Siedziałam na parapecie wpatrując się w spływające po szybie kropelki
wody. Myślałam o moim marnym życiu. Moje niewielkie zarobki pozwalały mi
na wynajmowanie ciasnego mieszkania z jednym oknem. Założyłam kaptur i
zamknęłam oczy. Starałam wyobrazić sobie, że mieszkam w luksusowym
apartamencie na szczycie wierzowca i mogę patrzyć na wierzchołki
drapaczy chmur. Niestety przeszkadzał mi w tym jakiś hałas wydobywający
się z korytarza. Lekko zdenerwowana wyszłam z mieszkania i udałam się do
kawiarenki w celu zabicia nudy.
Po kilkunastu minutach piechoty, doszłam na miejsce. Przede mną
wchodziła jakaś dziewczyna. Zauważyłam, że wypadł jej telefon. Podeszłam
więc i wzięłam go w ręce. Przez chwilę chciałam go ukraść, ale
zrezygnowałam. Weszłam za dziewczyną i podeszłam do stolika przy którym
siedziała.
-Hej... Zgubiłaś telefon. -wymamrotałam i podałam znajdę.
(Jakaś dziewczyna?)