Wyjrzałam przez okno, pogoda była ładna. Ani za gorąco, ani za zimno
było w sam raz. Uśmiechnęłam się na widok Dantego, jak zawsze próbował
przegonić wiewiórki z podwórka. Jednak żadna ze stron nie zamierzała
odpuścić.
Odwróciłam się do okna plecami i spojrzałam na szafę. Podeszłam bliżej i zaczęłam szukać jakiś spodenek do biegania.
-Cała szafa zapchana ciuchami a ja nie mogę znaleźć spodenek. -
Westchnęłam nie poddając się. W końcu udało mi się znaleźć i spodenki i
koszulkę, szybko się przebrałam. Po drodze do drzwi złapałam telefon i
słuchawki. W lustrze przy drzwiach spięłam włosy w warkocz, założyłam
buty i wyszłam. Zamknęłam za sobą drzwi, pożegnałam z psem i ruszyłam w
stronę parku.
Na miejscu zrobiłam kilka okrążeń. "Norma na dziś wyrobiona." pomyślałam
i uśmiechnęłam się. O dziwo dzisiaj większość ławek była pozajmowana.
Wypatrzyłam jedną na której siedziała blondynka z książką. Podbiegłam
bliżej.
-Hej, mogę? - Zapytałam z przyjaznym uśmiechem. Dziewczyna podniosła wzrok.
-Hej. Jasne. - Trochę niepewnie odpowiedziała ale też się uśmiechnęła. Delikatnie ale jednak.
-Co czytasz? - Usiadła i spojrzałam na książkę.
Gwen?