środa, 20 maja 2020

Od Caroline

Weszłam szybkim krokiem na plan, uśmiechając się do ochroniarza. Dziś czekały nas dość intymne sceny. Odebrałam kostium na dziś i ruszyłam do garderoby się przebrać. Zarzuciłam na siebie szlafrok, po czym udałam się do makijażystek. Kiedy tylko skończyły przeszłam powolnym krokiem na plan, gdzie widziałam znajomą czuprynę. Podeszłam do chłopaka, kładąc dłonie na jego ramionach. Scott czując mój dotyk, odchylił głowę do tyłu i otworzył na chwilę zmęczone oczy, po czym upewniając się z kim ma do czynienia, przymknął je z powrotem. Czując jak jest spięty, postanowiłam zaserwować mu masaż.
-A coś ty taki spięty? –Zapytałam sunąc dłońmi po jego barkach. –Czyżby coś się działo? Może pomóc ci się rozluźnić? –Mruknęłam mu do ucha.
-Zapominasz o jednym, istotnym fakcie – powiedział łapiąc moje ręce i zdjął je powoli ze swoich ramion. –Jestem w szczęśliwym związku, a to, co było między nami się już dawno się skończyło.
Usiadłam obok niego, zarzucając nogi, przez jego uda. Nie skomentował tego, wzdychając tylko.
-Ależ ja o tym pamiętam –powiedziałam obserwując go uważnie. –Tylko wciąż się zastanawiam, kiedy przypomni sobie, z czym ma i miała problem –dodałam niewinnym tonem. –No w końcu dziecko magicznie ci nie zniknęło, a ona przecież nie ma zamiaru być ciocią…
-Skończ już –przerwał mi, zerkając na mnie. –Po raz setny powtórzę, to nigdy nie była, nie jest i nie będzie twoja sprawa.
-Tak, masz rację powtarzasz się –mruknęłam drażniąc lekko skórę na jego ręce, którą po chwili zabrał. –Ale nie myśl sobie, że tak łatwo odpuszczę. Nie zaprzeczysz, że było nam ze sobą dobrze, a to że jak tylko pstryknęła, poleciałeś na jej zawołanie… Ale spokojnie poczekam aż przylecisz do mnie z podkulonym ogonem. Naprawdę chętnie się tobą zajmę –powiedziałam, sunąc dłonią po jego ramieniu.
Scott?

piątek, 8 maja 2020

Od Scotta cd Hailey

Odłożyłem również swój kieliszek, przeciągając się lekko. Oparłem się ponownie o kanapę, a Hai ponownie oparła o moje ramię.
-Oj kochanie, to że ze mną nie walczysz o swój kieliszek wystarczająco mówi –powiedziałem całując ją w skroń. –Oj zmęczenie mocno cię opanowało.
-Ale je naprawdę nie chcę się jeszcze kłaść –odparła opierając się mocniej o moje ramię.
Pokręciłem głową z uśmiechem, widząc jej stały upór. Nie trzeba było długo czekać, kiedy oczy same zaczęły jej się zamykać. Oczywiście walczyła jak mogła, aby udowodnić, że nie chce jej się spać. Westchnąłem ciężko uśmiechając się jednak, po czym podniosłem się. Hai próbowała mnie zatrzymać, uwieszając się mojego ramienia. Złapałem ją pod kolanami i podniosłem, wbrew jej protestom. Oplotła mnie ramionami za kark, robiąc niezadowoloną minę. Położyłem ją na łóżku, po czym położyłem się obok niej, opierając się plecami o ramę łóżka.
-Ty kompletnie nie słuchasz co do ciebie mówię –powiedziała udając  obrażoną, jednak oparła ponownie głowę o mnie. –Mówię, że nie chcę się kłaść to mnie siłą zaciągniesz.
-Kochanie słucham, ale świadomie to ignoruję, bo wiem, że się to nie zgadza ze stanem rzeczywistym –odpowiedziałem, na co pokazała mi język dźgając mnie palcem w żebra. –Poza tym i tak leżeliśmy, tylko zmieniliśmy pomieszczenie. No już się na mnie nie obrażaj –dodałem łapiąc ją za brodę i przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją krótko, co leniwie odwzajemniła.
-To mi nie wmawiaj, że zasypiam –mruknęła ziewając. –Poza tym musimy się na siebie poobrażać.
-Ależ oczywiście –powiedziałem, głaszcząc ją po ramieniu. –I kocham cię mimo wszystko.
Poprawiłem się na łóżku, układając się lepiej po czym przyciągnąłem ją do swojego boku. Hailey przełożyła ramię przez mój brzuch, wtulając się w mój bok. Mruczała jeszcze coś pod nosem, jednak zbyt dużo z tego nie rozumiałem. Niewiele później zamilkła całkowicie śpiąc w najlepsze. Odczekałem moment, aż na pewno jej nie obudzę i podniosłem się z miejsca. Przymknąłem drzwi po czym ruszyłem do salonu. Dopiłem swoje wino, po czym wyniosłem oba kieliszki do kuchni. Umyłem naczynia, po czym pokręciłem się jeszcze po mieszkaniu, starając się nie obudzić dziewczyny. Od kilku dni męczyła mnie cholerna bezsenność. W końcu wróciłem do łóżka, przytulając się do pleców Hailey, obejmując ją ramieniem. W końcu udało mi się przysnąć.
Rano obudziłem się przed dziewczyną. Ostrożnie wysunąłem rękę spod Hai, wstając z łóżka, po czym złapałem czystą koszulkę i spodnie. Po ogoleniu się i ubraniu, złapałem smycz, i ruszyłem na spacer z piszczącym Luckym. Po drodze odpaliłem papierosa i zadzwoniłem do Rose. Po powrocie zjadłem szybkie śniadanie przeglądając maila, po czym zabrałem się przygotowanie posiłku dla Hai. Gotowe jedzenie i kawę, przełożyłem na tacę i ruszyłem do pokoju. Hailey właśnie przeciągała się na łóżku.
-Hej piękna –powiedziałem wchodząc do sypialni. –Śniadanie podano, madam.
Podałem jej tacę, całując ją krótko, po czym rozwaliłem się obok niej.
-A co to za okazja? –Zapytała zgarniając pasmo włosów za ucho.
-A zawsze jakaś musi być? Muszę cię trochę po rozpieszczać -mruknąłem gładząc ja po ramieniu.
Dziewczyna zajęła się śniadaniem, podczas gdy ja ułożyłem głowę na jej wyprostowanych nogach, przekazując jej wieści o tyrani babci przekazanych przez Rose.
-A powiedz ty mi skarbie –zacząłem, kładąc dłoń na jej odsłoniętym przez podwiniętą koszulkę brzuchu i sunąc nią w górę. –Jakie masz plany na wieczór? Zostajesz w domu ze mną i małą, czy wychodzisz gdzieś ze znajomymi?
Hailey?

środa, 6 maja 2020

Od Hailey cd Scotta

Popatrzyłam na niego z rozbawieniem.
-Szczerze mówiąc to nie zastanawiałam się nad tym jeszcze - westchnęłam - na pewno musisz się ogolić.
Chłopak popatrzył na mnie z politowaniem, kiedy wybuchłam śmiechem z powodu jego miny po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów. Cóż, raczej nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
-Oj no nie obrażaj się - mruknęłam, drążąc mu palcem między żebrami.
Odstawiłam swój kieliszek, a jego wyjęłam mu z rąk i postawiłam obok mojego, po czym władowałam mu się na kolana i ujęłam jego twarz w dłonie. 
-Nawet z brodą cię kocham, co nie zmienia faktu że preferuję cię bez - oznajmiłam, głaszcząc go po policzku.
-Niemożliwa jesteś - westchnął, ściągając jedną z moich dłoni z jego twarzy i chwytając ją.
Pochyliłam się i przytuliłam się do niego. Scott zdecydowanie jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Ścisnęłam mocniej jego dłoń, ciesząc się trwającą chwilą. Niedługo później odkleiłam się od niego i zsunęłam obok, na poprzednie miejsce. Sięgnęłam ręką po butelkę i uzupełniłam nasze kieliszki, po czym wzięłam je do rąk i podałam mu ten, który należał do niego. Powoli zaczynałam robić się senna. Siedziałam tak z głową opartą o ramie chłopaka, w dłoni ściskając kieliszek z winem i co jakiś czas upijając łyk.
-Zaraz zaśniesz nad tym winem - stwierdził
-Wcale, że nie - odparłam, uparcie broniąc swego, nie chcąc iść jeszcze kłaść się spać.
Scott zaśmiał się jedynie, wyciągając z mojej ręki naczynie i odkładając je na stolik, jednak byłam na tyle zmęczona, że nie miałam siły na sprzeciwianie się i toczenie o niego walki.

Scott?

Od Gwen cd Patrica

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się przez moment.
-A miałam wrażenie, że wolniej jeździsz… Jaki cudem nie zauważyłam? –Zapytałam zaskoczona swoim odkryciem. –I od kiedy ja w ogóle zaczęłam dostrzegać takie rzeczy? O matko, starzeję się!
Patric parsknął śmiechem na, poklepując mnie po nodze.
-Wiesz, kochanie jak bardzo ci zależy, to mogę jechać wolniej –zaczął powoli z tym swoim urzekającym uśmiechem.
-Pat, w porównaniu do moich znajomy to jedziesz jak emeryt –zaczęłam, po czym szybko dodałam  –ale w tej chwili nawet nie próbuj udowadniać mi, że jest inaczej. Jeszcze mi się nie śpieszy na OIOM. Także spokojnie, pasuje mi to tępo.
Chłopak ponownie skupił na całą uwagę na jezdni. Rozsiadłam się wygodniej, obserwując przez moment profil Patrica. W końcu zaparkowaliśmy pod sklepem. Wysiadłam z samochodu, po czym złapałam Patrica pod rękę i ruszyliśmy w stronę budynku. Chwyciliśmy koszyk i ruszyliśmy na wyprawę między półki. Patrząc na nas można by było pomyśleć, że albo jesteś pod wpływem jakiś środku albo uciekliśmy z psychiatryka. Spowodowane było to naszymi wygłupami i śmiechami z prawie wszystkiego. W pewnym momencie odezwał się mój telefon, ukazując na wyświetlaczu imię mojego drogiego kolegi. Słysząc westchnięcie chłopaka stojącego obok mnie, cmoknęłam go w policzek odbierając połączenie. Okazało się, że mój przyjaciel nie ma pojęcia o prywatności, bo właśnie grzebał w moim mieszkaniu w poszukiwaniu notatek, które zostawił u mnie dzień wcześniej. Powiedziałam mu, gdzie może je znaleźć i w ramach zadośćuczynienia kazałam wyprowadzić mu psa.
-Chyba powinnam założyć pułapkę w mieszkaniu –prychnęłam, kończąc rozmowę. –Albo zabrać klucze , ale to nie będzie tak zabawne –rzuciłam ponownie łapiąc chłopaka pod ramię. –Ale przynajmniej nie muszę się martwić, że niewyprowadzony psiak na mnie czeka. Także do wieczora, jestem wolna.
-No to świetnie –powiedział całując mnie w skroń.
Ruszyliśmy przed siebie, aby dokończyć zakupy. W końcu, gdy Patric namierzył wszystko co potrzebował, ruszyliśmy do kasy. Ustałam bujając się na piętach, wyglądając zapewne jak małe dziecko. A przynajmniej tak wnioskowałam po rozbawionym spojrzeniu Patrica. W końcu udało nam się wyjść i zapakować zakupy do bagażnika.
-To gdzie jedziemy na obiad? –Zapytał przyciągając mnie do siebie i objął mnie.
-Ja jestem tu tylko, abyś nie był smutny. Mi jest obojętne.
Patric?