- Eeemmm... Sama nie wiem... - zastanawiałam się. - Czekaj! Która godzina?!? - spanikowałam.
- Wpół do drugiej. - odparł spokojnie chłopak.
- Kurde! Muszę jechać do miasta na spotkanie w sprawie filmu. Zawiózłbyś mnie tam? - spytałam.
- Pewnie, przecież Ci powiedziałem! Dzisiaj jestem kierowcą. - zaśmiał się. - A mogę wiedzieć, w sprawie jakiego filmu? - spytał, gdy już jechaliśmy.
- W sprawie drugiej części "Without words". - odpowiedziałam.
- Zapowiada się ciekawie. - zaśmiał się Peter.
- Taaa zwłaszcza, jak moja agentka mnie zabije... - mruknęłam. - A raczej wykończy! Ta kobieta nie daje mi się porządnie wyspać! Wyobraź sobie, że budzi mnie dzwonkiem mojej komórki. - narzekałam, ale Jemu chyba nie specjalnie to przeszkadzało.
- To nie zazdroszczę. - roześmiał się kierowca.
- Straszna z Niej jędza i gorsza maruda ode mnie, ale zna się na rzeczy. - przyznałam. Rozmawialiśmy przez całą drogę, dzięki czemu czas nam szybko zleciał. Przed wyjściem z samochodu zagrzebałam w torbie.
- Dzięki za podwiezienie. - uśmiechnęłam się i podałam mu swoją wizytówkę. - Dzwoń, kiedy chcesz. - nie przerywałam uśmiechu. - Do zobaczenia! - powiedziałam i zamknęłam drzwi samochodu. Udałam się do gigantycznego budynku, gdzie miało odbyć się spotkanie.
***
Trwało ono jakieś półtorej-dwie godziny. Wyszłam na spotkanie z największym wrogiem, paparazzi. Musiał być wyciek i dowiedzieli się o zebraniu całej ekipy. Zapozowałam im ładnie do zdjęć i szybko pobiegłam do limuzyny, a za mną Agnes.
- I jak, zadowolona? - spytała szczerząc się do dziennikarzy.
- Bardzo, to będzie dobry film. - stwierdziłam.
- Ja miałam na myśli paparazzi! - olśniło mnie.
- To Ty dałaś im cynk!!! - wkurzyłam się.
- Ludzie muszą być na bieżąco! - przekonywała mnie i to się Jej udało. Wróciłam do domu i cały czas patrzyłam na komórkę. Byłam bardzo ciekawa, czy Peter zadzwoni...
(Peter?)