet dotknąć.
- Pomóc ci? - spytała się mnie jakaś osoba. Odwróciłem się. Za mną stała Hope oraz jakaś jej koleżanka.

Hope? c:

Od Tylera cd Issabelli

Godzina była późna. Szedłem właśnie na tyły klubu, gdzie spotkać można było najwięcej palaczy i ćpunów. W pewnym momencie zauważyłem dziewczynę, którą jakiś chłopak za sobą ciągnął, a w końcu przyparł do ściany. Niemal od razu udało mi się rozpoznać w niej Isabellę. Ruszyłem w ich stronę i kiedy usłyszałem wypowiadane przez Isabellę ‘zostaw mnie’, wiedziałem, że nie jest dobrze. Odciągnąłem chłopaka i uderzyłem tak, że niemal od razu skończył na ziemi.
Pociągnąłem w swoją stronę przestraszoną dziewczynę i przytuliłem. Czuć było od niej woń alkoholu. Spojrzała na mnie bez wyrazu, usiłując wyrwać się z mojego uścisku, jednak bezskutecznie, bo byłem silniejszy.
-Nic ci nie jest? - spytałem.
-Nic mi nie będzie, jeśli mnie puścisz... i pozwolisz się bawić. Poradziłabym sobie bez twojej pomocy – wybełkotała.
-Właśnie widziałem, jak wspaniale sobie radziłaś. Odwiozę cię do domu, jeszcze mi podziękujesz – westchnąłem, ciągnąc ja za sobą.
Isabella stawiała taki opór, że nie pozostało mi nic innego, jak podnieść ją i zanieść do samochodu. Dziewczyna okładała mnie pięściami po plecach, chcąc abym ją puścił, nie przynosiło to jednak żadnego skutku. Postawiłem ją dopiero, gdy znalazłem się przy samochodzie. Początkowo nie chciała wsiąść, posłałem jej pełne niezadowolenia spojrzenie i w końcu bez większej pomocy usadowiła się w środku. Sam wsiadłem do pojazdu i popatrzyłem na siedzącą obok Isabellę.
-Co ty sobie wyobrażasz? Jak mogłaś być tak nieostrożna? Wiesz co mogłoby ci się stać, gdybym się nie pojawił? - warknąłem, odpalając silnik i odjeżdżając – wiesz jak kończy się zabawa z tego typu ludźmi, przecież on był od ciebie dużo starszy!
-Nie jesteś moim ojcem, żeby mnie wychowywać – syknęła, obracając się w stronę okna.
-Ale się martwię, żebyś nie robiła głupot, bo nie mam zamiaru oglądać twojego imienia i nazwiska na liście osób zaginionych, martwych czy jakichkolwiek nieprzyjemnych listach.
Isabella?

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam na chłopaka, kolejno na kelnerkę, która ewidentnie oczekiwała najpierw zamówienia z ust Scotta. Chłopak zamówił dla siebie, po czym dziewczyna łaskawie raczyła na mnie spojrzeć. Po chwili kelnerka zniknęła, a ja spojrzałam na Scotta.
-Jaka brutalność, ja nie mam pojęcia o czym ty mówisz – prychnęłam.
-Sorki, urojenia mam – westchnął, robiąc minę niewiniątka.
Wywróciłam jedynie oczami i zaśmiałam się cicho. W oczekiwaniu na jedzenie rozmawialiśmy o pierdołach, mniej istotnych sprawach. Kiedy zjedliśmy dostarczone nam w końcu zamówienie, odczekaliśmy, aż ułoży nam się w brzuchach.
-Wracamy prosto do domu? - zapytałam.
-A chcesz iść gdzieś jeszcze? - spytał.
-A mamy jeszcze wino? - spojrzałam na niego.
Chłopak zapinał właśnie swoją kurtkę, jednak gdy usłyszał moje pytanie, spojrzał na mnie jakby nieco zdziwiony.
-A czy ty nie przesadzasz troszkę moja droga? Nie chciałbym odwiedzać cię w klinice uzależnień – westchnął.
-Słuchaj, ja mam wolny wieczór, ty masz wolny wieczór, co stoi na przeszkodzie?
Po krótkich namowach udało mi się przekonać chłopaka na szybki wypad do sklepu. Kupiliśmy moje ulubione wino i poszliśmy do mieszkania.
-Musimy to ograniczyć – oznajmił, szukając czegoś w kurtce.
-To tez musimy ograniczyć – westchnęłam, spoglądając na paczkę papierosów, która znajdowała się w jego ręce.
-Eee – mruknął – sytuacja stresowa.
-Nie wierzę, że to mówię, ale daj jednego – westchnęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
Scott?

wtorek, 12 lutego 2019

Od Hope cd Edwarda

Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina szósta. Przekręciłam się na drugi bok i próbowałam ponownie zasnąć, lecz po prostu nie potrafiłam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Moi rodzice zawsze stawiali na nowoczesny styl, więc i mój pokój urządzony był w ten właśnie sposób. Pogłaskałam Aloisa, który nadal spał na kocu obok i powoli wstałam z łóżka. Ruszyłam w stronę łazienki, aby doprowadzić moją twarz do porządku, no cóż, moja cera nie była idealna, więc musiałam regularnie ją pielęgnować, abym mogła się ludzią pokazać. Gdy tylko skończyłam z nakładaniem różnorodnych kremów, ubrałam się szybko w naszykowany wieczorem strój i wróciłam do pokoju, aby się pomalować.

~~~

Ostatnim elementem mojego makijażu, była ciemna szminka, która zdecydowanie pomagała mi się wyróżnić spośród innych ludzi. Uśmiechnęłam się lekko, spoglądając w lustro, wyglądałam dzisiaj naprawdę dobrze. Opuściłam swój pokój i skierowałam się w stronę wyjścia z mieszkania. Postanowiłam zejść śniadanie na mieście, gdyż miałam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcie zajęć. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, upewniłam się, że wszystko mam i opuściłam mieszkanie. Zjechałam windą na parter i przekroczyłam próg budynku. Ruszyłam w stronę najbliższej kawiarenki, podłączając do telefonu słuchawki i włączyłam piosenkę "7 rings". Ariana była jedną z moich ulubionych piosenkarek, tego nie dało się ukryć, miałam wszystkie jej płyty i w miarę możliwości starałam się być na każdym koncercie. Uśmiechnęłam się lekko, gdy zauważyłam kawiarenke, w której uwielbiałam przebywać. Znali mnie tam wszyscy, gdyż chodziłam z córką właścicielki do jednej klasy. Weszłam do budynku i podeszłam do lady.
-Dzień dobry. - Powiedziałam do kobiety za ladą, która po chwili się odwróciła.
-Dzień dobry Hope. - Uśmiechnęła się ciepło. -Na co masz tym razem ochotę? - Wskazała ręką na menu.
-Wezmę... ciasto owocowe i kawę cynamonową. - Odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
Kobieta jedynie kiwnęła głową i podała zamówienie jednej z dziewczyn, które tutaj pracowały. Usiadłam przy jednym ze stolików, który znajdował się przy oknie i bacznie obserwowałam ludzi, którzy śpieszyli się do pracy. Spojrzałam na zegarek, miałam prawie godzinę. Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zaczęłam przeglądać instagrama, lecz w tym samym momencie dostałam moje zamówienie i musiałam przerwać wcześniej rozpoczętą czynność. Wzięłam widelec i zjadłam pierwszy kawałek ciasta, było przyszne. Nim się obejrzałam, wypieku już nie było. Chwyciłam kubek z cynamonową kawą i opuściłam lokal, żegnając się z właścicielką.

~~~

Przekroczyłam próg szkoły uradowana, gdyż udało mi się zdobyć maksymalną ilość punktów na sprawdzianie z biologi. Ruszyłam w stronę parku by trochę odpocząć i przy okazji odprowadzić swoją przyjaciółkę do domu. Szłyśmy w ciszy, lecz w pewnym momencie stwierdziła, że musi iść do sklepu, a ja mam na nią nie czekać. Skierowałam się więc w stronę altanki, która była moim ulubionych miejscem spotkań ze znajomymi. Gdy przechodziłam obok niej, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Upadłam na ziemię, a mój telefon wypadł mi z ręki i także zaliczył twarde lądowanie. Mężczyzna spojrzał na mnie zdenerwowany.
-Może trochę uważaj, co? - Syknął, wstając z chodnika.
Przez chwilę nic nie mówiłam, gdyż białowłosy mi kogoś przypominał.
-Edek?... - Zapytałam niepewnie.
Na twarzy chłopaka pojawiło się zmieszanie, a po chwili wyglądał, jakby próbował sobie mnie przypomnieć.


Edward? C:

poniedziałek, 11 lutego 2019

Od Isabelli cd Tylera

Obudziłam się chwilę przed ósmą, tak, jak myślałam, chłopaka już nie było. Wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać z podłogi swoje ubrania. Ruszyłam do łazienki, pozbyłam się kszlaforka i wszedłam pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę.

~~~

Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam w przygotowane wcześniej ubrania. Opuściłam łazienkę i usiadłam na kanapie w salonie. Pogłaskałam Zonę, która leżała obok i wbiłam w nią wzrok.
-Widzisz Zona... właśnie dlatego nie warto się zakochiwać. - Odparłam.
Na mojej twarzy momentalnie pojawił się smutek. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Postanowiłam wyskoczyć wieczorem do jakiegoś klubu.

~~~

Odłożyłam kosmetyki na swoje miejsca i wyszłam z łazienki. Ruszyłam w stronę wyjścia, wcześniej zabierając potrzebne rzeczy. Opuściłam mieszkanie i zamknęłam je na klucz. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę najbliższego klubu, miałam ochotę się zabawić.

~~~

Przekroczyłam próg budynku i rozejrzałam się dookoła. Podszedłam do baru i zamówiłam drinka, wyciągając potrzebną sumę pieniędzy. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok i uśmiechnęłam się lekko
-Hej. Jestem Isabella, a ty? - Zagadałam.
-Alex. - Odpowiedział po chwili.
-Chcesz zatańczyć? - Zapytałam, biorąc łyk drinka.
Niebieskooki blondyn spojrzał na mnie, a po chwili kiwnął głową na znak zgody. Dopiłam trunek i ruszyłam z chłopakiem na parkiet.

~~~

Nie pamiętałam ile wypiłam, ale wiedziałam jedno, nie byłam trzeźwa. W pewnym momencie blondyn wyciągnął mnie z klubu i przyszpilił do ściany budynku.
-Zostaw mnie. - Wybełkotałam, próbując go odepchnąć.
Alex jedynie się zaśmiał i zbliżył swoją twarz do mojej. Myślałam, że mnie pocałuje, lecz po chwili ktoś go ode mnie odciągnął. Spojrzałam na mojego wybawcę, który jedynm ruchem powalił niebieskookiego na ziemię.

Tyler?

niedziela, 10 lutego 2019

Od Jocelyn cd Antoinette

Wcześniej nazywała mnie ćpunką i wykazywała się arogancją, a teraz z własnej woli daje mi pieniądze i wywozi na jakąś wycieczkę. W końcu kobieta zmienną jest. Skoro pozwoliła mi wybrać cel podróży, to postawiłam na ciche i spokojne miejsce, gdzie nie będzie o tej porze kręcić się zbyt wielu ludzi, czyli podsumowując jedno z moich ulubionych.
-Plaża - powiedziałam krótko, ze wzrokiem wlepionym w przednią szybę auta. Nadal zdumiona byłam zachowaniem dziewczyny. Dziwny zbieg okoliczności, że akurat "przeszukiwane" przez nią hotele kosztowały czterysta dolców. Zupełnie jakby słyszała całą rozmowę z...
-Słyszałaś - w końcu wszystkie fakty złączyły się w całość.
-Co? - zapytała, co chwila spoglądając na mnie.
-Moją rozmowę z panią Rose. Wiesz, że nie powinnaś tego robić. Doceniam twój uczynek i szczerze ci dziękuję, ale to są moje sprawy i sama muszę sobie z nimi radzić. Prędzej, czy później i tak oddam ci te pieniądze, czy tego chcesz czy nie - powiedziałam. Całe szczęście Antoinette nic nie odpowiedziała, bo mogłoby to wywołać niepotrzebną kłótnię.
Zatrzymała się na parkingu przy plaży. Panował już półmrok, a spod auta słychać już było buzujące fale. Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy w poszukiwaniu jakiegoś dogodnego miejsca. Siadłyśmy przy brzegu w odpowiedniej odległości, by fale nas przypadkiem nie zmoczyły. Chwilę później zrobiło się już ciemno. Położyłam się na piasku i obserwowałam niebo, które dziś było wyjątkowo gwieździste.
-Niesamowite - westchnęłam.
-Im dłużej z tobą przebywam, tym bardziej nie rozumiem o czym mówisz. - położyła się zaraz obok mnie.
-Przywykniesz - zaśmiałam się - Spójrz na te gwiazdy. Wszystkie razem na niebie tworzą coś pięknego, coś co ludzie podziwiają. Gdy jedna gaśnie, reszta dalej świeci, tak jakby nie przejmowała się jej losem. Mimo tego, że różnią się od siebie, to wyglądają tak samo. Zupełnie jak ludzie. - dopiero po chwili zrozumiałam, że pozwoliłam by moje myśli zostały wypowiedziane.
-Pieprze głupoty - raptownie podniosłam się do pozycji siedzącej, a zaraz później wstałam i zaczęłam się rozbierać.
-Co ty robisz?-zapytała zdziwiona.
-Idę popływać, a ty idziesz ze mną. - postanowiłam.
-Wiesz, że jest jakieś pięć stopni, prawda? Pragnę ci przypomnieć, że mamy zimę - usiadła i obserwowała moje ruchy.
-Zimne kąpiele są świetnie dla zdrowie - wzruszyłam ramionami i ściągnęłam koszulkę. Zimno przyjemni szczypało mnie w skórę. Chwilę później stałam już w samej bieliźnie. Dla przypadkowego przechodnia musiałam wyglądać albo mocno pijaną, albo niespełna rozumu.
-No już. Wstawaj! - złapałam ją za rękę i pociągnęłam do góry.
-Niech ci będzie - westchnęła. Zadowolona nawet nie poczekałam na Antoinette, tylko popędziłam w stronę wody. Chyba zawsze już będę zachowywać się jak dziecko. Wbiegłam do wody i od razu zanurkowałam w fale. Gdy po chwili wypłynęłam, zobaczyłam dziewczynę wchodzącą niepewnie do wody. Szybko ruszyłam w jej kierunku.
-Nawet o tym nie myśl - powiedziała groźnie.
-Bo co? Pobijesz mnie? W tym mam akurat przewagę - zaśmiałam się i gdy byłam już odpowiednio blisko, złapałam ją w pasie i pociągnęłam ją razem z sobą w wodę.
-Zimno! Wychodzę - rzuciła na mnie ponure spojrzenie, co wywołało u mnie jeszcze większy uśmiech.
-Niech ci będzie - odparłam i pokręciłam głową.
Wyszłyśmy na brzeg i od razu zaczęłyśmy się ubierać.
-Masz. Wytrzyj się, bo widzę, że się trzęsiesz- rzuciłam w jej stronę koszulkę.
-A ty?- zapytała
-Poradzę sobie. Nie musisz się o mnie martwić - nałożyłam na mokre ciało kurkę i nasunęłam spodnie, które całkowicie się do mnie przykleiły.
Powróciłyśmy do naszych poprzednich miejsc. Podparłam się rękami, a mój wzrok tym razem nie powędrował w stronę nieba, tylko mojej towarzyszki.
-Nie jesteś jednak taka zła, jak myślałam. Umiesz się bawić, zawsze stawiasz na swoim, jesteś pewna siebie i wyglądasz na taką, której się w życiu powodzi. Szczerze zazdroszczę ci.

Antoinette

Od Lashiti cd Xavier

#18

Wiedziałam, że kolczyk w sutku to dobry pomysł. Partnerowi się podobało, a ja czerpałam z niego ogromną przyjemność.
Westchnęłam ciężko, gdy poczułam na nowo jego wędrujące palce, w mojej wilgotnej kobiecości. Krążył nimi i powoli wkładał i wyjmował. Próbowałam jakoś kolanem podrażnić jego namiocik. Zerkałam na niego, gdy znalazł sobie nową zabawkę w mym sutku. Ciągnął powoli za kolczyk i ssał go, zawzięcie się bawiąc. Nie ukrywam, ale to było jakże podniecające. Wydawać by się mogło, iż był zbyt zajęty kolczykiem, by włączyć się do rozkoszy i zareagować jakoś.
- Kotku. - wyjęczałam, gdy spojrzał w końcu na mnie, nie odrywając się od tegoż też miejsca, zaczął ściągać dolne partie swoich ubrań. Uśmiechnął się łobuzersko, tym samym wszedł w moje wnętrze. Wykonywał powolne, choć nieco szybkie ruchy. Jego narząd był taki duży i twardy w mym wnętrzu. Ocierał nim o te wrażliwe ścianki i poruszał tymi biodrami, wciąż cały czas ciągnąć za kolczyk. Jęknęłam głośno, gdy jego ruchy stały się mocniejsze i głębsze. Zacisnelam dłonie, drżąc z podniecenia. Jego ruchy były coraz szybsze, aż w końcu doszłam wraz z nim. On jednak nie przestawał. Oderwał się od mojego sutku i wyszedł, aby odwrócić mnie na brzuch. Uniósł szybko moje biodra i uderzył w pośladki, by po chwili wbić się w moją drugą ciasną dziurkę. Tym razem był wolniejszy i delikatniejszy. Z jednej strony czułam jak, wypływa ze mnie jego gorąca sperma, a z drugiej wchodził w ciaśniejszą dziurkę. Był łagodny, słyszałam jego ciężki oddech. Mimo to biodrami cały czas poruszał i wchodził głębiej i głębiej. Zaciskalam mocno dłonie, napinając się z lekkiego bólu i ogromnej fali przyjemności.
~~~
Gdy mnie w końcu puścił, było gdzieś nad ranem. Chciał wstać i chyba iść pod prysznic, jednakże chciałam, by jeszcze został.
- Panie zostań. - mruknęłam.
Zaskoczony spojrzał na mnie. Gdy patrzyłam na niego, oblałam się rumieńcem i schowałam twarz w poduszce. Speszyłam się tym, co powiedziałam.
Poczułam jego dotyk na włosach, pogłaskał mnie powoli i ucałował mnie we włosy.
- Słodko się rumienisz, kiciu. - powiedział. Usłyszałam, jak odchodzi, a tuż po chwili wodę. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do niego. Byłam speszona tym, co powiedziałam, ale bez wahania przytuliłam się do jego pleców całkiem naga. Mruczałam cicho i składałam delikatne pocałunki na jego ramionach i karku. Słyszałam jego cicho pomruki, ale on zajął się sobą, by po chwili się oderwać i złożyć krótki, choć namiętny pocałunek na moich wargach. Uśmiechnął się i wyszedł. Teraz ja mogłam się umyć, a tuż po tym wyjść pachnąca i świeża.

Tak też po pół godziny wyszłam z łazienki. Owinięta ręcznikiem. Znalazłam swoje ubrania, założyłam jedynie majteczki i wyciągnęłam jakąś jego koszule, by zapiać zaledwie kilka guziczków. Ruszyłam za zapachem, aż dotarłam do kuchni i na nowo przywarłam do jego pleców, tuląc się na nowo. Jeździłam dłońmi po jego ciele powoli.
- Ładnie pachnie, co zrobiłeś do jedzonka? - spytałam.

Xavier?

Od Antoinette CD Jocelyn

Stałam tam patrząc na nią przez cały ten czas wciąż oczarowany tym co usłyszałam, jakieś podmioty w międzyczasie poruszały się wokół. Ktoś chyba klaskał, paru innych podeszło i wrzuciło pieniądze do pokrowca. Jakiś śmieć, a właściwie kobieta śmieć śmiała do niej zagadać sprawiając tym samym, że uwaga Jocelyn przeniosła się na nią. W uszach zbyt bardzo mi szumiało bym była w stanie usłyszeć o czym rozmawiają.
Spójrz na mnie! - mój umysł krzyczał, ignorując głosy zdrowego rozsądku i logicznego myślenia, które coś tam szeptały o obietnicy, którą niby im złożyłam. Coś w stylu "nie zbliżaj się do niej i zapomnij"? Głupoty, głupoty ... chociaż z drugiej strony może miały trochę racji. Tak. Przecież powinnam iść na umówione spotkanie. Zapewne już na mnie czekają dłużej niż zwykle. Nie chcę przecież ładować się w znajomość z kimś w jej...
Moje myśli zniknęły, gdy tylko jej spojrzenie wróciło na właściwe miejsce. Jej zawstydzenie, sprawiło że miałam niesamowitą ochotę po prostu podejść i przyciągnąć ją do pocałunku. Mój wzrok utkwiony w jej idealnych ustach, które potrafiły tworzyć magię, raczej nie budził złudzeń względem moich myśli. Pchnięta jakąś nieznaną mocą wykonałam nawet parę kroków w jej stronę, dopiero gdy byłam już na wyciągnięcie ręki i mimowolnie spojrzałam na chwilę w te mistyczne oczy oproszone ciemnymi, gęstymi rzęsami wyrażające zdziwienia odzyskałam jakiś pierwiastek myślenia.
Co ty ze mną robisz kobieto?
Zamiast zrobić coś czego mogłam potem żałować, zmusiłam swoje ciało by po prostu usiadło obok niej na tej ławce, a wzrok skierowałam w stronę nieba.
- Dużo tych umiejętności jeszcze skrywasz? Wolałabym się przygotować psychicznie, a nie być atakowana w przypadkowych miejscach.
Przez chwilę milczała. Już myślałam, że jednak nie odpowie i że udało mi się ją wprawić w prawdziwe zawstydzenie, ale właśnie wtedy poczułam ciepły oddech na szyi.
- Zależy - w jej głosie pojawiło się to coś, co już dwa razu wprawiło mnie w dezorientację, najpierw u niej w przyczepie, gdy mnie obezwładniła, a później w knajpie. Tym razem jednak sprawiło iż przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz - Od tego jakie umiejętności cię interesują.
Opanuj się Antoinette. - powtarzałam sobie, gdy delikatnie przekręciłam głowę w jej stronę. Ta ch*letna wiedźma igrała z ogniem, jej oczy zdawały się rzucać mi wyzwanie. A ja nigdy nie przegrywałam w takich grach.
Oderwałam od niej wzrok i sięgnęłam po portfel. Wyjęłam z niego 4 setki z zamiarem wrzucenia ich do pokrowca, jednak jej ręka mnie powstrzymała.
- Co ty robisz?
- Sprawdzałam ceny noclegów niektórych hotelach - kłamstwo - i wyszło na to, że kebab i wożenie taksówką wcale nie pokrywa ich kosztów, a więc spłacam swój dług. - wrzuciłam pieniądze, a następnie odebrałam jej gitarę, wszystko ładnie spakowałam i wzięłam do lewej ręki. Wprowadziło ją to w niemałe zmieszanie, zwłaszcza, gdy drugą ręką chwyciłam jej i pomogłam jej wstać. Nie dałam jej chwili na zbadanie wyrazu mojej twarzy tylko od razu pociągnęłam w stronę swojego samochodu. Zaoponowała tylko po to by zabrać jeszcze rower. Otworzyłam przed nią drzwi dla pasażera, a następnie zabrałam się za pakowanie jej rzeczy do pojazdu, nie było łatwo, ale ostatecznie jakoś mi się udało i mogłam wsiąść na miejsce kierowcy.
- Gdzie zatem mnie porywasz? - spytała, gdy wyjechałam już na drogę.
- Jak narazie przed siebie. Od ciebie zależy, gdzie wylądujemy pilocie - uśmiechnęłam się zadziornie i przyśpieszyłam.



Jocelyn?

Od Xaviera cd Lashiti


 #18

Pogłębiłem pocałunek łapiąc ją jedną ręką za szczękę i przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Coś było w tej małej, że chcąc nie chcąc coś mnie do niej ciągnęło. Właściwie zazwyczaj już dawno bym się znudził, ponieważ nie wiele jest kobiet, które interesują mnie przez dłuższy czas. Tu jednak jest inaczej. Odsunąłem się od niej na chwilę, aby odłożyć zabranego wcześniej drinka.
-Zabieram cię stąd i jedziemy do mnie –powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-A gdzie twoje suczki? –Zapytała zakładając ręce na piersi.
-Tam gdzie powinny. Po twój samochód wrócimy jutro –powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź oplotłem w tali jedną ręką i ruszyłem do mojego samochodu.
Próbowała jeszcze coś dyskutować po drodze, jednak szybko zrezygnowała. Otworzyłem jej drzwi od strony pasażera. Spojrzała mi prosto w oczy, po czym wsiadła powoli do samochodu. Zamknąłem za nią drzwi i rozejrzałem się dokoła, czy przypadkiem nie widać któregoś z moich "serdecznych" kolegów. Okrążyłem samochód po czym wsiadłem do niego. Ruszyłem przez nocne miasto w kierunku mojego apartamentu.
-Oj bardzo mnie wkurzyłaś tym, że nie poczekałaś, koteczku -powiedziałem zerkając na nią przelotnie.
-Byłeś zbyt zajęty kolegą, a potem Tori -prychnęła zakładając ręce na piersi.
-Niestety mam kolegów, którym się nie odmawia -rzuciłem przenosząc jedną rękę, na udo dziewczyny.- Ale za to, że mnie tak zostawiłaś, należało by ci się porządne lanie, koteczku -dodałem, szczypiąc ją w udo.
Po paru minutach byliśmy już pod moim blokiem. Wyszedłem z samochodu i obszedłem go, aby pomóc jej wysiąść.Podałem jej rękę, po czym ruszyliśmy do apartamentu. Szybki przejazd windą podczas którego wygrzebałem klucze od mieszkania. Weszliśmy do mieszkania, gdzie zostaliśmy przywitani szczekaniem Jokera. Uciszyłem psa, który grzecznie poszedł na swoje legowisko. Dziewczyna rozejrzała się po mieszkaniu.
-Jeśli szukasz jakiś śladów kobiet, to co najwyżej jakieś rzeczy mojej siostry, bo czasu tu zostaje na noc -zażartowałem pod chodząc do barku. -Chcesz jakiegoś drinka?
Lashiti potwierdziła przyglądając się zdjęciom na ścianach. Zmieszałem wybrane składniki po czym nalałem płyn do szklanek. Pogadaliśmy i nawet nie wiem kiedy i jak trafiliśmy do sypialni.
-No i co teraz? -Zapytała.
-Teraz koteczku powinnaś dostać porządne lanie za te twoje wybryki–powiedziałem jej do ucha, stając za nią i zjeżdżając dłońmi z jej tali na biodra.
-A co z tego będę miała? –odparła kładąc rękę na moją dłoń.
-Jak to czeka cię bardzo przyjemna nagroda. Wiesz, w końcu tak chciałaś minetkę, a ja nie spełniłem twojej prośby… -Mruknąłem jej do ucha.
Odsunąłem się od niej, aby zobaczyć jej reakcję. Ciężko było stwierdzić, co myśli, ale widać było zaciekawienie, a raczej chęć poznania, przeżycia tego. Rozsiadłem się wygodnie na łóżku i poklepałem się po kolanie. Dziewczyna podeszła powoli, chwilę się zastanawiając czy to dobry pomysł. W końcu stanęła przede mną, a ja pociągnąłem ją do siebie. Oparłem jej biodra o moje kolano, a łokcie oparła na drugim. Podwinąłem jej sukienkę do góry, tak aby odsłonić jej pośladki. Zacząłem powoli masować jej pośladki, zsuwając jej majtki do połowy ud jedną ręką, a drugą głaskałem ją po plecach. Wziąłem pierwszy zamach i uderzyłem ją. Dziewczyna podskoczyła zaskoczona, chociaż nie było to bardzo mocne uderzenie. Spięła mięśnie, wbijając mi się w udo.  Rozmasowałem jej pośladek po czym powtórzyłem czynność ponownie.Za drugim razem, jej reakcja nie była już taka gwałtowna. Powtórzyłem klepnięcie jeszcze parę razy, nie przerywając już na masowanie. W końcu stwierdziłem, że wystarczy i rozmasowałem jej czerwony tyłeczek. Oj będzie miała problem jutro usiąść. Podniosłem się, pomagając jej się wyprostować i przygarnąłem ją do siebie.
-Oj zasłużyłaś na nagrodę –powiedziałem, przyciągając ją do siebie i pocałowałem ją.
Oddała pocałunek, kładąc jedną dłoń na moim policzku, a drugą kładąc na moim karku. Położyłem dłonie na jej biodra, po czym zacząłem jeździć dłońmi po jej talii i plecach. Przerwałem pocałunek po czym spojrzałem prosto w jej oczy. Wiedziałem, że w moich było widać czyste pożądanie.
-Oj koteczku, muszę przyznać, że od bardzo dawna nikt tak na mnie działa -powiedziałem, na co uśmiechała się z satysfakcją.
Pocałowałem ją krótko, po czym rozsunąłem jej suwak od sukienki. Ściągnąłem ją i odrzuciłem ją na fotel. Powróciłem do badania jej ciała dłońmi, a usta znowu przycisnąłem do jej. Po chwili zacząłem schodzić pocałunkami z jej ust na szyję. Dziewczyna uniosła brodę do góry odsłaniając mi ją jeszcze bardziej. Złapałem .ą za tyłek, na co syknęła lekko, ale objęła mnie nogami w biodrach.
Wciąż przysysany do jej szyi okrążyłem łóżko i położyłem ją na nim. Zacząłem schodzić niżej pocałunkami na jej obojczyki i na odsłonięte fragmenty piersi. Oderwałem się od niej po czym uniosłem jej ręce nad głowę. Wyciągnąłem pasek ze spodni po czym związałem nim jej ręce, przywiązując do ramy łóżka. 
-Ej co to ma być -powiedziała lekko oburzona.
-Zobaczysz Lashi, nie pożałujesz -mruknąłem przejeżdżając dłonią po jej żebrach. -To co się działo w biurze to jeszcze nic.
Zacząłem całować ją po szyi, schodząc coraz niżej i niżej, aż dotarłem do jej majtek. Ściągnąłem materiał powoli przejeżdżając dłonią po jej seksownych nogach. Poczułem już rosnące wybrzuszenie w spodniach. Oj ta mała nieźle na mnie działa. Zacząłem masować jej uda, palcami drugiej ręki rozchyliłem jej wargi sromowe, po czym przywarłem ustami.Zacząłem krążyć językiem po jej łechtaczce, od czasu do czasu delikatnie i ostrożnie przygryzając ją, tak aby nie odczuwała bólu, a przyjemność. Rękami masowałem jej uda, a dziewczyna zaczęła wić się, próbując jednocześnie uwolnić ręce. Oczywiście nieudolnie. Jedną dłoń przeniosłem na jej biust, wciąż ukryty pod materiałem i zacząłem ugniatać jej pierś. Czułem jak zaczyna robić się wilgotna, więc wszedłem w jej gorące wnętrze językiem. Zacząłem na zmianę wychodzić z jej wnętrza, krążyć dokoła łechtaczki, po czym znów wchodzić. Zobaczyłem jak próbuję walczyć z falą skurczy. W końcu poddała się i doszła starając się zacisnąć uda, co dość mocno jej utrudniałem. Na ten widok wybrzuszenie w moich spodniach jeszcze bardziej się powiększyło. Zostawiłem w spokoju puki co mój wcześniejszy obiekt zainteresowania i przeniosłem się jej piersi. Pozbyłem się jej stanika i przywarłem do mojego ulubionego miejsca na jej ciele, którym był koczyk w piersi, a moja ręka powędrowała ponownie do jej kobiecości.

Lashiti?