Kiedy zawiozłem Amy na spotkanie pojechałem do warsztatu Big Bo. Zająłem się samochodem dziewczyny, a towarzystwa dotrzymywał mi Mike, syn Big Bo.
-No, ale teraz chodzi jak talala, ale takie cudeńko-zachwycał się nad jakimś samochodem, który ostatnio naprawiał.
-No coś ty. Nie możliwe-powiedziałem, obojętnym głosem
-To tak, a pamiętasz to audi z piątku?
-Yhym...
-Gorzej to tylko twoja Chevi wyglądała, ale widziałem, że nią sobie pomykasz-gadał dalej, ale ja go nie słuchałem.-Ale jak? Znośnie pali? Bo to już w końcu nie nowy silnik. Gdzie ty go wogóle znalazłeś? No tak, twoja tajemnica. Dobrze się nią jeździ? Zastanawiam się nad kupnem BMW jakiegoś. Tata zresztą chce też coś nowego kupić. Ładną mamy pogodę co?-kiedy nie uzyskał odpowiedzi ode mnie, powiedział.-A wiesz co mi się dzisiaj przydarzyło? Zgwałciła mnie biedronka-powiedział z sarkazmem.
-A duża była?-powiedziałem ukrywając śmiech.
-Taaa ogromna... Ej, już myślałem, że mnie nie słuchasz!
-Słucham tylko tego czego chcę. To co biedaku? Zapisać cię na terapię?
-Spadaj...
Przyszedł Big Bo.
-Jak ci idzie?
-Całkiem dobrze, zaraz skończę.
-Słyszałem o twojej mamie. Przykromi. Jak coś... Gdybyś potrzebował pomocy w pog..
-Dzięki Bo, ale ciocia się tym zajeła. Dzięki również za dobre chęci.
Wyszedł razem z Mikem. Wyjąłem z kieszeni wizytówkę i przekręciłem w palcach. Spojrzałem na zegarek. Było po dziewiątej. W sumie czemu nie zadzwonić? Wziąłem telefon i wstukałem numer. Po chwili odebrała.
-Hej, już po spotkaniu?
-Tak. Pod budynkiem był znowu tłum paparazzi. Moja agentka dała im cynk.
-To spróbuję ci poprawić humor. Wiele narzekań i bólu zgwałconego przez...biedronkę chłopca musiałem się wysłuchać, ale udało mi się naprawić twój samochód.
Amy?