-Jak do ciebie gadałem to nie słuchałeś, ale jak powiedziałem, że mnie zgwałciła biedronka od razu usłyszałeś.
-Nie przeżywaj tak.
-Idę, bo nie wytrzymam z tobą. Nara, miło było poznać.
Odszedł, nucąc coś pod nosem.
-Dlaczego połowa moich znajomych jest walnięta?
-Przynajmniej się nie nudzisz.
-Taaaa. Dobry humor podstawa-westchnąłem.-A właśnie... kluczyki.-powiedziałem oddając je.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy. W razie problemu i czy po prostu chcesz pogadać to dzwoń. Dobranoc-powiedziałem wyjmując kluczyki do mojego samochodu.
Dobranoc-powiedziała i wróciła do bloku.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Wróciłem, rzuciłem kluczyki na szawkę. Max leżał na podłodze obserwując mnie i moje poczynania. Nasypałem mu do miski karmy.
Całą noc przewalałem się, nie mogąc zasnąć. W końcu kiedy już udawało i zasypiałem, to ktoś postanowił zakłócić mój spokój. Ubrałem się szybko i poszedłem do drzwi gdzie stała Gwen.
~*~
Poszedłem do pokoju. Wziąłem torbę, d o której włożyłem do niej aparat i obiektywy. Zapakowałem zapasowe baterie i zamknąłem torbę. Wyszedłem na zewnątrz, gdzie czekała Gwen.
-Jedziemy jednym, czy dwoma?-zapytała.
-Może jedźmy dwoma.
-Dobra.
Pojechaliśmy do parku, gdzie czekali Anthony i jakaś brunetka.
-A co oni tu robią?-zapytałem kiedy szliśmy.
-Wezwałam pomoc.
Podeszliśmy do nich.
-Tony? Ty tu?
-Jak widzisz.
-Peter to Rose-powiedziała Gwen przedstawiając dziewczynę.
Podaliśmy sobie ręce.
-Dobra, to do roboty.
Od trzynastej do godziny siedemnastej zajęci byliśmy pracą. W między czasie zmienialiśmy teren. Pojechaliśmy do stajni, nad wodę. Były z nami zwierzaki, którym też robiłem zdjęcia. Pod koniec dnia miałem kilka dobrych zdjęć. Potem skoczyliśmy zjeść. Zastanawiałem się jak dzień minął Amy...
Amy?
-Jedziemy jednym, czy dwoma?-zapytała.
-Może jedźmy dwoma.
-Dobra.
Pojechaliśmy do parku, gdzie czekali Anthony i jakaś brunetka.
-A co oni tu robią?-zapytałem kiedy szliśmy.
-Wezwałam pomoc.
Podeszliśmy do nich.
-Tony? Ty tu?
-Jak widzisz.
-Peter to Rose-powiedziała Gwen przedstawiając dziewczynę.
Podaliśmy sobie ręce.
-Dobra, to do roboty.
Od trzynastej do godziny siedemnastej zajęci byliśmy pracą. W między czasie zmienialiśmy teren. Pojechaliśmy do stajni, nad wodę. Były z nami zwierzaki, którym też robiłem zdjęcia. Pod koniec dnia miałem kilka dobrych zdjęć. Potem skoczyliśmy zjeść. Zastanawiałem się jak dzień minął Amy...
Amy?