Zastanowiłem się chwilę. Miałem jechać do szpitala, ale mama jest i tak w śpiączce, więc...A że jest to ta sama stajnia, w której trzymam Thora, więc... co mi szkodzi.
-W sumie czemu nie. Pomogę ci w poszukiwaniu.
-Dzięki.
Wysiadłem z samochodu i ruszyłem za nią do stajni. Podeszła do swojej klaczy, a ja do mojego ogiera.
-Co tam mistrzu? Jeszcze się na mnie nie obraziłeś?
Wyprowadziłem konia.
-To ty jeździsz?-zapytała zaskoczona.
-Tak, razem z moją przyjaciółką.
Osiodłaliśmy konie i pojechaliśmy szukać angloaraba.
Amy?