-wiesz lepsza taka odpowiedź niż żadna. - cytowałam go z szelmowskim uśmieszkiem na ustach.
-Ej. - zaśmiał się.
-Po prostu lubimy tu przychodzić i mamy stąd blisko do domu w sumie tylko wyjdziemy z parku i wyminiemy jeden budynek nie chcę się z nim tłuc moim autem na drugi koniec Nowego Jorku głównie z tego powodu, że mój pies jest jakby troszkę za duży na moje auto.
-No nie wiem jaki jest twój samochód, ale racja Oreo maltańczykiem nie jest. - zaśmiał się. Niufek (skrót od Nowofundland) podszedł do mojej zranionej ręki i zaczął ją lizać podnosząc przy tym materiał bluzy. Nadgarstek usilnie starałam się zakryć, ale i tak z jego ciekawskim nosem nie wygrałam.
-Słyszałam ostatnio, że nie umiesz się ustatkować i ciągle jesteś playboy'em. Patrzę i widzę, że to nie jest plotka.
-Co ja? nie... - zażartował.
-No ej na pewno nie ja. - odparłam siłując się z rękawem. - Oreo... - jęknęłam z wyrzutem. - Dobra już poddaję się. - odparłam, a pies podciągnął rękaw do łokcia i zaczął lizać moje przedramię. Szorstki język niufka sprawił, że kilka już zasklepionych świeżych ran się minimalnie otworzyło. - Ał... Oreo. - rzekłam stanowczo na co pies się połasił i usiadł obok mnie wpatrując się swoimi mądrymi oczyma w chłopaka. Zaciągnęłam rękaw zasłaniając mocno krwawiącą rękę. Jak gdyby nigdy nic jak gdyby absolutnie nic się przed chwilą nie wydarzyło. Spojrzałam z uśmiechem na Nick'a. Bolało jak chol*ra ale ja jako po części aktorka, bo wystąpiłam tam w kilku serialach przelotnie umiałam zgrywać twardą zawodniczkę i robić dobrą minę do złej gry.
<Nick?>