niedziela, 26 stycznia 2020

Od Gwen cd Patrica

[+18]
Z początku powolne pocałunki, zaczęły być co raz bardziej namiętne. Drażniłam jego kark paznokciami, sunąc po nim. Jego ręka powoli zjechała z mojego biodra, na pośladek. Jęknęłam prosto w jego usta, gdy ścisnął mnie za niego. Odsunęłam się od niego, uśmiechając się zadziornie. Spojrzałam prosto w jego oczy, w których dostrzegłam rosnące podniecenie. Przesunęłam ręce wzdłuż jego torsu, a on puścił mnie, aby ułatwić mi zdjęcie jego koszulki. Patric nie pozostał mi dłużny i szybko pozbył się swojej bluzy oraz sukienki ze mnie. Gdy materiał opadł na podłogę, ponownie przyparł mnie do ściany, wracając do wcześniejszej pozycji. Ponownie złączył nasze usta.
Moje ręce wylądowały na jego pasku, który szybko rozpiełam. Powolnym ruchem obniżyłam jego dolne części garderoby, co spowodowało chwilowe znieruchomienie Patrica. Zaraz się zreflektował, sunąc dłońmi do moich majtek, jednak zatrzymałam go. Oderwał się ode mnie, patrząc na mnie z nie zrozumieniem. Ja jednak jedynie, przygryzłam wargę, schylając się. Złapałam za jego przyrodzenie, na co chłopak sapnął. Zaczęłam drażnić go językiem, a w tym czasie Patric oparł się obiema rękami i przymknął oczy. Niewiele później doszedł, a ja wyprostowałam się dając mu chwilę na uspokojenie oddechu. Położył głowę na moim barku, a ja wplotłam dłoń w jego włosy. Gdy tylko podniósł twarz, chcąc coś powiedzieć przyciągnęłam go do siebie ponownie łącząc nasze usta.
Patric pozbył się do końca swoich spodni i złapał mnie za uda, zmuszając do tego abym go oplotła wokół bioder, co posłusznie zrobiłam. Ręce ulokowałam na jego karku, przyciągając go do siebie. Chłopak ruszył na oślep w kierunku sypialni, starając się nie wpadać zbytnio na ściany, co średnio mu wychodziło. W pewnym momencie źle wyliczył odległość i niespodziewał się łóżka w danym miejscu. Wylądowałam na plecach, a chłopak na mnie. Parsknęłam śmiechem, podczas gdy Patric próbował się podnieść na łokciach.
-Coś cię bawi? -Zapytał unosząc brew.
-A taka jedna ciamajda -parsknęłam, jednak moje zdanie zamieniło się w pisk, kiedy pociągnął mnie za nogi przeciągając bardziej na łóżko.
-Ja ci dam ciamajdę -prychnął kładąc dłonie na moje biodra, po czym szybkim ruchem pozbył się moich majtek.
Kiedy tylko schylił się nade mną pchnęłam go na materac, po czym rozsiadłam się na jego brzuchu. Spojrzał zdezorientowany, podczas gdy ja uśmiechałam się cwano, palcem kreśląc jego mieśnie brzucha. Do takiego mojego wydania nie był przhzwyczajony, z resztą nie miał kiedy go właściwie poznać. Jego ręce wylądowały na moich plecach, gdzie szybkim ruchem rozpiął zapięcie mojego stanika. Pozbyłam się go całkowicie, odrzucając go w kąt. Patric usiadł, przez co zsunęłam się niżej. Jego dłonie wylądowały na moich piersiach, drażniąc sutki. Jęknęłam z przyjemności, poruszając biodrami, aby podrażnić jego nabrzmiałego członka. Moje ręce wylądowały na jego plecach, wpijając paznokcie, a usta odnalazły jego.
Patric? ^-^

sobota, 25 stycznia 2020

Od Patrica cd Gwen

Przyciągnąłem dziewczynę nieco bliżej siebie, śmiejąc się z jej reakcji.W końcu zaczynało się ściemniać, a temperatura na dworze spadać. Popatrzyłem na dziewczynę, obejmującą się własnymi ramionami, usiłującą się ogrzać. Ściągnąłem bluzę, którą miałem na sobie i wcisnąłem ją jej do rąk. Spotkało się to z początkowymi protestami dziewczyny, że się przeziębię, że zmarznę, jednak w końcu uległa i ubrała ją na siebie. Przyciągnąłem ją do siebie, chcąc zapewnić jej jeszcze więcej ciepła. Wkrótce słońce zaszło całkowicie, a jedynym światłem był księżyc i kilka starych latarni na drodze, która prowadziła do samochodu.
-Chodź, wracamy - powiedziałem, delikatnie ją puszczając, aby móc swobodnie wstać.
Blondynka skinęła głową i także stanęła na nogi. Ująłem jej dłoń, jednocześnie kierując nasze kroki w stronę oświetlonej ścieżki, którą mieliśmy wrócić do auta. Kilka minut później znaleźliśmy się przy pojeździe.
-Śpij u mnie, odwiozę cię rano, gdzie tylko będziesz potrzebować - zaproponowałem, spoglądając na nią błagalnym wzrokiem, kiedy zapinała pas.
Gwen obdarzyła mnie zamyślonym spojrzeniem.
-W porządku, uznajmy, że skoro będziesz mi robić za taksówkę to się zgodzę - zaśmiała się, otulając bluzą jeszcze bardziej.
Przewróciłem oczami na jej słowa i ruszyłem w drogę powrotną do domu. Podróż umilały nam lecące w radiu piosenki, które zdarzało nam się nucić. W końcu zatrzymaliśmy się na parkingu i udaliśmy do mojego mieszkania. Otworzyłem przed nią drzwi, co spotkało się z jej rozbawionym spojrzeniem.Weszliśmy do środka, z racji że mieszkanie większość dnia stało puste, otworzyłem okno, aby nieco rześkiego, wieczornego powietrza je wypełniło. Potter oczywiście już w progu zaczął domagać się od dziewczyny czułości, uroczy widok. W końcu Gwen oderwała się od psa i stanęła wyprostowana. Ściągnęła buty, czego nie zdążyła zrobić wcześniej, kiedy była zajęta zabawianiem mojego czworonoga.
-Napijesz się czegoś? - zaproponowałem.
-Nie, dzięki - odparła, podchodząc do drzwi na balkon i skupiając swoje spojrzenie we wciąż tętniącej życiem ulicy.
Podszedłem do niej i przytuliłem do siebie. Oparłem swoją głowę na jej i wraz z nią wpatrywałem się w miasto.
-Lubię widok stąd - oznajmiłem, sunąc ręką w kierunku jej dłoni i chwytając ją.
-Cudowny jest, pozazdrościć - westchnęła, obracając się w moją stronę i wtulając się we mnie bardziej.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem jej w oczy, były takie spokojne. Nachyliłem się nieco, łącząc nasze usta w leniwym, jednak dość emocjonalnym pocałunku. Postawiłem kilka niewielkich kroków w przód, popychając lekko dziewczynę, jednak nie przerywając pocałunków i zatrzymując się dopiero, kiedy napotkała ona za swoimi plecami ścianę. Jedną z dłoni oparłem się o ścianę, drugą zaś ulokowałem na jej biodrze. Odsunąłem na moment twarz przyglądając się jej. Gwen zaplotła swoje dłonie na moim karku, przyciągając z powrotem do siebie.

Gwen? :3 

piątek, 24 stycznia 2020

Od Gwen cd Patrica

-Czyli można powiedzieć, że masz swoją taką przystań myśli -powiedziałam biorąc gryza.
Patric parsknął lekko, na moje określenie.
-No można tak powiedzieć. A ty, gdzie masz takie swoje miejsce?
Przekręciłam głowę na bok, myśląc nad odpowiedzią.
-Jak już pewnie sam zdążyłeś zauważyć uwielbiam uciekać od problemów, więc czasem mam wrażenie, że cały świat jest moją własną przystanią. Kiedy mam sporo do przemyślenia, najczęściej łapię samolot i ruszam gdzieś daleko... Lub poprostu ruszam do Arizony, na ranczo mojej babci. A w Nowym Jorku od tego mam dach, na którym od jakiegoś czasu próbuję ogarnąć taki mały prywatny ogród. Jednak idzie mi to strasznie mozolnie i jie mam pojęcia dlaczego.
Chłopak parsknął, na co zmrurzyłam oczy, nie wiedząc o co mu chodzi. Patric widząc moją minę, szybko zaczął się tlumaczyć.
-A nie myślisz, że może być to spowodowane tym, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny? A ty mam wrażenie czasami, że co najmniej się rozdwajasz.
Wywróciłam na to oczami, biorąc kolejny kawałek. Po skończonym posiłku wyrzuciliśmy karton, po czym wróciliśmy na tą samą ławkę. Wtuliłam się w bok chłopaka, a on objął mnie ramieniem.
-Powinieneś mieć kota -powiedziałam nagle kompletnie od czapy.
-Co? Niby dlaczego? -Zapytał, probując znaleźć sens tego co powiedziałam.
-No bo od Patrica, można wołać na ciebie Pat. A jakbyś miał kota, to był by Pat i kot. Tylko został byś listonoszem i okazało się, że zrobili o tobie serial.
Chłopak zaśmiał się, jednocześnie przykładając rękę do mojego czoła aby upewnić się, że te głupoty to nie objaw gorączki.
-Kochanie, a czy oni napewno dobre leki ci podają?
W odpowiedzi prychnęłam jedynie, na co chłopak cmoknął mnie krótko w czoło.
Patric?

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Od Patrica cd Gwen

Złapałem dziewczynę mocniej, tuląc do siebie i opierając głowę o jej. Tym samym zastanawiałem się co moglibyśmy dzisiaj robić.
-Masz trochę siły? - zapytałem, odsuwając się nieco i spoglądając na nią, a szalone iskierki zapewne tańczyły teraz w moich oczach.
-Mam - odparła, przyglądając mi się z zaciekawieniem.
-Ale na pewno jesteś głodna - stwierdziłem, gładząc ją po policzku..
-No powiedzmy, że jestem - przytaknęła - co więc?
-Zadzwoń i zamów dużą pizzę. Pojedziemy po nią, a potem zabiorę cię w zarąbiste miejsce - oznajmiłem - skoro mamy taką ładną pogodę, to aż żal nie skorzystać.
Blondynka skinęła głową na znak zgody, a już po chwili oboje wsiedliśmy do samochodu. Kiedy ja zajmowałem się wyjechaniem z parkingu, ona rozmawiała z kelnerką w pizzeri i organizowała nam obiad.
-Powiesz mi gdzie tak właściwie mnie zabierasz? - zapytała, kiedy ponownie wsiadłem do samochodu, podając jej pizzę, aby trzymała ją na kolanach.
Wzruszyłem jedynie ramionami i zaśmiałem się, po czym ponownie ruszyłem z miejsca. Zmierzaliśmy na same obrzeża miasta, do niewielkiego, mało uczęszczanego parku z jeziorkiem. Uwielbiałem to miejsce, jako dzieciak przychodziłem tam z mamą, kiedy jeszcze mieszkaliśmy na obrzeżach. Teraz bywałem tam znacznie rzadziej, głównie kiedy musiałem pomyśleć, pobyć sam, czy naładować się na nowo dobrą energią. W końcu, po niekrótkim czasie udało nam się dotrzeć na miejsce.
-Mam nadzieję, że jeszcze nie ostygła, bo kawałek musimy przemaszerować - stwierdziłem, przejmując od niej pudełko i z ulgą czując ciepło, jakie dawał jeszcze jego spód.
Kilka minut później zajęliśmy miejsce na ławce, z której idealnie widać było jezioro, a powoli zachodzące światło dodawało tej chwili jeszcze więcej uroku.
-Smacznego, moja dzielna kobieto - powiedziałem, otwierając w końcu opakowanie z upragnioną pizzą.
-Wzajemnie - uśmiechnęła się, zabierając jeden kawałek - ładnie tu, ale czemu zabrałeś mnie właśnie tutaj?
Gwen wpatrywała się we mnie z radością i zainteresowaniem, oczekując odpowiedzi, która zaspokoiłaby jej ciekawość.
-Bardzo lubię to miejsce. Ma dla mnie duże znaczenie. Jako dziecko, kiedy mieszkaliśmy z rodzicami na przedmieściach, przychodziłem tu z mamą, a potem się wyprowadziliśmy. Teraz sam zwykłem tu wracać, kiedy potrzebuję pobyć sam, czy coś - oznajmiłem, kończąc kawałek pizzy i sięgając po następny, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.

Gwen?

sobota, 4 stycznia 2020

Od Gwen cd Patrica

Położyłam rękę na jego dłoni, ścisnęłam ją mocniej i wróciłam głowę w drugą stronę. Starałam się jakoś zapanować nad nerwami, jednak im bliżej do celu tym większy stres odczuwałam. Patric widząc to, zaczął zagadywać mnie próbując odwieźć moje myśli od zbliżającej się chwili. I nawet mu się to udało, przynajmniej przez jakiś czas.
-Nie spinaj się tak, to nie będzie tak źle. Wszystko się ułoży -powiedział, łapiąc na ślepo moją rękę i podciągnął ją do góry aby mnie w nią cmoknąć krótko.
-Cały czas próbuję to sobie wmówić, ale akurat w tym przypadku mój optymizm lekko zdycha -mruknęłam.-Ale cieszę się, że jesteś teraz ze mną. Przynajmniej ciebie nie muszę okłamywać.
-Ale wiesz, że na dobrą sprawę, to nikogo nie musisz?
Westchnęłam zerkając na niego.
-To nie jest do końca takie proste...
Zaparkowaliśmy przed placówką, gdzie wysiadłam pewnie z samochodu. Stanęłam przed przed wejściem wahając się. Znowu dopadły mnie wątpliwości, czy aby na pewno powinnam tam wchodzić czy nie lepiej by było to wszystko sobie darować i tylko ruszyć w świat. Po chwili poczułam jak chłopak obejmuje mnie dodając mi otuchy. Uśmiechnął się do mnie kiwając głową w stronę szpitala. Odpowiedziałam mu uśmiechem, biorąc głęboki wdech. Ruszyłam do środka, przy pomocy chłopaka.
Wbrew moim wcześniejszym obawom obecność chłopak bardzo mi pomogła. Dodatkowo tym razem znosiłam to lepiej niż ostatnio. Czułam jedynie lekkie mdłości, co było do wytrzymania. Wyszliśmy objęci ze szpitala kierując się w stronę samochodu.
-I co, osiołku? Warto było przede mną to ukrywać? -Zapytał Patric z cwanym uśmiechem. -Dziś mnie wyglądasz lepiej niż ostatnio.
Parsknęłam śmiechem, odwracając się tak aby na niego spojrzeć.
-Niech ci będzie, że to dzięki tobie kotku -odpowiedziałam, cmokając go krótko w usta, zaplatając ręce na jego karku. -Więc co robimy z resztą tego dnia? Jedziemy do mieszkania, czy może powłóczymy się po mieście?

Patric?