niedziela, 15 lipca 2018

Od Harper cd Nathana

Przez chwilkę nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. W sumie jeśli mam być szczera nawet nie wiedziałam co się stało. Stałam w jakimś tłumie bo próbowałam się przepchać do sklepu stojącego na plaży. I nagle bum. Ciemno przed oczami.
Dopiero po chwili kilku ludzi pomogło mi wstać i wyprowadziło z tego tłumu. Posadzili mnie na leżaku, przynieśli wody i upewnili się, że wszystko jest okej. Moi kochani przyjaciele, czytaj kumple mojego brata widząc, że od dłuższego czasu mnie nie ma postanowili w końcu zacząć mnie szukać. Jakież to szczęście wymalowalo się na twarzy Dannego kiedy mnie zauważył.
- Co się stało? Dlaczego ty siedzisz? - zapytał zdziwiony patrząc na mnie. Po chwili zauważył dość sporego siniaka na moim czole. - Kto ci to zrobił? - mruknął wskazując na ranę.
- To nic. Przypadek. Znalazłam się w złym miejscu o złej porze - wzruszyłam ramionami. - Piłka spadła mi na głowę.
- Ale chyba ktoś nią musiał rzucić nie?
- Niby tak ale jestem pewna, że nie zrobił tego celowo więc spokojnie - uśmiechnęłam się. Blondyn westchnął tylko głośno i zajął miejsce obok mnie. - Owieziesz mnie zaraz do domu? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Z tym może być problem... - mruknął.
- A to niby dlaczego? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Trochę wypiliśmy z chłopakami więc będziemy dopiero w nocy wracać. Jeśli chcesz mogę odprowadzić cię na autobus.
- Nah. Sama się przejdę. Ale dzięki za propozycje - pocałowałam go w policzek po czym wstałam. Wyciągnęłam rękę w jego stronę. - Chodźmy do chłopaków. Posiedzę z wami jeszcze chwilkę i będę uciekać - chwycił moja dłoń i podniósł się.
- Jasne. Chodźmy - ruszyliśmy przed siebie. Kiedy szliśmy nad nami przelatywał jakiś samolocik więc uniosłam wzrok do góry i nie zauważyłam osoby idącej na przeciwko mnie. Również była czymś zajęta bo nie odsunęła się. I tak wpadliśmy na siebie.
- Przepraszam - mruknelam cicho, a Danny tylko zaśmiał się cicho z mojej nieuwagi.

sobota, 14 lipca 2018

Od Sofii cd Hailey

Spojrzałam krótko na blondynkę, która wpatrywała się we mnie z nienawiścią. Cóż rozumiałam jej niechęć do mnie. Przeniosłam spojrzenie na Scotta.
-Wbrew wszystkiemu on dalej jest, był i będzie moim przyjacielem, więc chcę wiedzieć co z nim -mruknęłam.
-Dość dziwnie to okazujesz -prychnęła.
Wzięłam krzesło i postawiłam je po drugiej stronie łóżka.
-Wiem, że zapewne nie uwierzysz w ani jedno moje słowo, ale zarzekam się że mówię to szczerze. Rzeczywistość w końcu dobiła się do mojej zakutej pały i wiem, że nie mam u niego szans. Naprawdę i szczerze przepraszam cię za to co zrobiłam. Kiedy dowiedziałam się o ciąży długo zastanawiałam się czy mówić o tym Scottowi, jednak postanowiłam spakować się i bez słowa wynieść się do Anglii. Wyszłam z założenia, że nie chcę wam niszczyć tego co udało się wam odbudować... Nic nie chcę i niczego nie oczekuję od Scotta.
Zapadła między nami cisza, którą przerwało przybycie rodziców chłopaka. Matka Scotta przyciągnęła do siebie Hailey mówiąc coś, czego nie mogłam zrozumieć. Podniosłam się i wyszłam z sali na korytarz. W pewnym momencie zapanowało jakieś zamieszanie. Do sali wbiegło kilku lekarzy, a po chwili z niej wyszli rodzice Scotta i Hailey. Okazało się, że pękł krwiak mózgu i trzeba było natychmiastowo przeprowadzić kolejną operację. I tak oto zaczęło się ponowne czekanie pod salą. W tym czasie Matt podrzucił babcię chłopaka, która próbowała przekonać blondynkę aby wróciła i odpoczęła w domu. Oczywiście nie dała się przepędzić, stwierdzając, że póki co nie ma mowy o jej powrocie do domu. W końcu wyszedł lekarz. 
-Sytuacja na razie została ustatkowana. Zapadł w śpiączkę, więc nie jesteśmy w stanie stwierdzić uszkodzenia mózgu. Ale mimo ustatkowania sytuacji, trzeba być gotowym na każdą ewentualność...
Hailey?

Od Nathana

Wakacje. Coś czego każdy z uczniów cholernej szkoły oczekiwał od ostatnich kilku miesięcy. Kiedy w końcu nadeszły, każdemu mózg parował od pomysłów na zajęcia podczas upalnej pogody. Zazwyczaj i tak kończyło się to tym, że każdy siedział w swoim domu i oglądał seriale dla zabicia czasu. Nie jednak dla mnie.
Wyszedłem z domu, pod którym stał oczekiwany pickup. Na pace niebieskiego forda zapakowane były deski do surfingu. Wrzuciłem sportową torbę na tył samochodu i dosiadłem się do trzech kumpli siedzących w aucie. Jak łatwo się domyśleć, jechaliśmy na plażę. Kiedy dotarliśmy na miejsce naszym oczom ukazała się plaża pełna ludzi. Wysiedliśmy z pickup'a i zabraliśmy się za przygotowanie do plażowania. Wypakowanie wszystkich rzeczy z samochodu zajęło nam trochę czasu. Miny chłopaków widzących półnagie ciała pięknych dziewczyn wykazywały na niezwykłe zadowolenie. Ubrałem się w specjalny kombinezon i wziąłem pod pachę sporą deskę. Kiedy dołączyli do mnie koledzy ruszyliśmy w kierunku wody, aby po chwili zanurzyć się w zimnym oceanie. Zabawa zajęła nam kilka dobrych godzin i musieliśmy kończyć, gdy zmęczenie dało się we znaki. Kiedy odłożyliśmy rzeczy całą czwórką poszliśmy do baru. Wchodząc na podest z balu przeczesałem mokre włosy opadające mi na czoło. Kiedy zamawiałem piwo podeszła do mnie z uśmiechem rudowłosa dziewczyna. Bez krępacji położyła swoją drobną dłoń na moim ramieniu, a kiedy odebrałem swoje zamówienie zagadała
- Hej przystojniaku- posłała mi uśmiech - może chciałbyś się dosiąść do nas z kolegami?
Długo prosić nie musiała. Chwilę później siedzieliśmy w towarzystwie koleżanek nowej znajomej, które widocznie miały sporą ochotę na małe co nieco. Moja ręka chętnie wędrowała po ciele rudej dziewczyny, która wydawała się zadowolona z tego faktu do momentu, kiedy nie pojawił się na horyzoncie wysoki, dobrze zbudowany blondyn. Dziewczyna była zmieszana, jednak po chwili przybrała normalny wyraz twarzy. Wstała i pocałowała się z blondynem na przywitanie.
- Co to za goście Jen?- zapytał mierząc mnie wzrokiem
-Nasi koledzy- spojrzała na mnie pytająco - To jest..
- Nathan - Wstałem do chłopaka podając mu rękę- Kolega z podstawówki twojej dziewczyny. - skłamałem- Ładna z was para
- Dzięki- wrogi wzrok nie zszedł mu z twarzy- Przyjechałem z kumplami grać w siatkówkę, jednak brakuje nam paru osób, może się przyłączycie?
Pół godziny później wokół boiska do siatkówki na plaży zebrał się tłum widzów podziwiających grę. Wygrywaliśmy jednym punktem, jednak z trudem odpieraliśmy atak wroga. Chłopak Jenny wycelował dłońmi w piłkę, która bez trudu przeleciała nad siatką. Czas jakby zwolnił. Piasek utrudniał szybkie przemieszczenie się, jednak to nie powstrzymało mnie, żeby dobiec do niej na czas. Z całej siły odbiłem piłkę, która nie dość, że minęła siatkę to pokonała pole przeciwnika i trafiła prosto w drobną dziewczynę z tłumu, która momentalnie poleciała na ziemię.
Harper?

czwartek, 12 lipca 2018

Od Hailey cd Sofii

Byłam zdruzgotana zaistniałą sytuacją. Dlaczego wszystkie problemy wywoływała właśnie ta dziewczyna? Dlaczego akurat teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać? W mojej głowie było milion scenariuszy, a widok Scotta, wpadającego pod jadący samochód, chyba nigdy nie zniknie z mojej pamięci. Nie mogłam przestać płakać, w końcu nie miałam już czym płakać, choć bardzo chciałam. Siedziałam na krześle w poczekalni, gapiąc się w ścianę, bez jakichkolwiek emocji. Nie docierały do mnie żadne ze słów, które nie dotyczyły stanu zdrowia chłopaka. Nie miałam teraz ochoty na myślenie o czymkolwiek innym. Robiło się dość późno, w końcu pozwolono nam iść i zobaczyć Scotta, który wciąż nie obudził się po operacji.
-Myślę, że powinniście już iść, a w szczególności ty, panienko – oznajmiła babcia Scotta, która w całej tej sytuacji była dla mnie chyba największym oparciem.
Soffi spojrzała na nią, jakby nieco urażona, jednak nic nie powiedziała i mrucząc coś pod nosem wraz z bratem udała się do wyjścia. Chłopcy z zespołu, mówili do mnie coś jeszcze, jednak nie zarejestrowałam tego do końca i puściłam do mimo uszu. Po chwili zostałam już tylko ja i jego babcia.
-Dam pani klucze do jego mieszkania, niech pani się tam prześpi, robi się późno. Ja zostanę przy nim, na wszelki wypadek, jakby się obudził – oznajmiłam.
-Potrzebujesz czegoś? Przywieźć ci coś? - spytała z troską.
-Nie dziękuję, niech pani idzie, na pewno jest pani zmęczona – powiedziałam, z trudem siląc się na niewielki uśmiech.
Przysunęłam stare krzesło, stojące w kącie sali, do łóżka, na którym leżał chłopak. Ten widok łamał mi serce, było mi go tak bardzo szkoda. Chwyciłam delikatnie dłoń chłopaka, gładząc ją. Moje oczy były strasznie zmęczone. W końcu, sama nawet dokładnie nie wiem kiedy, zasnęłam.

Obudziła mnie Sofii, wchodząca do sali. Spojrzałam na Scotta, który wciąż spał i westchnęłam cicho i spojrzałam na dziewczynę z nienawiścią.

-Po co tu przyszłaś? - spytałam.

Sofii?

środa, 11 lipca 2018

Od Sofii


Trzymałam kartkę w trzęsącej się ręce. Zerkałam na nią od czasu do czasu czując mieszaninę strachu i niedowierzania. Prawdopodobieństwo udania się wynosi kilka procent, a moje "szczęście" postanowiło spłatać mi psikusa. Z drugiej strony sama się o to prosiłam. Jak to mówią sama naważyłam sobie piwa, więc muszę je teraz wypić. Tylko jak ja teraz sobie z tym poradzę… Zawsze mogę prosić o pomoc rodzinę, może chłopaki mi pomogą, Scott… Nie on nic nie może się dowiedzieć. Wystarczy tego co mu zafundowałam. Całej kłótni z Hailey i powolnego staczania się… Teraz gdy zaczynało u niego wszystko wracać do normy nie wpadnę do jego życia z taką wiadomością. Przeniosę się do Anglii, gdzie mieszka moja babcia. Wyniosę się raz na zawsze z jego życia. Ma dość problemów przeze mnie, a taka informacja ponownie zrujnowałaby jego świat. Muszę się w końcu pogodzić, że etap mojego życia pod tytułem Scott Vasco zakończył się na zawsze. I nie ma szans na to, że to się zmieni…
-Ładnie to tak nie odbierać od braciszka?- Rozległ się głos i nim się nie zorientowałam stał przede mną.
Poderwałam się szybko z kanapy, próbując schować kartkę, jednak zauważył ją. Złapał ją i przyjrzał jej się. Ustał robiąc wielkie oczy. Podniósł je na mnie.
-To dlatego Scott cię zostawił?
-Oddaj to-powiedziałam łapiąc za kartkę.

-Nie pytaj o nic –powiedziałam jedynie chowając zdjęcie do szuflady. –Nie chcę o tym rozmawiać.
-Ale będziesz musiała-mruknął.
-Wiem, ale puki co nie wiem co o tym myśleć… Będę gotowa, wtedy pogadamy…
-Niech ci będzie. Nie chcesz gadać to nie. To co idziemy na miasto coś zjeść.
Wzięłam torbę i wyszłam wraz z bratem na zewnątrz. Jeszcze parę miesiące temu wszystko było w porządku. O takiej godzinie szłabym na próbę. Jak zwykle chłopaki dostali by małpiego rozumu, a ja traciłabym cierpliwość próbując doprowadzić ich do porządku… A od dwóch miesięcy przeze mnie i Stevena… Przez jeden wieczór… Wszystko się skończyło. Łącznie z zespołem. Poczułam jak Mickey prostuje się jak struna. Podniosłam wzrok z chodnika i przeniosłam go w to samo miejsce co on. W naszym kierunku zbliżała się para. Chłopak szedł za rękę z dziewczyną, w którą był wpatrzony jak w obrazek. Szli śmiejąc się i szturchając się wzajemnie od czasu do czasu lub robiąc obrażoną minę. Skręcali w stronę pobliskiej restauracji, gdy Derek ruszył na nich ze złością, ignorując moje próby zatrzymania go.
-Co! Jedną dopiero co zostawiłeś, a już drugą sobie przygruchałeś, Vasco –krzyknął idąc szybko na nich. Biegłam za nim chwytając jego ramię.
- Mickey, jak miło cię widzieć, ale chyba masz nie pełne informacje –zaczął spokojnie Scott, odsuwając  lekko Hailey za siebie. Wiedział, że mój brat ma problemy z agresją.
-Co dowiedziałeś się, że nabroiłeś i zwiałeś jak tchórz!
-O czym ty do cholery mówisz? –Zapytał Scott patrząc to na mnie to na niego.
-Co przydarzyła się wpadka, wyniku której zostaniesz ojcem, to lepiej było od razu rzucić ją i uciec do jakiejś kurwy –rzucił kiwając głową w stronę Hailey.
Dziewczyna stała zbyt zaskoczona pierwszą informacją, aby zwrócić uwagę, na dalsze słowa Mickey.
-Lepiej się zastanów, kto tu jest kurwą. Bo na pewno nie Hailey i jeśli jeszcze raz…-Warknął łapiąc go za koszule.
W tym momencie Mickey zaczął się szarpać ze Scottem. Jeden ani drugi nie słuchał naszych krzyków by przestali się zachowywać jak dzieci. W pewnym momencie ich bójka przeniosła się bliżej ulicy. W końcu Mickey uderzył Vasco wrzucając go na ulicę. W tym momencie świat jakby zwolnił. Wszystko wyglądało jak na zwolnionym filmie. Samochód pędzący z ogromną prędkością uderzył w Scotta, a ten przeleciał spory kawałek. Wylądował na ulicy, na której po chwili było pełno krwi. Zaczęło mi ciemnieć przed oczami, a po chwili zemdlałam.
Siedzieliśmy w poczekalni Sali operacyjnej. Siedziałam wpatrując się tępo w ścianę. Chwilę temu przybył Flynn i Matt. Młodszy z chłopaków usiadł obok Hailey przytulając ją pocieszycielsko. Flynn chodził od jednego końca korytarza do drugiego.
-Informował ktoś rodzinę? –Zapytał przerywając ciszę Flynn.
-Jego rodzice są we Francji, siostra po drugiej stronie stanu, a babcia już jedzie –powiedział Matt.
Po jego odpowiedzi ponownie zapanowała cisza. Godzinny mijały w ślimaczym tempie. Po jakiejś godzinie zjawiła się babcia chłopaka. W końcu z Sali wyszedł lekarz. Podszedł do nas.
-Stan chłopaka jest ciężki. Najbliższe godziny zadecydują –powiedział.
Hailey?

poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Tylera cd Isabelli

Po wcześniejszych słowach dziewczyny, pocałunek był dla mnie sporym zaskoczeniem, nie zastanawiałem się jednak długo i szybko oddałem jej pocałunek, rękami oplatając ją w pasie i delikatnie powstrzymując, wiedząc że jest jeszcze słaba i ciężko było jej się podnieść. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. To zaskakujące co ta dziewczyna ze mną zrobiła, nagle przestały interesować mnie tak bardzo inne dziewczyny na jeden wieczór, a za główny cel obrałem sobie ochronę jej. Pomogłem dziewczynie delikatnie się położyć i spojrzałem na nią, moja mina musiała być zabawna, bo choć jej usta tego nie pokazywały, oczy wskazywały na rozbawienie.
-I musiało pierdolną.ć cię auto, żeby to do ciebie dotarło? - spytałem w końcu.
-Najwyraźniej – wzruszyła ramionami.
Westchnąłem cicho i spojrzałem na nią z troską, delikatnie łapiąc ją za rękę. Niestety naszą cudowną chwilę przerwał lekarz, zmuszający mnie do opuszczenia sali.
-Przyjdę jutro – stwierdziłem, patrząc na nią.
Wyszedłem na parking i skierowałem się w stronę swojego samochodu, który wcześniej w pośpiechu tu zostawiłem. Po kilku minutach szukania znalazłem pojazd i udałem się do swojego mieszkania. Postanowiłem się nieco odstresować, dlatego zdecydowałem się na zapalenie sobie trochę trawki.
W końcu zrobiło się dość późno, ludzi w klubach o tej godzinie było najwięcej. Wziąłem kluczyki do samochodu i udałem się do jednego z popularniejszych i większych klubów w mieście. W tym miejscu sprzedawałem może dwa razy, nie wiem czemu akurat teraz naszło mnie na pojechanie tam, jednak jak postanowiłem, tak zrobiłem.
Do swojego mieszkania ponownie wszedłem po trzeciej nad ranem. Po wzięciu prysznica i wypaleniu papierosa na balkonie, na dobranoc, ułożyłem się wygodnie w łóżku i podłączyłem rozładowany telefon do prądu. Pierwsze co zobaczyłem, kiedy urządzenie po chwili się włączyło, były smsy od Isabelli.

Isabella?

piątek, 6 lipca 2018

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się szeroko.
-Pewnie, że tak. Jak mogłabym odrzucić taką propozycję – oznajmiłam wesoło, całując go delikatnie.
Na jego twarzy również zagościł uśmiech, co bardzo mnie ucieszyło.
-Kocham cię tak bardzo – stwierdził nagle.
-Z wzajemnością, Słonko, z wzajemnością – uśmiechnęłam się.
Resztę wieczoru spędziliśmy przy winie, ustalając szczegóły wspólnego mieszkania, tego co, jak, gdzie i kiedy. W końcu postanowiliśmy włączyć jakiś film. Chłopak naciskał kolejne przyciski w pilocie, szukając czegokolwiek co mogłoby nas zainteresować, jednak na próżno.
-Zawsze możemy obejrzeć coś na netflixie, kupiłam ostatnio – zaśmiałam się – lub jeśli wolisz to jest masa innych rzeczy, jakie moglibyśmy robić – stwierdziłam, gładząc go po ramieniu.
-Co masz na myśli, skarbie? - spytał, poruszając znacząco brwiami.
-Oj no nie mów mi, że nie wiesz – odparłam, gładząc ręką jego policzek i zbliżając swoją twarz do jego.
-W takim razie wybieram tą opcję – szepnął, patrząc w moje oczy, następnie łącząc nasze usta.
Oddawałam pocałunki chłopaka, jego ręce pomogły mi usadowić się wygodnie na jego kolanach. Moje pocałunki zaczęły schodzić niżej, w końcu usta znalazły swoje miejsce na szyi, pozostawiając na niej kilka czerwonych śladów, za które miałam nadzieje Scott mnie później nie zabije. Ponownie połączyliśmy nasze usta, moje dłonie standardowo zajęły swoje miejsce, wplątane w jego włosy. W końcu chłopak złapał mnie mocniej, nie zaprzestając pocałunków, a ja doskonale wiedziałam, że ma zamiar wstać, dlatego objęłam mocno jego szyję. Po chwili poczułam, że znajduję się w powietrzu, a jego kroki zmierzały do sypialni.

Scott?

środa, 27 czerwca 2018

Od Isabelli cd Tylera

Otworzyłam powoli oczy. Biały sufit aż raził po ślepiach. Potrzebowałam chwili, aby zorientować się, gdzie tak naprawdę jestem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które ewidentnie wskazywało na to, iż jestem w szpitalu. Podniosłam się delikatnie na łokciach, lecz po chwili natychmiast wróciłam do poprzedniej pozycji. Okropny ból przeszył moją całą lewą rękę. Spojrzałam na kończynę, która leżała w gipsie.
- Zajebiście... - Zabluźniłam pod nosem, ponownie przenosząc wzrok na sufit.
Nagle drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna już grubo po czterdziestce.
- Witaj Isabello. Dobrze, że już się obudziłaś. Ktoś przyszedł cię odwiedzić. - Powiedział, wskazując chłopaka stojącego w drzwiach.
- Mógłby nas pan na chwilę zostawić? - Zapytałam lekarza.
- Oczywiście. - Rzekł i pośpieszne opuścił pomieszczenie.
- Hej. - Westchnął Tyler, siadając na łóżku niedaleko mnie.
- Myślałam, że nie przyjdziesz... - Mruknęłam, na co chłopak tylko się na mnie spojrzał. - Nie chciałam, aby tak to się skończyło... - Szepnęłam niemal sama do siebie.
- To ja przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej. To wszystko moja wina. - Powiedział z żalem w głosie.
- Nie czas, aby się obwiniać. Na szczęście nic poważnego raczej się nie stało. - Próbowałam brzmieć jak najbardziej optymistycznie i przekonująco w tym, co mówię, ale chyba mi się nie udało.
- Może zostawię cię w spokoju. Skoro i tak wracasz do rodziny, to pozdrów wszystkich ode mnie i w ogóle... przeproś ich za mnie za to wszystko, co ci zrobiłem. - Chłopak powoli wstał z łóżka, lecz złapałam go natychmiast za rękę.
- Nigdzie nie jadę. Przynajmniej nie bez ciebie. - Powiedziałam, podnosząc się najbardziej, jak tylko pozwoliło mi na to ciało i złożyłam delikatny pocałunek na ustach chłopaka.

<Tyler?>
(Robi się mraśnie xd)

wtorek, 19 czerwca 2018

Od Tylera cd Isabell

Kumulowało się we mnie teraz wiele emocji. Odepchnąłem mężczyznę znad ciała Isabelli i spojrzałem na nią z żalem.
-Na co kurw.a czekasz?! Dzwoń po karetkę – wydarłem się na faceta, sprawdzając równocześnie puls dziewczyny, który na szczęście był.
Ułożyłem delikatnie, niewielkie ciało dziewczyny w pozycji bezpiecznej, następnie odgarniając włosy z jej twarzy i gładząc ją delikatnie po policzku. Targało mną ze złości, właśnie przez takie rzeczy nigdy nie chciałem pakować się w związki, skąd wiesz do jakiej sytuacji doprowadzi głupota drugiej osoby? Może powinienem był pozostać przy swoim zwykłym trybie życia, bez zobowiązań, bez ograniczeń? Teraz patrząc na bezbronną dziewczynę, leżącą nieprzytomnie, zaczynało do mnie docierać, że w tak krótkim czasie, stała się dla mnie kimś ważniejszym, niż dziewczyna na chwilę, do zabawienia się. Wiedziałem jednak również, iż związanie się z nią mogłoby utrudniać jej życie, choć teraz pewnie nie będzie chciała mnie znać. Z rozmyślań wyrwał mnie sygnał nadjeżdżającej karetki. Dalej wszystko działo się szybko, ratownicy nie pozwolili mi jechać karetką, dlatego jak najszybciej znalazłem swój samochód na parkingu i pojechałem za karetką do szpitala.
Na miejscu zabrali dziewczynę na badania, a mi pozostawało jedynie czekać na korytarzu. Wyszedłem przed budynek, aby zapalić papierosa, byłem tak zestresowany, że na jednym się nie skończyło. Nie mam pojęcia ile dokładnie tam stałem, w końcu z nieba zaczął padać deszcz, dlatego zgasiłem ostatniego papierosa i wróciłem do budynku. Podszedłem do recepcji(?) i odczekałem chwilę, aż kobiecina się do mnie dotoczy.
-W czym mogę pomóc? - spytała.
-Co z Isabellą, potrącona dziewczyna, przywiozła ją karetka – zapytałem nerwowo.
-Jesteś kimś z rodziny? Nie mogę udzielać takich informacji obcym – odparła.
-Jestem jej chłopakiem – wypaliłem szybko – niech mi pani powie, do cholery – warknąłem.
Isabella?

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Od Scotta cd Hailey

Odsuwając się od niej i założyłem pasmo jej włosów za ucho.
-Zdzwonimy się później –powiedziałem całując ją krótko i wyszedłem z mieszkania.
Wróciłem do mieszkania, gdzie przywitały mnie stęsknione psiaki. Wyszedłem z nimi na spacer, a po powrocie ogarnąłem się szybko i ruszyłem na spotkanie z chłopakami. Mimo że nie zapowiadało się na pojawienie się Sofii i Stevena, obawiałem się trochę  tego spotkania. W końcu nadszedł czas i siedzieliśmy patrząc na siebie nie do końca wiedząc od czego zacząć. W końcu zaczęliśmy omawiać dalszą przyszłość zespołu. Niestety świat nie mógł być piękny i musiał wywinąć jakiś numer. Do pubu w którym przesiadywaliśmy zjawił się Steven z nowymi znajomymi. Stanął przy nas/
-Ładnie to tak załatwiać sprawy zespołu bez całego składu? –Zaczął z kpiącym uśmieszkiem.
-Ładnie to tak rujnować życie znajomych? –Prychnąłem.
-Sofii zawsze była suką, więc mogę powiedzieć, że zrobiłem jej przysługę.
-Odszczekaj to –warknął Flynn zrywając się z miejsca i patrząc na niego z nienawiścią.
Potem było już tylko gorzej, aż ochrona musiała zainterweniować. Wróciłem wkurzony do domu, rzucając kluczami w szafkę. Pokręciłem się po mieszkaniu nie mogąc znaleźć sobie miejsca, aż udałem się do pokoju prób. Rozsiadłem się na krześle patrząc po nim z mieszaniną złości i smutku. Wziąłem gitarę do ręki i zacząłem grać jedną z niedokończonych melodii. Pokój jest wyciszony, dzięki czemu mogliśmy spokojnie grać nie przeszkadzając nikomu. Stąd nie usłyszałem, że do mieszkania ktoś wszedł. W pewnym momencie podniosłem głowę i zauważyłem Hailey stojącą opartą o framugę.
-Nie słyszałem jak weszłaś –powiedziałem odstawiając gitarę.
-Co się stało? –Zapytała stając przede mną i przejeżdżając dłonią po moich włosach. –Aż tak źle poszło spotkanie?
Oplotłem ją rękami wokół talii, przyciągając do siebie i oparłem głowę o jej brzuch.
-Określę to mianem mało udanego spotkania –mruknąłem. –Zaczęło się spokojnie, a potem było tylko gorzej i prawie skończyło się na obiciu sobie mord w wykonaniu moim, Flynna i Stevena. Ale przed tym ustaliliśmy, że to koniec zespołu… No może bardziej zawiesiliśmy działalność na czas nieokreślony. Matt chce skończyć szkołę i zacząć studia, Flynn też coś tam sobie wymyślił… Dadzą radę…
Odsunęła się trochę ode mnie, przenosząc ręce na mój kark. Usiadła mi na kolanach patrząc mi w oczy.
-A ty masz jakiś plan? W końcu zespół był dla ciebie najważniejszy.
-Tu bym dyskutował na temat moich priorytetów, ale w tej chwili to odpuszę. Zastanawiam się nad powrotem na medycynę. Pójdę w  tygodniu do dziekanatu i porozmawiam z moją rektorką i może we wrześniu wróciłbym na uczelnię. Co o tym myślisz? –Zapytałem patrząc na nią.
-Jeśli uważasz, że to będzie coś co cię ucieszy, będę cię wspierać -odparła gładząc mnie po policzku.
-Jakie ja mam szczęście, że spotkałem tak mądrą dziewczynę jak ty –powiedziałem całując ją. –A skoro już robię rewolucję w swoim życiu… Mam propozycję. Od razu zaznaczam, że jeśli nie chcesz nie musisz się zgadzać… -wziąłem głęboki oddech. –Może zamieszkamy razem?
Hailey?

wtorek, 5 czerwca 2018

Od Hailey cd Scotta

Uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy zakończyliśmy pocałunek.
-Jestem głodna – stwierdziłam – co powiesz na naleśniki? - zaproponowałam.
-Z wielką chęcią skarbie – odparł z uśmiechem.
Podniosłam się z łóżka, zbierając po drodze swoje ubrania i ruszyłam do łazienki ubrać się i doprowadzić do porządku. Kiedy opuszczałam pomieszczenie, wszedł do niego Scott, a ja skierowałam się do kuchni, aby zrobić nam coś do jedzenia. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki, kiedy rozbijałam jajka, poczułam na sobie ręce chłopaka i jak przytula się do mnie od tyłu, a następnie całuje w skroń. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Słuchaj, nie rozpraszaj mnie albo nasze naleśniki będą tragiczne – zaśmiałam się.
-Dobra, dla jedzenia wszystko – zawołał, odsuwając się i podnosząc ręce w geście obronnym, co tylko bardziej mnie rozbawiło.
Kilkanaście minut później pierwsze naleśniki zaczęły lądować na talerzu, a kolejny kwadrans później, oboje zasiedliśmy do stołu. Musze przyznać, iż naprawdę się dzisiaj udały.
-Wyszły dziś dobre – stwierdziłam.
-Zawsze wychodzą – wzruszył ramionami.
-Ale dobre jak nigdy, słonko – odparłam.
-Może masz rację – westchnął – co robisz później?
Spojrzałam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że zostało mi jeszcze sporo czasu.
-Widzę się z dziewczynami z branży – uśmiechnęłam się – a ty?
-Umówiłem się z chłopakami, mam nadzieję, że nie będą jęczeć nic na temat Sofii – jęknął.
-Oby – mruknęłam.
Po skończonym posiłku, Scott oznajmił że musi się zbierać. Chłopak zebrał swoje rzeczy, a ja odprowadziłam go do drzwi.
-Do zobaczenia, skarbie – powiedział, przyciągając mnie do siebie.
-Do zobaczenia – oznajmiłam, składając na jego ustach delikatny pocałunek.
Scott?

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Od Isabelli cd Tylera

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Cały czas kłamał mi w żywe oczy.
-Coś jeszcze przedemną ukrywasz?... - Zapytałam.
-Nie. - Odparł obojętnie dopijając herbatę.
-Wyjdź... - Mruknęłam smutno, czułam jak do oczu napływają mi łzy.
-Nie zostawię Cię tu. - Spojrzał na mnie.
-Jesteś głuchy czy tylko udajesz?! - Wrzasnęłam odsuwając się od chłopaka. -Wynoś się! Nie chcę Cię już nigdy widzieć! - Krzyczałam przez łzy. -Cały czas mnie okłamywałeś. - Syknęłam.
-To nie tak jak myślisz... - Wbił wzrok w podłogę.
-Ja wiem swoje... Ile razy mam ci jeszcze powtarzać? Wynocha! - Zawiodłam się na nim... dlaczego mi nie powiedział?...
-Nie wyjdę. - Powoli podszedł do mnie chcąc mnie przytulić.
-Skoro Ty nie wyjdziesz... ja to zrobię... - Wybiegłam z mieszkania zostawiając chłopaka w salonie. Nie długo musiałam czekać, aby usłyszeć jego wołanie z końca korytarza. Zbiegłam szybko po schodach a następnie, wydostałam się z budynku. Nie zwracając uwagi na deszcz, pobiegłam przed siebie, gdy zorientowałam się, że chłopak był coraz bliżej mnie. Strumienie wody spływały po moich włosach a w głowie miałam mętlik. Nie ufał mi?... Dlaczego nie powiedział tego wcześniej?... Co mu zrobiłam?... Jestem nie godna zaufania?... Czy on wszystkich oszukuje?... Tysiąc pytań na minutę, na które nie znałam odpowiedzi. Było mi tak bardzo szkoda opuszczać to piękne miasto, ale nie byłam gotowa by tu przyjeżdżać. W pewnej chwili usłyszałam przerażony głos chłopaka.
-Stój! - Wrząsnął.
Nie chciałam go słuchać... Wybiegłam na ulicę... nie wiedziałam co się dzieje... poczułam piorunujący ból, który przeszywa moje ciało... dopiero po chwili zorientowałam się, do czego doprowadziła moja głupota. Leżałam w kałuży krwi, rozejrzałam się, lecz czarne mroczki przed oczami utrudniały mi widoczność. Zauważyłam faceta, który wyskoczył jak poparzony z samochodu, a następnie, podbiegł do mnie. Niedługo po tym ujrzałam znajomą twarz... twarz, na której widniało przerażenie.
-Przepraszam... - Wyszeptałam. Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, oczy same mi się zamknęły.

Tyler?
(Teraz masz wybór: zginę lub nie c; )

czwartek, 31 maja 2018

Od Scotta cd Hailey

Objąłem ją w talii, oddając pocałunki. Po pewnym czasie ponownie powoli przeniosłem się na jej szyję. Zatrzymałem się chwilę w miejscu robiąc jej malinkę, za którą za pewne mi się oberwie, jednak w tej chwili wywołało to jęk zadowolenia z jej ust. Jedna z jej dłoni wylądowała na moim karku, a drugą wplotła w moje włosy szarpiąc je lekko.  Zjechałem jeszcze niżej przenosząc się na jej obojczyk, a potem wróciłem do jej ust. Ponownie spojrzeliśmy sobie w oczy i złączyliśmy nasze wargi.
-Może zmienimy miejsce na bardziej wygodne –powiedziała między pocałunkami.
-Jestem jak najbardziej za -odparłem.
Oplotła mnie wokół szyi, a ja podniosłem się ostrożnie łapiąc ją za uda, aby mi się nie obsunęła. Ruszyłem lekko na oślep wciąż ją całując. Dziewczyna złapała za brzeg mojej koszulki, ściągając ją szybkim ruchem. Nie potrzebowaliśmy dużo czasu, aby i reszta ubrań dołączyła do mojej koszulki.
Obudziłem się, czując głowę dziewczyny na swojej klatce piersiowej. Hailey już nie spała kreśląc wzorki na moim brzuchu. Pocałowałem ją w czubek głowy, przyciągając ją do siebie.
-Nad czym tak myślisz? –Zapytałem głaszcząc ją po ramieniu.
-Nad niczym ważnym –powiedziała uśmiechając się do mnie i podciągając się aby mnie pocałować.
Oddałem pocałunek kładąc rękę na jej policzku.

Hailey?