środa, 28 sierpnia 2019

Od Alexy'ego cd Hailey

Przeniosłem się z jej szyi na dekolt wciąż poruszając w niej palcami. Wyginała się, dzielnie dusząc w sobie każdy jęk. Wpiłem się w jej usta przyśpieszając swoje ruchy. Gdy była blisko spełnienia wyjąłem rękę z jej bielizny. Prychnęła niezadowolona, patrząc na mnie z wyrzutem. Jej miną jednak szybko się zmieniła, gdy po wróciłem do obcałowywania jej ciała. Moja ręka powędrowała do zapięcia jej stanika, którego szybko się pozbyłem. Dziewczyna próbowała wykorzystać to, że uwolniłem jej ręce, jednak szybko wpadłem na rozwiązanie tego problemu. Wyciągnąłem pasek ze spodni i za jego pomocą przywiązałem ją do ramy łóżka.
-A jak będziesz mi tu jeszcze nogami kręcić, to je też przywiążę -mruknąłem jej do ucha jednocześnie drażniąc jej pierś kciukiem.
Jęknęła przeciągle wypinając pierś bardziej w moją stronę. Przyssałem się do jednego z sutka, przyjryzając go co chwilę, podczas gdy drugiego ściskałem palcami. Jedno z mocniejszych ugryzień spotkało się z krzykiem zaskoczenia dziewczyny.
-Ej ej ej, ale dalej obowiązuje cisza -powiedziałem odsuwając się od niej.
-Myślisz, że to takie proste?
Nachyliłem się, drażniąc jednocześnie jej płatek ucha i mruknąłem do niego:
-Ale to nie ma być proste, Mała. Za to daje mi mnustwo satysfakcji.
Ponownie wpiłem się w jej usta gwałtownie i natarczywie. W tym czasie zacząłem podróż rękami po jej ciele, aż natrafiłem na jej ostatnią część garderoby. Odbyłem ustami tą samą drogę, po czym chwyciłem zębami gumkę od jej majtek i ściągnąłem je gwałtownie. Chwilę po tym pozbyłem się swoich dolnych partii. Wszedłem w nią szybkim ruchem, aż po same jądra. Wygięła się w łuk. Przez następne kilka minut drażniłem się z nią doprowadzając do białej gorączki. Gdy była już naprawdę blisko wychodziłem z niej, czekając aż się uspokoi i zaczynałem od nowa. Prawie wyła z rozpaczy, że nie może dojść, nie mówiąc nawet o tym jak mocno się szarpała, próbując uwolnić ręce. W końcu doszedłem, a ją zostawiłem niespełnioną. Ułożyłem się na poduszkach, tuż obok wciąż związanej dziewczyny. To spojrzała na mnie zszokowana.
-Co ty robisz? Chyba o czymś zapomniałeś.
Uśmiechnąłem się zadziornie, przewracając się na bok I drażniąc jej nabrzmiały sutek.
-Oj nie wydaje mi się. Jakoś nie przekonujesz mnie...

Hailey?

Od Hailey cd Alexy'ego

Chłopak opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samą. Sprawnie dokończyłam pakowanie i opuściłam pokój. Alexy siedział przy stole, pijąc herbatę. Dopiero gdy podeszłam bliżej zauważyłam, jak mało jej tam było. Położyłam dłonie na ramionach chłopaka i przytuliłam się do niego. Alexy sprawnie podniósł się z krzesła, spoglądając na mnie z pożądaniem.
-Spakowana? - zapytał.
-Owszem, kostium też - powiedziałam, uśmiechając się i gładząc ręką jego policzek.
-Zatem wszystko jest naszykowane, a my mamy czas dla siebie - odparł, zaciskając rękę na moim pośladku.
Uśmiechnęłam się jedynie, zaplatając ręce na jego karku. Już po krótkiej chwili nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Chłopak podniósł mnie i nie przestając całować zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku, pozbywając się ekspresowo mojej koszulki. W końcu pozbawił mnie również spodni, pozostałam w samej bieliźnie. Alexy zdjął swoją koszulkę, zostając jedynie w spodniach. Wepchnął swój język do moich ust tak pośpiesznie, jakby obawiał się, że zaraz zniknę. Jedna z jego rąk trzymała moje dłonie ponad moją głową, druga jednak sunęła w dół, zatrzymując się chwilę dłużej na mojej piersi, po chwili jednak ruszyła ona dalej. Nie musiałam długo czekać, aby poczuć dwa jego palce w sobie. Jęknęłam głośno, kiedy równocześnie mocniej zassał skórę na mojej szyi.
-Cicho - powiedział stanowczo, unosząc głowę i posyłając mi nieznoszące sprzeciwu spojrzenie.
Skinęłam jedynie głową, ledwo powstrzymując jęk, kiedy do jego dwóch palców dołączył kolejny. Powoli zaczynały przechodzić mnie dreszcze, a ciszę zachować było coraz ciężej.

Alexy?

Od Patrica cd Gwen

Spojrzałem na dziewczynę i uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę.
-No słuchaj, potrzebuję cię w tej pracy, inni pracownicy są bardzo nudni – westchnąłem z powagą, jednak po chwili śmiejąc się – bo widzisz Gwen, gdybyś pozwoliła się wtedy odwieźć, zapewne byś się tak nie rozłożyła.
-No już bez przesady, po prostu mam słabą odporność – mruknęła z uśmiechem, spuszczając swój wzrok na kubek z herbatą.
-Ależ oczywiście – prychnąłem, wyciągając niepewnie rękę w stronę psa, który na szczęście dał mi się pogłaskać.
Po upływie niedużej ilości czasu, Gwen opróżniła kubek i chciała odstawić go na stolik jednak uprzedziłem ją i wziąłem kubek z jej dłoni.
-Chcesz jeszcze? - zapytałem.
-Nie, dziękuję, ale obawiam się, że mój pęcherz mógłby eksplodować po wypiciu kolejnej herbaty – zaśmiała się.
-Skoro tak twierdzisz – wzruszyłem ramionami i dźwignąłem się z kanapy, aby odnieść kubek do kuchni.

**

W końcu udało mi się wyciągnąć psa na spacer. Choć Gwen stwierdziła, że nie muszę chodzić z nią długo, jednak póki pies szedł chętnie zamierzałem to wykorzystać, wiedząc, że nie ma co liczyć na dłuższy spacer w najbliższym czasie. Kidy wróciłem do mieszkania, Gwen podniosła się z kanapy jak oparzona.
-Już myślałam, że nie wrócicie albo, że się gdzieś zgubiliście – zawołała, odpinając psu smycz.
-Chyba mnie nie doceniasz – stwierdziłem, podchodząc bliżej.
-Skądże – mruknęła.
-Dobrze, ja muszę już lecieć, skończyć kilka rzeczy na zajęcia. Zdrowej i idź wcześniej spać – oznajmiłem, biorąc jej twarz w dłonie i składając pocałunek na jej czole.
Gwen?

Od Alexy`ego cd Hailey

Dziewczyna spojrzała na mnie, jakbym oznajmnił jej, że kosmici istnieją naprawdę. Jednocześnie jej policzki się zarumieniły.
-Oj Mała, no co się tak na mnie patrzysz? No wiesz, oczywiście wolę cię wogóle bez bielzny. Jednak chętnie zobaczyłbym jak na tobie leży -powiedziałem mrugając do niej.
Wywróciła oczami, po czym podniosła się, aby zabrać mi materiał. Oddałem jej stanik, który wylądował w walizce. Jednak jej nie pozwoliłem odejść przyciągając ją za pośladki do siebie i ścisnąłem je. Pocałowałem ją, jednak ta szybko się odsunęła.
-Jak mi bedziesz tak przeszkadzał, to ja nigdy się nie spakuję -powiedziała odsuwając się na tyle, na ile było to możliwe.
-Oj do jutra jeszcze trochę czasu masz -mruknąłem ponownie przyciągając ją do siebie, jednak stanowczo się odsunęła.
Oj mocno nie spodobało mi się to, że się mi sprzeciwia. Jednak zdusiłem to w sobie nie dając po sobie nic poznać.
-Ja kończę się pakować i tobie radzę iść zrobić to samo.
-Ja już jestem spakowany, a tobie radzę spakować kostium kąpielowy. Skoczymy sobie na ciepłe źródła.
Wyszedłem zostawiając dziewczynę samą z walizką. Upewniłem się, że mam wszystkie potrzebne papiery, łącznie z badaniami potrzebnymi na zawody. Leżały na samym wierzchu walizki razem z biletami. Oj zdecydowanie sobie nie pośpimy bo na dziesiątą musimy byc na lotnisku. Kwestie Jaggera załatwiłem z kumplem, który przygarnie go do siebie.

Hailey?

Od Hailey cd Alexy'ego

Spojrzałam na chłopaka, uśmiechając się lekko w jego stronę, równocześnie uspokajając swój oddech. Kłamałbym mówiąc, że źle się bawiłam.
-Oj, kiedy to było – westchnęłam, gładząc go po policzku.
Alexy zaśmiał się jedynie i przyciągnął mnie ramieniem do siebie.
-Dobra, Mała, późno już, a my jutro musimy dopiąć wszystko do wyjazdu na ostatni guzik, a i zrobić jakiś trening się przyda – oznajmił – musisz się wyspać.
-Skoro tak twierdzisz – mruknęłam, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.


**

Obudziliśmy się strasznie późno, właściwie to była to pora obiadowa, aczkolwiek nie mam pojęcia, kiedy poszliśmy spać. Wstałam pierwsza i ruszyłam do swojego pokoju po jakieś ubrania, aby wziąć prysznic i doprowadzić się do porządku. Gdy opuściłam pomieszczenie na swojej drodze spotkałam Alexy’ego, który chyba przed chwilą się obudził i także zmierzał do łazienki.
-Witam panią – oznajmił, podchodząc do mnie i całując mnie, a rękami lekko ściskając moje pośladki.
-Dzień dobry – odparłam, kiedy osunął się nieco ode mnie.
-Co robimy na obiad? - zapytał, odgarniając mi kosmyk włosów za ucho.
-Ugotujemy ten nieszczęsny makaron, który tak przede mną uciekał? - zaproponowałam.
-Brzmi dobrze – uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło – idę się wykąpać.
-Okej, ja zacznę już coś ogarniać – powiedziałam, ruszając w stronę kuchni.
Kiedy chłopak przyszedł do kuchni, makaron kończył się gotować, jednak kurczak i sos do niego nie były jeszcze w pełni gotowe.
-Popilnujesz tego kurczaka i go trochę pomieszasz? - zapytałam, obejmując go.
-Cokolwiek sobie życzysz mała – odparł.

**

Wyciągnęłam walizkę na środek pokoju i zaczęłam ją pakować, standardowo rzuciłam na dno dwie bluzy, aby mieć coś na ewentualne popsucie się pogody kolejno pakowałam koszulki. Po jakimś czasu do pokoju wpadł Alexy, który podszedł wprost do otwartej szuflady z bielizną. Spojrzałam na niego, unosząc jedną z brwi i uważnie obserwując jego poczynania.
-Zdecydowanie powinnaś wziąć to – oznajmił, wyciągając jeden z koronkowych staników.
Alexy?

czwartek, 22 sierpnia 2019

Od Lashiti cd Xaviera

- Xav, on tu był. Chciał, żebym coś ci dała.. Chodź ze mną, zaraz ci wszystko opowiem. - powiedziałam. Pociągnęłam go gdzieś z dala od ludzi, usiadłam na piasku, ciągnąć, by też to zrobił. Niechętnie, ale zrobił to.
Nie powiedział nic. Podałam mu kopertę, choć odwróciłam wzrok, gdy zaczął przeglądać zdjęcia oraz filmiki na telefonie. Zacisnęłam dłonie na jego udach, a moje usta były w prostej linii, za to wzrok utkwiony w morzu.
Nie spodziewałam się tego, że będzie mieć zdjęcia, gdy miałam swój gorszy czas, gdy się puszczałam czy też tańczyłam dla niego bądź Xaviera, jak się jeszcze nie znaliśmy. Wstyd mi było, że to ogląda, że w taki sposób się dowiaduję. Poczułam jego dotyk na szczęce, a po chwili spojrzałam w jego oczy.
- Co chce z tym zrobić? - spytał. Miał ciężki oddech, jest zły i to bardzo.
- Da spokój, zapomni o wszystkim, wyniesie się, gdy dam mu dupy, a ty będziesz patrzeć, inaczej ktoś z twojej rodziny, bądź Tori ucierpi. - powiedziałam. Spuszczając wzrok gdzieś na piasek, chciałam to zrobić, to przecież nic nie znaczy, ale teraz nie chce się oddawać innemu. Chcę tylko jednego, jednak przecież mogę to zrobić dla niego.
Lekki uśmiech się pojawił, a po chwili pogładziłam jego policzek wierzchem dłoni. Ucałowałam na pożegnanie jego wargi, a gdy się odsunęłam, rzekłam.
- Kocham cię Xavier, pamiętaj o tym. - musiałam być dzielna. On się nie poruszył, chyba próbował zrozumieć. Wstałam z piasku i się otrzepałam. Czułam ból w klatce piersiowej, gdy odchodziłam od niego, pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Nie zrobiłam nawet dwudziestu kroków, gdy zostałam złapana i przytulona od tyłu.
- Nie. Nie i nie. - powiedział. Jego głos był taki dziwny, tak nieznany mi dotąd. Trzasł się, a może drżał dziwne.
- Jesteś moja. Nie oddam cię, zrobię co w mojej mocy, by zapewnić ci i im bezpieczeństwo. Więc zostań ze mną i się nie żegnaj. - ten głos, drżał. Spojrzałam na niego i przytuliłam do siebie, jego ciepło, dotyk tego było mi trzeba.

Stałam z nim tuż obok jego rodziny, chyba tego było mi trzeba. Stał przy mnie, dlatego też stanęłam przed nim i objęłam się jego dłońmi. Może poczuje się dzięki temu bezpieczniej. Nie pytał o nic, ja nic nie mówiłam. Przecież co miałabym, powiedzieć, albo zrobić.. Nie widziałam w tym sensu, a poza tym też chciałam, by się wkurzył. Mogłam przy nim być cały ten czas ani na chwilę go nie zostawiłam samego. Odchyliłam głowę do tyłu, by oprzeć ją o ramię chłopaka i móc skraść mu buziaka. Chyba, będę musiała poćwiczyć
samoobronę jeszcze, oraz walkę wręcz. Przydaje się, gdy nie mam jakiejś broni..

Poczułam krople deszczu na twarzy, a gdy podniosłam głowę, bo zaczęła powoli boleć już od takiego ułożenia. Nim się obejrzałam ludzi wokoło, robiło się mniej. Xav mnie jedynie podniósł i maszerował przed siebie. Ziewnęłam sobie i patrzyłam, gdzie idziemy, szliśmy do jakiegoś domku. Z każdym krokiem padało mocniej. Gdy mnie odstawił, usiadłam na kanapie i patrzyłam, co on robi. Jednak on jedynie rozmawiał z mamą. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na uchylone drzwi, bo co parę minut ktoś przychodził, albo wychodził. Zdjęłam buty, by sobie wygodniej usiąść na kanapie. Patrzyłam oraz powoli przysypiałam. To chyba przez pogodę. Nawet nie zauważyłam, kiedy zostałam sama, jednak to nie było takie złe. Widziałam ich, ale też mogłam się wygodniej położyć, wyjęłam telefon, by napisać do chłopaka, gdzie jest. Gdy odpisał, a potem się zjawił, podniosłam go i przyciągnęłam bliżej do siebie, by się przytulić i go nie puścić.
- Nie idziesz już nigdzie. - powiedziałam, zamykając oczy ponownie, jednak tym razem się wtuliłam, a on mnie trzymał.

Xavier?

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Od Alexy'ego cd Hailey

Oj jej milczenie było tak wymowne, że nie trudno było mi się domyślić, że dawno z nikim się tak nie zabawiała. Ale gdybym zabawił się tak jak zawsze, to w tej chwili miałaby dość. Rzuciłem ją na łóżko w sypialni, tak, że leżała na plecach. Rozsunąłem jej nogi najdalej jak tylko się dało, zastrzegając, że nie ma prawa się ruszyć, po czym bez większych ceregieli wszedłem w nią całą długością. Dziewczyna wydała z siebie dźwięk, który był mieszanką krzyku i jęku. Zatkałem jej usta dłoniom dalej ostro ją posuwając. W końcu nie wytrzymała i zaczęła sunąć dłońmi po swoim ciele, zmierzając do piersi. Gdy to zauważyłem wyszedłem z niej mimo, że była bardzo bliska końca i przekręciłem szybko na plecy. Uniosłem rękę i sprzedałem jej siarczystego klapsa w tyłek. Krzyknęła zaskoczona, jednak ani drgnęła.
-Oj Mała -zacząłem prosto do jej ucha, masując delikatnie jej pośladek. -Powiedziałem, że masz się nie ruszać.
Postanowiłem wykorzystać to, że leżała do mnie tyłem. Zacząłem masować pośladki dziewczyny, po czym odsłoniłem dostęp do jej drugiej dziurki. Dziewczyna jakby wyczuła co się święci, bo nagle dość mocno się spieła. Zacząłem ją masować, aby się rozluźniła po czym zacząłem wchodzić w nią od tyłu. Widziałem jak się skrzywiła, a z jej oczu poszły łzy. Jednak nie wołała abym przestał. Wchodziłem w nią coraz głębiej i jak wszedłem już cały, zacząłem się poruszać. Byłem tak podniecony, że już po kilku ruchach zacząłem dochodzić. Szybko wyszedłem z dziewczyny, tym razem obracając ją na plecy i wróciłem prosto do jej szparki. Usta skierowałem na jej biust, który zacząłem przygryzać. Wykonałem kilka ruchów w jej mokrej szparce aż wystrzeliłem, przy okazji przygryzając jej cycek. Dziewczyna wygięła się w łuk, być może z rozkoszy, albo próbując uciec spod moich ust. W końcu Opadłem obok niej na łóżko.
-Założę się, że tak się nie bawiłaś -wysapałem.
Hailey?

niedziela, 18 sierpnia 2019

Od Gwen cd Patrica

Dobrze, że moje policzki były ciepłe od temperatury, to nie wyczuł jak zaczęłam się rumienić na jego gest. A jednocześnie odczuwałam lekkie zażenowanie stojąc w takim stanie przed nim. Sama nie wiem czemu. Uważałam, że jego troska jest naprawdę urocza. Rzadko można było spotkać kogoś, kto z własnej woli by przyszedł.
-Wiem, ale jakoś nie miałam czasu -powiedziałam uśmiechając się lekko do niego. -Poza tym bardzo się cieszę, że jesteś taki chętny do spaceru z moim psem, ale ona może nie być taka chętna.
-Może jakoś się dogadamy -powiedział uśmiechając się do mnie ciepło.- A ty już się pakuj do łóżka, bo nigdy się nie wyleczysz.
-A ty trzymaj się na dystans, bo się zarazisz -powiedziałam idąc po smycz.
Wygrzebałam smycz z szafki, po tym jak rano rzuciłam ją w kąt. Stwierdziłam, że później nie będzie mi się chciało tego poszukać. Wyjęłam ją na wierzch i pod czujnym wzrokiem Patrica. Zrobiłam niewinną minkę i położyłam się grzecznie na kanapie. Owinęłam się w koc, a chłopak rozgościł się w kuchni szykując herbatę. Zawołałam psa do siebie, aby podeszła bliżej. W końcu jeśli mamy próbować wysłać ją na spacer z chłopakiem to od czegoś trzeba zacząć. Po chwili zjawił się Patric podając mi herbatę, usiadł obok mnie na kanapie. Podziękowałam mu i upiłam łyk gorącego napoju.
-A czy ty byłaś u lekarza? -Zapytał z wciąż widoczną, troską.
-Tak, stąd będę miała jeszcze do ciebie jedną prośbę abyś podrzucił to jutro do pracy.
-Nie ma problemu -powiedział uśmiechając się i opierając ramię o moje kolano.
-Dzięki za wszystko... Rzadko można spotkać kogoś, kto po prostu bezinteresownie pomoże..
Patric?

Od Hailey cd Alexy`ego

Jęknęłam pomiędzy pocałunkami, kiedy poczułam jego palce w sobie. To było dobre, bardzo dobre. Omiotłam go wzrokiem, wciąż był ubrany. Złapałam za koniec jego koszulki, pomagając mu się jej pozbyć. Po chwili także jego spodnie wylądowały na ziemi wraz z bokserkami, a ja miałam go przed sobą w pełnej okazałości. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy ponownie zbliżył się w moją stronę. Podszedł i złapał mnie rękami za pośladki, tym samym ściągając ze stołu. Pocałował mnie zachłannie w usta, ściągając ostatni materiał, jaki miałam na sobie, w dół. Obrócił mnie tyłem i popchnął mnie na stół, po chwili gwałtownie we mnie wchodząc. Poruszał się szybko, wchodził i wychodził. Podobało mi się, jak władczy był, podczas stosunku. Prawdę mówiąc była to interesująca odmiana od tego co miałam ze Scottem, o ile do czegokolwiek między nami dochodziło. Jego ręce ulokowały się na moich pośladkach, ściskając je już nie tak delikatnie oraz uderzając je parę razy.
-Oj Mała... Jesteś taka cudowna - sapnął kończąc.
Całość była dobra, zaj.ebi.ście dobra. Podniosłam się ze stołu i spojrzałam na Alexy'ego, przygryzając wargę.
-I co, na tym zamierzamy skończyć? - spytałam, podchodząc do niego i kreśląc wzorki na jego klatce piersiowej.
-Chyba dawno nie było ci tak dobrze, co? - zapytał, obejmując mnie.
-Nie odpowiem na to pytanie - mruknęłam, stając na palcach i całując go.
-Zatem przenieśmy imprezkę do łóżka - odparł.
Alexy podniósł mnie, przez co pisnęłam zaskoczona, co poskutkowało klapsem. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem. Dobrze się z nim bawiłam.
Alexy?

Od Isabelli cd Tylera

Westchnęłam głośno, odkładając telefon na stolik, a następnie przeciągnęłam się na kanapie.
-Chyba jednak sama coś zrobię. - Spojrzałam na chłopaka. -Pójdę do sklepu i przy okazji wyprowadzę Zonę, zaniedbałam ją. - Podrapałam się po głowie, próbując przypomnieć sobie, kiedy ostatnio spędziłam z nią cały dzień.
Blondyn jedynie kiwnął głową, na co ja wstałam i ruszyłam do sypialni, aby się ubrać. Po kilku minutach opuściłam mieszkanie Tylera, wychodząc przed budynek i ruszając dobrze znaną mi już drogą. Mijałam ludzi, przyglądając im się uważnie, niekiedy posyłając uśmiech, który chętnie odwzajemniali, a momentami nawet zatrzymując się, aby zamienić z nimi choć kilka zdań na nic nie wnoszące do życia tematy, takie jak pogoda i choć naprawdę nie mogłam w normalny sposób wytłumaczyć, dlaczego to robiłam, sprawiało mi to wiele radości. Dotarłam do domu z zaczerwienionym nosem, a mój wzrok od razu padł na leżącą na kanapie suczkę, która nie wyglądała na szczęśliwą. Usiadłam na dywanie, wyciągając w jej stronę zimną dłoń, do której nawet nie wyciągnęła łba i wcale nie była to oznaka lenistwa, wiedziałam, że ją zawiodłam i zraniłam. Z braku innych pomysłów, przytuliłam ją, najmocniej, jak tylko mogłam, uważając przy tym, by nie zrobić jej krzywdy.
-Przepraszam. Już nigdy więcej nie będziesz siedzieć tak długo sama.
Wstałam z podłogi, podchodząc do jej miski i wsypując do niej porcję karmy. Suczka ochoczo zabrała się za spożywanie, a ja w tym czasie sprawdziłam zawartość własnej lodówki. Po chwili doszłam do wniosku, iż zakupy nie będą konieczne i z uśmiechem na twarzy zaczęłam pakować produkty do torby. Chwyciłam smycz, co od razu przykuło uwagę Zony, która zamerdała radośnie ogonem. Gdy upewniłam się, że samica nie ucieknie, opuściłam mieszkanie, zamykając je na klucz i ruszyłam w drogę powrotną.

~~~

Zapukałam do drzwi, a już po chwili otworzyły się one, ukazując blondyna, którego wzrok utkwił w Zonie.
-Wybacz, ale nie mogłam jej zostawić w domu. Może tu choć chwilę zostać? - Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Tylera.
-No jasne, wchodzcie. - Zaprosił mnie gestem ręki, przechodząc do salonu i siadając na kanapie.
Spojrzałam na sunię, która z zaciekawieniem przyglądała się otoczeniu, a ja, po zdjęciu kurtki oraz butów, udałam się do kuchni, by przygotować śniadanie. Dzięki pomocy chłopaka, po dwudziestu minutach siedzieliśmy w salonie z pełnymi brzuchami, rozmawiając o zbliżających się świętach oraz przygotowaniach do nich.
-Jakoś nie mam ochoty na drętwe siedzenie przy stole, spędźmy te święta jakoś inaczej. Może... sama nie wiem, masz jakiś pomysł? - Spojrzałam na Tylera.

Tay?

Od Xaviera cd Lashiti

Droga mijała nam w spokoju. Siedziałem obok Lashi odpisując na wiadomości i prowadząc dyskusję z jednym frajerem, który właśnie próbował opierdolić mnie na nie małe pieniądze. Żałosne. Moje poirytowanie wzrastało z każdą minutą rozmów z tym kretynem. W nerwach nawet nie zauważyłem kiedy zacisnąłem szczękę. Położyłem moją rękę na udo dziewczyny, ściskając je lekko. Dziewczyna początkowo zaskoczona rzuciła mi spojrzenie, jednak położyła dłoń na mojej. Myślałem, że chce ją zabrać, lecz ona jedynie ją ścisnęła. Czując jej ciepło powoli się uspokajałem. To niesamowite, jak ta dziewczyna na mnie działa. Nie musiała właściwie nic robić, abym mógł się uspokoić. No i nie wspominając jak potrafiła w mgnieniu oka sprawić, że jej pragnąłem. A nasza relacja to miał być tylko seks... Chyba coś nie wyszło. W końcu po jakimś czasie zatrzymaliśmy się na postój. Moje pokręcone rodzeństwo porozłaziło się we wszystkie strony, podczas gdy rodzice stali przy ich samochodzie, kłócąc się czy aby na pewno dobrze jadą. Oparłem się o samochód naciągając okulary przeciwsłoneczne jeszcze bardziej na nos. Po chwili przede mną pojawiła się twarz brązowowłosej. Ustała zakładając ręce na klatkę piersiową i przekręciła głowę na bok.
-Co się dzieje Xav? -Zapytała uważnie mnie obserwując. -I nie kłam, że nic. Nie jestem ani ślepa, ani tym bardziej głupia. Wiem, że kiedy robisz takie miny i odpalasz znienawidzonego przez wszystkich Xava, nie jest dobrze. Mów.
Westchnąłem ciężko, po czym położyłem ręce na jej biodrach przyciągając ją do siebie. Nie widząc sprzeciwu objąłem ją rękami w pasie. Chciałem ją pocałować, ale zabrała szybko głowę, patrząc na mnie nieugiętym wzrokiem.
-Okazało się, że jeden z moich ludzi chyba nie jest do końca zdecydowany, po czyjej jest stronie -powiedziałem w końcu, wiedząc, że i tak z nią nie wygram. -Będę musiał się zwinąć na jakiś czas i posprzątać ten bałagan.
-Chcesz go dorwać i dać mu nauczkę. Prosiłam cię, abyś nie pakował się w kłopoty, ani byś nikogo nie prowokował... Jesteś gorszy od małego dziecka- jęknęła zrezygnowana.
-A ty chyba wiesz w co się pakujesz będąc ze mną -mruknąłem przybliżając się do niej. -Poza tym inaczej było by nudno, koteczku- powiedziałem łącząc swoje wargi z jej. -Ale i tak ze mną nie pójdziesz -dodałem szybko wiedząc, że zaraz zacznie się wykłócać o to. -Zostaniesz z Alanem. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało, a wiem że nie mogę wszystkim ufać.
Wywróciła oczami, ale nie dyskutowała tylko przyciągnęła mnie bliżej siebie łącząc nasz usta. Bez zastanowienia oddałem pieszczotę pogłębiając ją. Położyła ręce na mój kark jak zwykle drażniąc go. Mruknąłem z zadowoleniem, zjeżdżając jedną dłonią na jej pośladek i ściskając go. Jęknęła jednocześnie drażniąc niby przypadkiem moje krocze, na co aż wstrzymałem oddech. A to mała cholera. W odpowiedzi zrobiła jedynie nie winną minkę, przygryzając seksownie wargę. No cóż jej mała prowokacja zdecydowanie działała, a jej efekty zaczynały być coraz bardziej widoczne przez moje spodnie.
-Kotku, może twoje podniecenie jest w miarę łatwe do ukrycia, ale moje już niekoniecznie -powiedziałem, na co ta uśmiechnęła się zwycięsko. -A w dodatku jeszcze moment, to nie wytrzymam i przelecę cię na masce tego samochodu, nie patrząc ile osób sobie popatrzy -mruknąłem jej do ucha.
-A może mi dokładnie o to chodzi -powiedziała unosząc brew. -Wiesz, można by było trochę urozmaicić nasze zabawy... Panie -jęknęła przygryzając jednocześnie płatek ucha.
Doskonale wiedziała jak bardzo to na mnie działa, w jej wykonaniu. Mała, wredna prowokatorka. Rozejrzałem się jedynie dokoła, czy nikt nam się nie przygląda. Całe szczęście nikt na nas nie zwracał uwagi.
-Ty mała żmijko -mruknąłem. -Co do urozmaicenia jestem jak najbardziej za, ale nie przy tym składzie... No chyba, że uda nam się im umknąć... No i oczywiście muszę najpierw załatwić swoje sprawy. A potem... Zobaczymy gdzie i co się da zrobić. A puki co ruszamy dalej -dodałem widząc, że się zbierają i cmoknąłem ją krótko w usta.



Siedziałem przecierając ręce ręcznikiem. Ostatnią godzinę spędziłem na patrzeniu jak moi ludzie obijali temu zdradzieckiemu chujowi pyska, aby dowiedzieć się dla kogo właściwie pracuje. Niestety jeśli chce się coś zrobić, to trzeba samemu ruszyć dupę. To co trzeba było przyznać to to, że skurwysyn faktycznie nie pisnął ani słowa. Przejrzałem się w pobliskim lustrze, czy aby na pewno nie upaprałem się jego krwią. Przechodząc obok tego ścierwa prychnąłem i już miałem wychodzić, gdy usłyszałem jeszcze.
-Myślisz Ravenwood, że uda ci się ochronić tą małą sukę? -Zaśmiał się plując krwią. -On jest gotowy zrobić wszystko by cię zniszczyć, więc myślisz że jej nie ruszy? Jeszcze znajdzie moment, gdy zaboli cię to najbardziej...
Przystałem zerkając na niego kątem oka.
-Język już mu się nie przyda -powiedziałem do chłopaków stojących pod ścianą. -Z resztą możecie się nim jeszcze pobawić i pozbyć się go. Już nam się nie przyda -dodałem po czym szybko wyszedłem z pomieszczenia.
Wsiadłem do samochodu i ruszyłem szybko w stronę zatłoczonej plaży. W końcu udało mi się znaleźć w miarę dobre miejsce do zaparkowania w cieniu. Zamknąłem samochód i ruszyłem na poszukiwania dziewczyny. W końcu w udało mi się znaleźć moją ślicznotkę w tym tłumie. Stała rozmawiając o czymś z Alanem. Podszedłem do niej od tyłu, po czym objąłem ją kładąc głowę na ramieniu.
-Hej mała, co taka dziewczyna jak ty robi na tak nudnej zabawie -mruknąłem jej do ucha całując jej szyję.
-Radzę panu się odsunąć, ponieważ mój partner bywa dość porywczy. Może się mu nie spodobać, że pan stoi tak blisko.
-Zaryzykuję -powiedziałem odwracając ją w swoim kierunku. -Mam nadzieję, że nie zanudziłaś się beze mnie.
Lashiti?

Od Alexy`ego cd Hailey

Zaśmiałem się na widok jej smutnej minki i pokręciłem głową.
-To chodźmy do tego brzydkiego makaronu co przed tobą uciekał -powiedziałem idąc za nią do odpowiedniej alejki. -Co ty beze mnie byś zrobiła
Wyciągnąłem rękę i wziąłem odpowiedni produkt, po czym podałem go dziewczynie. Uśmiechnęła się biorąc ode mnie makaron ze zwycięską miną. Ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu przydatnych produktów. Ruszyłem nieco przodem i wychodząc z jednej z alejek zobaczyłem pierniczonego Vasco. No bosko po prostu. Jeśli zobaczy mnie tu z blondynką nie skończy się to dobrze ani dla mnie, ani dla niego. Cofnąłem się do dziewczyny, która medytowała coś przy półce z sosami.
-Mam pomysł na dzisiejszy wieczór -powiedziałem szczerząc się do niej.
-Aż się boję, bo jeśli rzucisz kolejny trening to cię kopnę -ostrzegła patrząc na mnie z oczekiwaniem.
-Jako że jeszcze nie uczciłaś porządnie stanu singielki to idziemy do klubu. Mój znajomy prowadzi najlepszy klub na Brooklynie, więc się tam wybierzemy. I nie ma sprzeciwu, absolutnie żadnego.
Kiwnęła w końcu głową na zgodę i wróciła do wybierania sosu. w końcu zdecydowała się na któryś i ruszyliśmy w kierunku kasy. Rozejrzałem się jeszcze, czy przypadkiem nie wpadniemy na tego kretyna. Ale ani widu, ani słychu. Zapłaciliśmy za zakupy i ruszyliśmy do samochodu. Zapakowaliśmy je do bagażnika i wsiedliśmy do samochodu. Tam dziewczyna od razu zaczęła bawić się w DJ. Po drodze wpadliśmy jeszcze do pobliskiego baru, na obiad. Postawiliśmy na meksykańską knajpkę. Forma formą, ale ani mi, ani Hai nie chciało się stać jeszcze przy garach. Po powrocie do domu zasiedliśmy na kanapie oglądając jakiś film. W końcu około osiemnastej zaczęliśmy się zbierać. Hailey skoczyła do łazienki zrobić sobie makijaż, a ja złapałem Jaggera i wyszedłem z nim na spacer, aby zająć czas oczekiwania na dziewczynę. W końcu wróciłem do mieszkania, gdzie siedziała gotowa już blondynka.
-No Mała, aż brak słów -powiedziałem przyglądając się blondynce, a mój wzrok chcąc nie chcąc skierował się w stronę jej biustu. -Dobra zbierajmy się.
Zamówiłem taksówkę i ruszyliśmy do klubu. Tam po krótkiej rozmowie z ochroniarzem, weszliśmy od razu bez kolejki. Idąc przez klub kiwnąłem w stronę właściciela, Xava. On jedynie pokiwał głową na widok mojej partnerki wieczoru. Ustaliśmy przy barze, a dziewczyna spojrzała na mnie.
-Dobra dziś mam do czynienia z moim trenerem czy kumplem? -Zapytała uśmiechając się cwaniacko.
W odpowiedzi tylko zamówiłem drinki, co wywołało uśmiech dziewczyny. Stwierdziła, że obowiązkowo trzeb zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę. Cały wieczór mijał nam spożywaniu nie małych ilości alkoholu i tańcach. Z każdym kieliszkiem pozwalałem sobie na więcej i moja ręka zjeżdżała coraz niżej, a i dziewczyna się nie opierała. W końcu postanowiliśmy wrócić do domu około drugiej. Gdy wpadliśmy do windy, ja wylądowałem na ściance, a roześmiana dziewczyna prosto na mojej klatce piersiowej. Podniosłem ją lekko za łokieć patrząc w jej oczy. W końcu przycisnąłem wargi do jej ust, łącząc je w nachalnym pocałunku. Oddała go zaplatając dłoń na moim karku. Gdy winda stanęła na odpowiednim piętrze, nie przestając  się całować wpadliśmy do mieszkania. Podciągnąłem ją za pośladki tak, aby zmusić ją do skoczenia na mnie, co zrobiła. Skierowałem moje kroki w kierunku stołu, który był najbliżej. Posadziłem ją tam rozpinając jej sukienkę. Szybkim ruchem pozbyłem się jej jak i jej stanika. Przeniosłem usta na jej pierś mocno go przygryzając co wywołało piśnięcie dziewczyny. Wróciłem ponownie do jej ust, a moja ręka wylądowała w jej majtkach. Nie bawiłem się w żadne szykowanie jej tylko od razu wsadziłem w nią dwa palce i zacząłem nimi poruszać.
Hailey?

Od Hailey cd Alexy`ego

Spiorunowałam chłopaka spojrzeniem.
-Oj Mała nie możemy pozwolić, żeby zachowanie tego dupka odbiło się na twoim ciałku - westchnął, podsuwając mi pod nos szklankę wody i tabletkę aspiryny.
-W sumie racja - mruknęłam.
Po skończonym śniadaniu udałam się do łazienki, aby przebrać się z piżamy i poszłam odnaleźć sportowe rzeczy pośród moich bagaży.
-Pojedziemy moim autem - oznajmił.
-W porządku - odparłam, przerzucając sobie przez ramię torbę.
Weszliśmy do windy, stojąc naprzeciwko lustra. Popatrzyłam na nasze odbicie i uśmiechnęłam się na ten widok. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i spojrzałam na chłopaka.
-Zróbmy sobie zdjęcie. Moje social media nie mogą teraz umrzeć - zaproponowałam.
-Pewnie, że nie - uśmiechnął się, obejmując mnie, a ja wykonałam szybko zdjęcie, chcąc zdążyć, zanim drzwi windy się otworzą.
Wsiedliśmy do samochodu. Zapięłam pasy. Gdy Alexy odpalił silnik w aucie rozbrzmiała muzyka. Była to dobrze znana mi piosenka, dlatego zaczęłam cicho nucić.
-Wracając zajrzymy do sklepu i zrobimy zakupy - powiedział, kładąc rękę na moim kolanie i powracając do nucenia wraz ze mną.
Alexy miał rację. Trening bardzo mi pomógł. Oczyścił moje myśli i pomógł mi się rozładować.
-Jestem taka zmęczonaaaa - jęknęłam, podchodząc do chłopaka.
-To dobrze, właśnie o to chodziło - uśmiechnął się, odgarniając zagubiony kosmyk moich włosów za ucho.
-Dziękuję za wszystko - oznajmiłam, patrząc mu w oczy.
-Czy ty mi w końcu przestaniesz za wszystko dziękować? - zaśmiał się.
-Przemyślę to - odparłam, zabierając z półki kluczyk do swojej szafki i udałam się do szatni.

***

Chodziliśmy po markecie. Zakupy robiliśmy też częściowo pod kątem wyjazdu, bo w końcu wyjeżdżamy za dwa dni. Byłabym zapomniała o makaronie, dlatego odłączyłam się od Alexy’ego i ruszyłam w stronę odpowiedniej alejki. Niestety upragniony przeze mnie makaron leżał na najwyższej półce, do której nie byłam w stanie dosięgnąć. Postanowiłam pośpiesznie odnaleźć Alexy’ego.
-Musisz mi pomóc, znowu - oznajmiłam, ciągnąc go za rękę - nie sięgam do makaronu pełnoziarnistego - jęknęłam, robiąc smutną minę.
Alexy?

Od Alexy`ego cd Hailey

Przyciągnąłem ją do siebie jak najbliżej. Oj ktoś tu ma bardzo słabą główkę. Dziewczyna przyciągnęła się jeszcze bliżej mnie, a po chwili już słyszałem jak śpi. Nie wiele później i ja zasnąłem. Rano obudziłem się przed blondynką. Spojrzałem na wtuloną dziewczynę, po czym zacząłem ją delikatnie odsuwać od siebie, aby podnieść się z łóżka. W końcu udało mi podnieść i ruszyłem do łazienki się ogarnąć. Szybki prysznic i golenie się, po czym ruszyłem do kuchni. Po szybkim przeglądzie mojej lodówki stwierdziłem, że czas zrobić jakieś zakupy, a na śniadanie postawiłem na jajecznicę. Spojrzałem na zegarek, który pokazywał że jest już dobrze po dwunastej. Poszedłem do sypialni, gdzie wciąż spała blondynka.
-Ja wszystko rozumiem, ale wstajemy -powiedziałem opierając się o framugę drzwi.
Odpowiedziało mi jedynie jakieś niezrozumiałe mruknięcie. Wywróciłem oczami po czym podszedłem do blondynki i podniosłem ją z łóżka przerzucając ją sobie przez ramię. Odpowiedział mi na to pisk i krzyki, abym ją puścił. Oj nie powiem, że za te jej sprzeciwy miałem ochotę ją strzelić w ten jej zgrabny tyłeczek. Zaniosłem ją do kuchni i posadziłem ją na blacie. Usiadła krzyżując ręce na piersi i robiąc minę naburmuszonego dziecka. Ale z daleka było widać, że męczy ją kacyk.
-A w nocy był z ciebie tak fajny gość -mruknęła.
-Uwaga obudził się twój trener. Ale skoro już mnie zaszczyciłaś swoją obecnością. To zapraszam na śniadanie -powiedziałem pstrykając ją w nos.
Zeskoczyła z blatu i ruszyła do stołu. Zasiadła przy nim, krzywiąc się.
-Po śniadaniu idziemy ćwiczyć. Musisz pozbyć się alkoholu ze krwi i wyżyć się porządnie.
Hailey?

Od Hailey cd Alexy`ego

Nalaliśmy sobie po kieliszku i po stuknięciu się oboje je przechyliliśmy. Wtuliłam się nieco bardziej w ramię chłopaka, które dodawało mi otuchy.
-Kolejna? - zapytał ponownie odkręcając butelkę, na co pokiwałam głową.
Nie wiem dokładnie ile kolejek wypiliśmy, ale bardzo szybko zrobiło mi się weselej. Spojrzałam radośnie na chłopaka i położyłam dłoń na jego policzku, delikatnie go ściskając.
-Zawsze chciałam to zrobić - zachichotałam.
Alexy posłał mi jedynie rozbawione spojrzenie, chwytając delikatnie moją dłoń i zabierając ją ze swojej twarzy.
-Pani chyba wystarczy - stwierdził, uśmiechając się do mnie.
-Możliwe - odparłam, wpatrując się w niego, jak w obrazek.
Był dla mnie taki dobry, tak bardzo starał się mi pomóc. Dopiero z czasem docierało do mnie jaki skarb mi się trafił pośród innych katastrof mojego życia.
-Halo, Mała, kontaktuj - powiedział, machając mi dłonią przed twarzą.
Zarumieniłam się lekko, wiedząc, że znów przyłapał mnie na gapieniu się na niego.
-Co... przepraszam... zamyśliłam się - odparłam po chwili.
-To co, czas spać? - zapytał, chwytając moją dłoń.
-Nie będę mogła spać, pewnie znów będę mieć koszmary -westchnęłam, patrząc mu w oczy.
Alexy westchnął, jakby się nad czymś zastanawiając.
-Wiesz, jeśli ci to pomoże i zwiększy twój komfort, możesz spać dziś ze mną - zaproponował, gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni.
-W sumie, tak pewnie będzie mi łatwiej zasnąć - oznajmiłam, wolną ręką odgarniając kosmyk włosów za ucho.
-Chodź Mała, bo jest już bardzo późno - powiedział pomagając mi wstać.
Chłopak objął mnie ramieniem w talii i zaprowadził do swojej sypialni. Zupełnie jakby bał się, że nie trafię lub się przewrócę. Weszliśmy do pokoju, położyłam się na łóżku, tuż obok niego. Zarówno pościel jak i poduszki pachniały męskimi kosmetykami, choć bardzo możliwe było, że zapach dochodził też od Alexy’ego. Przyjemny zapach. Po chwili poczułam, jak jego ręce przyciągają mnie bliżej siebie. Nie przeszkadzało mi to. Wtuliłam się w niego nieco bardziej i zamknęłam oczy. Nim zasnęłam poczułam jeszcze jak daje mi buziaka w czubek głowy, po czym przytula mnie nieco mocniej.
Alexy?

Od Alexy`ego cd Hailey

Zmieniłem kurs z sypialni na kuchnię i podszedłem do blondynki.
-Hej Mała, co się dzieje, czemu nie śpisz?- Zapytałem stając obok niej i kładąc rękę na jej ramieniu.
-Nie mogłam spać -powiedziała siląc się na uśmiech. -Więc stwierdziłam, że może napicie się czegoś mi pomoże.
-Taka zwykła woda raczej nie wiele ci pomoże -powiedziałem.- Ale jako twój trener nie dam ci nic mocniejszego. Słuchaj Hailey, wiem że rozstania bolą, ale jeśli będziesz siedzieć cały dzień na swoim zgrabnym tyłeczku, to nigdy nie ruszysz z miejsca. Dlatego jutro idziemy na ring abyś się trochę wyżyła, a potem skoczymy sobie na miasto. I nawet nie przyjmuję odmowy -powiedziałem szybko widząc, że chce odmówić.- Skończyłem treningi indywidualne, bo to jest czas na przygotowywanie się, ale i tak oboje wiemy, że lepszy nie będę.
Oparła się o stół i wywracając oczami. Westchnąłem jedynie po czym podniosłem się i udałem się do szafki. Przez moment się zawahałem, po czym wyjąłem alkohol z szafki. Postawiłem go przed nią flaszkę, a po chwili dołączyły do niej kieliszki. Spojrzała na mnie zaskoczona.
-Trener poszedł spać, został kumpel -powiedziałem co za skutkowało uśmiechem blondynki. Przyciągnąłem ją do siebie obejmując ramieniem. -Zawsze można się trochę w ten sposób oderwać.
-No i w końcu robisz coś z sensem.

Hailey?

Od Hailey cd Alexy`ego

Uśmiechnęłam się do chłopaka, starając się ukryć niewielki rumieniec, który pojawił się na mojej twarzy.
-Ależ ty skromny - westchnęłam.
-Ależ to sama prawda, Hailey - odparł, śmiejąc się - niedługo będę iść na siłownię, mam kilka treningów do zrobienia. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.
-Pewnie, miłego dnia - powiedziałam.
Niedługo później chłopak faktycznie wyszedł. Omiotłam wzrokiem mieszkanie, cicho wzdychając. Nie spodziewałam się, że wszystko sprowadzi się do tego, że będę pomieszkiwać u własnego trenera i przyjaciela. Usiadłam na fotelu i wlepiłam wzrok w duże okno w salonie. Podobał mi się widok za nim. Nie mogłam zostawać zbyt długo sama z myślami, ponieważ szybko w moich oczach zbierały się łzy. Po chwili przyszedł do mnie Jagger i zaczął trącać mnie swoim nosem. Uśmiechnęłam się na ten widok, był słodki. W takich chwilach naprawdę czułam, że zwierzęta odczuwają ludzki ból. Siedziałam dłuższą chwilę głaszcząc zwierzaka, który lizał mnie po rękach i wciąż trącał swoim mokrym nosem.
Dzień mijał mi leniwie. W zasadzie cały czas spędziłam w mieszkaniu. Ruszyłam się jedynie na obiad do pobliskiego baru. W końcu pod wieczór wrócił Alexy, z którym rozmowa skutecznie odciągała moje myśli od ich niepozytywnych aspektów.
-Idziesz ze mną i Jaggerem na spacer, Mała? - zaproponował.
-Chętnie - odparłam z uśmiechem - tylko znajdę jakąś bluzę.
-Weź moją - powiedział, wskazując na wiszący na wieszaku czarny materiał.
-Dzięki - odrzekłam, chwytając miękki materiał i zakładając go przez głowę.
-Słodko wyglądasz - oznajmił.
Spojrzałam na niego i posłałam mu jedynie lekki uśmiech. Spacer, który początkowo miał być krótki znacznie się wydłużył.
-Herbatki? - zapytałam kiedy wróciliśmy do mieszkania.
-Z wielką chęcią - odparł wesoło.
Nie siliłam się na ściągnięcie jego bluzy. Była ciepła i wygodna.

***

W nocy obudził mnie koszmar senny. Spojrzałam na zegarek wskazujący, że dochodziła trzecia. Jakiś czas próbowałam jeszcze zasnąć, lecz bezskutecznie. Zrezygnowana podniosłam się z łóżka i udałam do kuchni, aby się czegoś napić. Może to by mi pomogło. Kilka minut później usłyszałam kroki, Alexy zmierzał w kierunku łazienki. Był tak zaspany, że nawet mnie nie zauważył. Dopiero jak wracał, lekko rozbudzony światłem z łazienki, spojrzał na mnie nieco zmartwiony, choć w ciemności i z odległości ciężko było cokolwiek z jego twarzy wyczytać.
Alexy?

Od Alexy'ego cd Hailey

 Rano podniósł mnie z wyrka nieziemski zapach. Usiadłem na łóżku początkowo nie do końca ogarniając co się dzieje. Dopiero po chwili przypomniałem sobie o moim gościu, który chyba zadomowił się na dobre. Przeciągnąłem się po czym wstałem z łóżka. Nie siląc się na ubranie się, pozostałem tylko w bokserkach. W końcu nie miałem się czego wstydzić. Ruszyłem swój zgrabny zad i ruszyłem za węchem. W końcu wszedłem do kuchni, gdzie zastałem blondynkę smażącą naleśniki.
-Hejka Mała, jak tam samopoczucie? -Zapytałem zbliżając się do niej.
Podniosła głowę i spojrzała na mnie siląc się na lekki uśmiech. Oj biedna strasznie to przeżywała.
-Trochę lepiej -odpowiedziała łapiąc zabłąkany kosmyk i chowając go za ucho. -W każdym bądź razie w ramach podziękowań za wszystko co dla mnie robisz, postanowiłam zrobić śniadanie.
-Co prawda dalej utrzymuję, że to nic takiego, ale za darmowe śniadanie się zamknę na jakiś czas -powiedziałem siadając.
Zasiedliśmy w końcu do śniadania, które wychwaliłem jak tylko mogłem. Hailey nawet przez moment prawdziwie się uśmiechnęła, gdy wynajdywałem jeszcze dziwniejsze pochwały. Jednak nie umknęło mi, jak od czasu do czas zawieszała na dłużej wzrok na moim odkrytym torsie. Gdy zauważyła, że ją przyłapałem na tym, udawała że nic nie było.
-A ty co, ubrania zgubiłeś? -Zapytała w końcu.
-Mała, z takim ciałem nie potrzebuję ubrań. Poza tym w końcu masz na czym zawiesić oko -powiedziałem mrugając do niej. -Bo ciałka tych modeli, które do tej pory mogłaś uważać za ideały przy mnie to niestety nic.

Hailey?

Od Hailey cd Alexy'ego

Spojrzałam na chłopaka nieco zaskoczona jego propozycją. To strasznie miłe z jego strony, że pozwala mi zostać tu tak długo, jak mi to potrzebne. Zawsze miałam w nim duże wsparcie, jednak dopiero teraz widzę, jak bardzo dobrą jest dla mnie osobą. Otarłam łzy i zgniotłam kolejną chusteczkę w kulkę.
-Naprawdę dużo dla mnie robisz, nie chcę sprawiać większych kłopotów, niż jest to konieczne - oznajmiłam, siląc się na lekki uśmiech w jego stronę.
-Hai, jeśli to byłby kłopot to bym ci tego nie proponował. Naprawdę uważam, że dobrze ci to zrobi - stwierdził, ponownie siadając na krześle obok mnie.
-W porządku, możesz mieć rację - odparłam, dopijając ostatni łyk herbaty - dziękuję ci za wszystko.
-Nie dziękuj mała, to naprawdę nie jest problem - powiedział, uśmiechając się - już trochę późno, powinnaś odpocząć po całym tym dniu, miałaś wiele wrażeń. Jakbyś czegokolwiek potrzebowała to mów, nawet w nocy, wtedy po prostu mnie obudź.
Pokiwałam głową na znak zgody i podałam mu kubek, kiedy wyciągnął po niego ręce. Zgarnęłam zużyte chusteczki do rąk i wyrzuciłam do kosza.
-Mogę je wziąć? - spytałam podnosząc resztę chusteczek w kartonie.
-Się pytasz, choć mam nadzieję, że nie będą ci zbytnio potrzebne - odparł.
Uśmiechnęłam się do niego lekko i zabrałam karton, ruszając w stronę pokoju, w którym miałam spać. Po drodze znalazłam jeszcze moje kluczyki do samochodu, które leżały w dość głupim miejscu, a szukanie ich pewnie byłoby moim problemem przed jakimś wyjściem. Usiadłam na brzegu łóżka, patrząc na walizkę i torbę, zastanawiając się, gdzie ja wpakowałam piżamy. Otworzyłam walizkę i rozpoczęłam poszukiwania. Odnalazłam także kosmetyczkę i ze wszystkim co mi potrzebne ruszyłam w drogę do łazienki. W porę zorientowałam się, że przydałby mi się ręcznik. Dlatego zmieniłam kierunek swoich kroków do sypialni Alexy’ego.
-Mógłbyś dać mi jeszcze jakiś ręcznik? - zapytałam, spoglądając na niego, kiedy leżał rozwalony na łóżku jedynie w bokserkach. Całkiem miły widok.
-Oczywiście, daj mi chwilkę - odpowiedział, zrywając się z łóżka i otwierając jedną z szafek, z której już po chwili wydobył upragniony przeze mnie ręcznik.
-Dziękuję bardzo - oznajmiłam, biorąc od niego puchaty materiał.
-Nie ma za co, Mała - uśmiechnął się.

***
Gdy rano się obudziłam, w mieszkaniu panowała grobowa wręcz cisza, co oznaczało, że Alexy pewnie śpi. Postanowiłam, że aby choć trochę się mu odwdzięczyć mogłabym zrobić śniadanie, przy okazji skupienie się na gotowaniu odciążyłoby moje myśli. Otworzyłam lodówkę i patrząc na jej zawartość, zdecydowałam się na naleśniki. Związałam włosy w luźnego koczka i zabrałam się za przygotowanie ciasta, a potem za smażenie.
Alexy?

Od Sofii cd Scotta

Ze snu wyrwał mnie łoskot dobiegający z korytarza. No pięknie czyżby któryś z moich ulubionych sąsiadów ostro zabalował? Spojrzałam tylko, czy mała w dalszym ciągu śpi, po czym przymknęłam oczy. Niestety nie było mi dane udać się do krainy morfeusza, bo nocną ciszę przerwało walenie do moich drzwi wejściowych. Zerwałam się w pospiechu, aby jak najszybciej pozbyć się hałaśliwego domokrążcy. Otworzyłam drzwi i aż mnie zatkało na ten widok. Spodziewała się każdego, ale nie jego. Scott leżał rozwalony na moim progu, ponieważ wcześniej plecami opierał się o drzwi. Sam zapach starczył aby określić, co jest nie tak. A jeśli dodało się do tego jego głupkowaty uśmiech wszystko było wiadome. Był napierdolony w trzy dupy.
-Heeeeeejo Rudzielcu -powiedział, po czym zaśmiał się głupkowato. -Sieeeszy sie, że mnie wisisz..
Westchnęłam jedynie, po czym zaczęłam wciągać go do mieszkania. Nie było to proste zadanie, ponieważ chłopak średnio ogarniał co się działo dokoła niego. Mimo to zgarnął stojącą niedaleko niego. W końcu po paru minutach udało jakiś cudem zaciągnąć go do salonu na kanapę. Gdy tylko opadł na mebel, już po paru minutach spał. Coś mi mówiło, że jego stan nie jest spowodowany życiową euforią. Wręcz przeciwnie... Zawsze jak już pił to z umiarem. Znałam jeden przypadek, gdy się tak nawalił i było to wtedy, gdy dowiedział się, że przespałam się z Alexy`m. Przykryłam go kocem i udała się do sypialni.

Były muzyk opuszcza klub praktycznie na czworaka. Oto jak wygląda celebryta, gdy się o nim zapomina [FOTO]

Do niedawna kariera Scotta Vasco (23l.) pięła się na sam szczyt. Wraz z zespołem odbyli trasę koncertową po świecie, która miała promować szykowaną właśnie płytę. Nie doszła ona jednak do skutku, gdyż pół roku temu  zespół ogłosił zawieszenie działalności. Z nieoficjalnych źródeł chodziło o romans piosenkarza z menagerem, a jednocześnie pianistką Sofii Turner, z którą ostatnio doczekał się dziecka. Dla przypomnienia Vasco był wtedy w związku z modelką Hailey Jones. Niedługo po tym wydarzeniu, Vasco uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, po którym wciąż nie doszedł do siebie. Wycofał się całkowicie z branży i zakończył udzielać się publicznie. Wczoraj w wieczornych godzinach można było zobaczyć go, gdy zdecydowanie nie stronił od alkoholu. Ponad to...
-Nie myślałem, że zaglądasz na takie strony -wyrwał mnie z lektury głos Flynna, który przed chwilą wrócił z pracy i wpadł zobaczyć czy wszystko gra.
-Zdarza mi się to, szczególnie gdy główny temat leży na mojej kanapie -powiedziałam kiwając w stronę salonu.
-Ostro zabalował co? -Parsknął Flynn.- A zawsze trudno było namówić go na picie. Znaczy ja rozumiem, że od prochów to mu się w ogóle we łbie pomieszało, a teraz jeszcze ten wypadek, ale... Co mu strzeliło?
W tym momencie rozległ się łoskot i jęk. Oznaczało to jedno. Komuś właśnie skończyła się kanapa i zaliczył bliskie poznanie mojej podłogi. Wzięłam przygotowaną aspirynę i podeszłam do niego. To, że był w opłakanym stanie to mało powiedziane. Przyjął lekko z wdzięcznością, łykając ją szybko.
-Skoro już Cię nafaszerowałam lekami, to może powiesz mi co się stało? -Zapytałam patrząc na niego z troską.

Scottie?

sobota, 17 sierpnia 2019

Od Alexy`ego cd Hailey

Zaprowadziłem blondynkę do kuchni i usadziłem przy stole. Wstawiłem wodę na herbatę i usiadłem obok niej, podsuwając w jej kierunku chusteczki.
-Czekaj powoli, bo nie nadążam -powiedziałem uśmiechając się do niej pocieszycielsko i ściskając jej dłoń. -Odebrał telefon, masz na myśli to, że znowu poleciał do tej rudej kurwy? -Zapytałem na co pokiwała głową przełykając łzy. -Oj mała...
Przygarnąłem ją do siebie, a ona znowu zalała się łzami. Oj Scottie jak ty mi zawsze ułatwiasz dotarcie, to twoich lasek… Przezabawne. Oczywiście sam nie mówiłem jej, dlaczego skończyłem moją znajomość ze Scottem, ani że poznałem dogłębnie każdą jego dziewczynę. Gładziłem ją po plecach, podczas gdy ona zanosiła się płaczem. W końcu ponownie uspokoiła się na trochę, a ja w tym czasie skończyłem robić herbatę. Podstawiłem jej pod nos ciepły napój, za który cicho podziękowała.
-Scott to niezły idiota, jeśli pozwolił ci odejść. Ale po prostu nie zasługiwał na ciebie –powiedziałem gładząc ją po policzku.- Ale spokojnie możesz zostać tu ile tylko potrzebujesz. Sypialnia dla gości stoi pusta, bo mój współlokator się wyniósł na dobre, więc spokojnie możesz ją zająć… I ej-dodałem widząc wciąż jej smutne spojrzenie –skończ już płakać, bo jesteś za ładna aby płakać przez tego frajera. A teraz zaniosę twoje walizki do sypialni.
Kiwnęła głową i objęła kurczowo kubek rękami. Zabrałem jej torby i zaniosłem je do pokoju. Jagger spał w najlepsze na legowisku, mając w nosie hałasy w domu. Wróciłem do dziewczyny, która przecierała wciąż wilgotne oczy.
-Postaram się znaleźć sobie jakieś loku jak tylko szybko się da –powiedziała ze smutnym spojrzeniem.
-Ej, ale ja poważnie mówiłem, że nie jest to dla mnie żaden problem, tym bardziej że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam do Chorwacji na zawody…-przerwałem po czym spojrzałem na nią. –Właśnie, Mała mam pomysł. Mam jeden wolny bilet, więc może polecisz ze mną? Tydzień w ciepłym kraju, to chyba dobra opcja. Rozerwiesz się i zapomnisz o nim?
Hailey?

Od Hailey cd Scotta

Odebrał telefon. Odebrał pie.przony telefon. Spojrzał na mnie przepraszająco, wychodząc z pokoju i szukając kluczyków do samochodu. Moje oczy zalały się łzami w ułamku sekundy. Nie musiałam czekać długo, żeby usłyszeć trzaśnięcie drzwiami. Pocałował mnie jedynie na odchodne, podziękował i przeprosił. Nie tego się spodziewałam. Nasuwało mi się do głowy teraz mnóstwo pytań. Czy on kiedykolwiek mnie naprawdę kochał, skoro jest teraz na każde zawołanie swojej byłej? Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer Alexy'ego. Łączyły mnie z nim dobre relacje i wiedziałam, że mogę na nim polegać, nie tylko w kwestii ćwiczeń.
-Halo? - odebrał po kilku sygnałach.
-Hej, strasznie mi głupio cię o to prosić, ale mogłabym zatrzymać się u ciebie na jakiś czas? - zapytałam, starając się brzmieć jak najbardziej normalnie.
-Pewnie, możesz zostać u mnie ile chcesz i tak mieszkam sam. Coś się stało?
-Wyjaśnię ci wszystko na miejscu.
-W porządku, wpadaj.
Po zakończonej rozmowie wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować do niej jak największą ilość swoich rzeczy. Kiedy była pełna, podobnie jak torba podróżna, którą także wyjęłam, pożegnałam się ze zwierzakami i opuściłam mieszkanie. Wpakowałam wszystko do bagażnika mojego samochodu i ruszyłam w drogę do mieszkania Alexy'ego. Nie umiałam powstrzymać łez. Czułam się okropnie, a muzyka lecąca w radiu wcale nie poprawiała mojego humoru. Poczułam się porzucona przez osobę, którą kochałam najbardziej. Kilkanaście minut później byłam już we właściwym miejscu. Wytargałam bagaż z samochodu i zaciągnęłam go do windy, aby wkrótce stanąć przed drzwiami mieszkania chłopaka. Nacisnęłam dzwonek, a już po chwili ujrzałam Alexy'ego, który patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Pomógł mi wciągnąć walizkę do mieszkania po czym przytulił mnie. Objęłam go mocno, a z moich oczu ponownie poleciały łzy. Alexy gładził mnie po plecach, wciąż nie wiedząc co było powodem mojego stanu. W końcu odkleiłam się od niego i posłałam mu przepraszające spojrzenie.
-Odebrał telefon. Odebrał je.bany telefon - zawołałam, idąc za nim w głąb mieszkania.
Alexy?

Od Scotta cd Hailey


Spojrzałem na nią, aby upewnić się, że nie żartuje. Jedyne co mogłem dostrzec w jej oczach to powaga i oczekiwanie. Mógłbym przysiąc, że wstrzymała oddech oczekując mojej reakcji.
-Naprawdę muszę odebrać –powiedziałem cicho nie patrząc w jej oczy.
Zsunąłem zszokowaną dziewczynę ze swoich kolan i poszedłem odebrać. Podczas gdy ja rozmawiałem dziewczyna siedziała w szoku patrząc się przed siebie, a w jej oczach zaczynały zbierać się łzy. Wiedziałem, że mocno ją raniłem. Wiedziałem, że właśnie prawdopodobnie ją traciłem na zawsze. Jednak wciąż gdzieś głęboko miałem nadzieję, że jednak tego nie zrobi… Nie odejdzie… A z drugiej strony po co miałaby zostać. Nie tak dawno ostrzegałem ją przed tym, że może lepiej rozstać się w pokojowych warunkach, bo mogę dość mocno nawalić… Skończyłem rozmawiać z Sofii i wróciłem do salonu.
-Ja… Naprawdę muszę jechać –powiedziałem stając przed nią.
Nic nie odpowiedziała. Wciąż patrzyła się w przestrzeń nie dając żadnej reakcji, że dotarło do niej jakiekolwiek moje słowo. Podszedłem do niej i pocałowałem ją krótko w skroń.
-Dziękuję i przepraszam –powiedziałem cicho, po czym szybko ubrałem kurtkę i buty.
Złapałem kluczyki i spojrzałem jeszcze raz w stronę blondynki. Z jednej strony miałem ochotę zawrócić i przepraszać ją na kolanach za cały ostatni miesiąc, i obiecywać poprawę… Jednak z drugiej strony doskonale wiedziałem, że złożenie tej obietnicy po raz kolejny może okazać się kłamstwem. Chwilę siedziałem jeszcze w samochodzie, rozważając czy jednak nie wrócić. Jednak już kiedyś jej powiedziałem, że może lepiej jej będzie beze mnie. Może tak będzie lepiej? Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem do mieszkania rudowłosej.

Tak jak obiecała, tak zrobiła. Po powrocie do domu zastałem puste półki i brak blondynki. Usiadłem na krześle w kuchni, patrząc się w przestrzeń. Może jednak tak będzie lepiej… Podniosłem się, chwyciłem kluczyki od samochodu i ruszyłem do pobliskiego klubu.
Hai? Sofii?

Od Hailey cd Scotta

Westchnęłam jedynie cicho na jego słowa i wróciłam do mieszania swojej kawy. Martwiłam się tym, jak będzie się to wszystko układać po tym, jak Sofii urodzi. Czy ona nie mogła usunąć tej ciąży? Wszystkim byłoby zapewne łatwiej...

***

Minął prawie miesiąc, Sofii urodziła, a ja traciłam już cierpliwość. Scott leciał do niej po każdym pojedynczym telefonie. Widziałam tego dzieciaka raz, wystarczyło. Cieszę się szczęściem Scotta, ale także czuję się strasznie zaniedbana i odsunięta na dalszy plan. Cała sytuacja doprowadziła mnie do tego, że byłam na skraju wytrzymałości psychicznej. Oczywiście przy chłopaku nie okazywałam tego specjalnie, nie chcąc psuć mu szczęścia z bycia ojcem. Jednego byłam pewna - nie zamierzałam być ciocią Hailey. Pozostało mi tylko czekać, aż w mediach zrobi się głośno o całej sytuacji, takie rzeczy nigdy nie pozostają obojętne dziennikarzom, bez względu na to jak dużą popularność mają ludzie, których to dotyka, a znani są choć trochę. Ogromnym wsparciem w całej sytuacji otaczał mnie Alexy, któremu na bieżąco się zwierzałam. W końcu spędzałam z nim sporo godzin tygodniowo, chodząc na siłownię.
Siedzieliśmy razem ze Scottem, oglądając film i jedząc popcron. Dobrze się bawiliśmy, już prawie zapomniałam jak to jest. W tamtym momencie czułam się jakby bachora nie było, Sofii też. Spojrzałam w oczy Scotta i obejmując jego kark, podciągnęłam się nieco wyżej, aby złożyć pocałunek na jego ustach. Chłopak oddał pocałunek, pomagając mi usiąść na jego kolanach. Swoje ręce ulokował na moich pośladkach, a ja moje na jego głowie, delikatnie pociągając go za włosy. Całowaliśmy się zachłannie, jednak nie chaotycznie, ani nadto szybko. Wszystko było idealne, czułam, że ten wieczór może jeszcze się rozwinąć, a my bawić równie dobrze co w święta u moich rodziców, w końcu odkąd jest ten mały gów.niarz, nie chodzimy do łóżka, bo nie ma czasu. Oczywiście czar prysł wraz z dźwiękiem telefonu Scotta, który rozbrzmiał w pomieszczeniu. Chcąc nie chcąc zobaczyłam imię tej rudej ku.r.wy na wyświetlaczu. Chwycił telefon do ręki, jednak wpierw ją złapałam i popatrzyłam na niego wściekle.
-Jeśli odbierzesz ten telefon, zapewniam cię, że będzie to ostatnia czynność, jaką wykonasz jako mój chłopak, a gdy wrócisz do domu, mnie już nie będzie - syknęłam.
Scott?

Od Scotta cd Hailey i Sofii


Droga minęła nam spokojnie, od czasu do czasu zamieniając się miejscami. Do babci dojechaliśmy  późnym wieczorem, więc jedynie zapakowaliśmy zwierzaki do samochodu i podając absurdalne argumenty wymigaliśmy się od spędzenia jeszcze jednej nocy poza domem. Podziękowałem za opiekę nad sierściuchami i ruszyliśmy w dalszą podróż w kierunku domu. Około dwudziestej drugiej końcu zaparkowałem przed blokiem. Hai poszła z psami, niosąc transporter z kotem na górę, a ja zabrałem nasze bagaże. Weszliśmy do mieszkania, gdzie panował dość spory chłód. Odkręciłem kaloryfery i ogarnąłem z grubsza mieszkanie, podczas gdy Hai poszła się wykąpać.  Po szybkim ogarnięciu się położyliśmy się do łóżka. Ułożyłem się wygodnie, a po chwili na mojej klatce piersiowej wylądowała głowa Hai. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a już po paru minutach spałem. W końcu z objęć morfeusza wyrwał mnie dzwonek telefonu. Blondynka mruknęła coś niezrozumiałego, przekręcając się na drugi bok. Odebrałem szybko, nie patrząc nawet na to kto dzwoni.
-Halo? –Zapytałem zaspany.
-Scott, możesz przyjechać -powiedziałam z ulgą, że odebrał. -Odeszły mi wody, a ja nie mam jak dostać się do szpitala. Flynn jest w pracy -mówiła szybko, jednak te informacje szybko mnie rozbudziły.
Zerwałem się z łóżka i zebrałem rzeczy idąc w stronę wyjścia z sypialni. Hai mruknęła nieprzytomnie:
-Co się dzieje?
 -Nic nic, kochanie śpij- powiedziałem całując ją w skroń, podczas gdy ona wracała do przerwanej czynności.
-Już trejkocie, będę za chwilę –powiedziałem zamykając drzwi i rozłączyłem się.
~*~
Otworzyłem drzwi i wszedłem do mieszkania. Po kilku godzinach snu może nie czułem się jak młody bóg, jednak odczuwałem sporą radość. Swoje kroki skierowałem w stronę kuchni, gdzie słyszałem jakieś hałasy. Zastałem tam Hailey mieszającą zawzięcie łyżeczką w kubku.
-Hej piękna, jak tam? –Zapytałem stając za nią, obejmując ją w talii i całując w szyję.
-Dobrze, że sprostowałeś drugim smsem, że to z Sofii jesteś w szpitalu, bo inaczej bym cię zabiła od razu na miejscu za straszenie mnie –mruknęła.
-Przepraszam, ale potrzebowała podwózki, bo Flynna nie było na miejscu…
Hailey?