wtorek, 28 lipca 2015

Od Amy cd Petera

Po powrocie do mieszkania usłyszałam swój telefon. Podniosłam Go z łóżka i odebrałam.
- Tak? - odezwałam się pierwsza.
- Czytałaś serwisy plotkarskie?!? - spytała moja podekscytowana agentka.
- Ciebie też dobrze słyszeć, Agnes. - powiedziałam bez najmniejszych emocji.
- Nie wygłupiaj się, tylko odpalaj laptopa! - nakazała.
- Już, już! Nie denerwuj się tak! - próbowałam ją uspokoić. Wzięłam do rąk komputer, położyłam na kolanach i otworzyłam. Komórkę trzymałam opartą o ramię.
- Masz? - spytała. - To teraz czytaj! - poganiała mnie. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że na większości stron plotkarskich pojawił się artykuł na mój temat...
- Szykuje się kolejny wielki hicior filmowy! Dnia dzisiejszego odbyło się spotkanie ekipy filmowej z aktorami i ich agentami w sprawie nakręcenia drugiej część "Without words". W obsadzie pojawi się oczywiście Amy Collins bla, bla, bla oraz nowy członek zespołu - Nicodemus Thompson. Podobno Nick pojawił się na spotkaniu, ale nikt nie widział jak z Niego wychodzi. Żaden z filmowców nie chciał jednak nic zdradzić odnośnie filmu... - przeczytałam na głos.
- Świetny artykuł, nie? - zachwycała się.
- Tak, tak bardzo dobry, ale wybacz idę się położyć, bo zmęczona jestem. Pa! - szybko powiedziałam i się rozłączyłam. Zamknęłam komputer i poszłam spać.

***
Nim się dobudziłam usłyszałam ten debilny dzwonek mojej komórki... Sięgnęłam po telefon leżący na szafce i odebrałam, nie wstając z łóżka.
- Dałabyś mi spokój. - mruknęłam.
- Przyślę Ci budzik na Gwiazdkę. - zaśmiała się.
- Rózowy? - spytałam z nadzieją podnosząc się i siadając (specjalnie tak to powiedziałam!).
- Jaki tylko będziesz chciała. - zaśmiała się, a ja poszłam w Jej ślady.
- Przypuszczam, że nie dzwonisz by poinformować mnie o kolorze mojego gwiazdkowego prezentu. - stwierdziłam.
- I tu masz rację! Dzwonię, żeby poinformować Cię o dzisiejszym wywiadzie. - wyjaśniła spokojnie.
- JAKI WYWIAD?!?! - wkurzyłam się, zrywając od razu na równe nogi.
- Nooo... Masz opowiedzieć, że Ty i Nick nie macie tak naprawdę ze sobą nic wspólnego i tyle. - wciąż zachowywała spokój.
- Jeśli tylko o to chodzi... to zapewne przyjdę. - odparłam uspokajając się.
- Ok, cieszę się. Jest o czwartej, ja też przyjadę. - oświadczyła.
- Okej! Na razie, pa! - rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą. Mam wolne aż do czwartej...

***

Wywiad trwał bardzo długo, bo aż dwie godziny i pół na reporterów, a zanim jeszcze dojechałam do domu...
- Agh... - mruknęłam niezadowolona wchodząc do domu i runęłam na łóżko. Gdy tylko mi trochę przeszło postanowiłam zadzwonić do Petera i dowiedzieć się, jak Mu poszło. Nie mówiłam tego chłopakowi, ale poleciłam Go naszemu fotografowi na praktykanta... Wygrałam numer i czekałam aż odbierze...

(Peter?)