niedziela, 26 lipca 2015

Od Natalie do Alexis

Lekko zmachana, wpadłam jak burza do pomieszczenia. Do rozpoczęcia mojej zmiany zostało mi jeszcze z piętnaście minut, ale musiałam coś jeszcze zrobić. Gdy byłam już gotowa, wyszłam na chwilę na zewnątrz. Szybko wybrałam odpowiedni numer i zaczęłam rozmowę. Mieszkam w New Yorku od niedawna i dlatego mam do załatwienia jeszcze kilka spraw. Minus przeprowadzania się. Po skończeniu rozmowy, wróciłam do budynku. Gdy już chciałam pociągnąć za klamkę, znienacka dostałam drzwiami prosto w twarz.
- Ku*wa mać! – warknęłam.
Od razu przyłożyłam dłoń do twarzy. Oparłam się o pobliską ścianę. Poczułam, że coś ciepłego spływa mi po twarzy. Czy to krew? Tak, to na pewno krew. Po chwili zaczęłam szukać sprawcy. Mój wzrok padł na dziewczynę, którą już kiedyś widziałam. Pytanie tylko, gdzie? Zaraz! Widziałam ją kilka razy na uczelni.
- Uważaj jak łazisz! – prychnęłam. Wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni, którą przyłożyłam do krwawiącego nosa.
- Zamknij się! Niby skąd miałam wiedzieć, że jesteś za drzwiami. – odparła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nie mam zamiaru się tutaj z tobą kłócić. – powiedziałam obojętnie.
- Ej laluniu, makijaż Ci się rozmył. – poinformowała mnie.
- Mam to w du**ie! – zakomunikowałam, uśmiechając się wrogo. Przeszłam obok niej, ale po chwili zatrzymałam się. – Osądzasz ludzi po wyglądzie, co?
- Może… - zaczęłam. – Po tobie wnioskuję, że jesteś pustą lalką. Jak ty się na studia dostałaś?
- Mhm… dostałam się na studia, ponieważ uczę się i dostaje dobre oceny. – odparłam.

Skierowałam się w stronę łazienki. Jak się okazało, mój nos nie ucierpiał mocno. Był lekko siny, ale nie przeszkadzało to mi. Spięłam swoje włosy i poszłam do swojej roboty. W końcu byłam w pracy.
Pracuje już trzecią godzinę. Cały czas muszę znosić tą dziewczynę, która od czasu do czasu posyła mi wrogie spojrzenie. Nie przejmuję się nią za bardzo. Oczywiście nikt się nie spodziewał małego zajścia. A, więc. Szłam właśnie do stolika. Na tacy miałam postawiony sok i ciasto. Ni stąd ni zowąd wymijam brunetkę, która niosła mrożoną kawę. O dziwo, napój wylądował jakimś cudem na mnie.
- O nie! Przesadziłaś! – krzyknęłam. Wzięłam ciasto, które leżało na mojej tacy i wtarłam je w bluzkę dziewczyny.
( Alexis ? )