sobota, 25 lipca 2015

Od Michael'a cd Laury

- Lauro?- spytałem patrząc na tulącą się do mnie dziewczynę.
- Tak?
- Będziesz tutaj ze mną przychodziła?- objąłem ją ramieniem- Z tobą będzie im raźniej.
- Jeżeli będę mogła- tak...- uśmiechnęła się.
- I przychodź tu kiedy możesz. Nawet wtedy kiedy ja nie będę mógł... bez względu na wszystko, musisz w razie czego się nimi opiekować...
- Mikey, czemu ty mi to mówisz? Co ty chcesz zrobić?!
- Póki co- nic, ale przyszłość jest nieobliczalna. Uch, dzieci idą spać, lepiej się zbierajmy- wstałem, pożegnałem się z dziećmi i opuściłem budynek. Nim się spostrzegłem, dziewczyna mnie złapała, założyła mi kask na głowę i zaciągnęła na motor. To wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłem zareagować i ostatnie co zrobiłem, to chwyciłem dziewczynę za biodra i darłem się, gdy zaczęła jechać. Mój krzyk towarzyszył nam przez całą drogę, a blondynka oczywiście śmiała się i wybrała jak najdłuższą drogę.
- LAURA! LAURA DO K*RWY NĘDZY, JA NIE CHCĘ! JA CHCĘ ZEEEEEEEJŚĆ- ryczałem, czując łzy w oczach. Byłem tak przestraszony, pragnąłem zejść, dotknąć stopami ziemi. Bałem się wszelkich pojazdów tego typu, nawet roweru nie mam, bo się go boję!
- Spokojnie Mikey! Nie bój się, przecież nas nie zabiję!
- NO NIE WIEM! ZWOLNIJ!
- Jak zwolnię to w nas wiadą. Mikey, daj spokój.
W tym momencie wybuchłem płaczem. Byłem już cholernie przerażony, gdy stanęliśmy. Otworzyłem nieśmiało oko i zobaczyłem, że jesteśmy przy parku. Dziewczyna zdjęła z mojej głowy kask, po czym złapała mnie za nadgarstek. Weszliśmy przez dużą bramę, wprost na oświetloną srebrzystym światłem księżyca ścieżkę. Było już późno.
- Laura, gdzie idziemy?
- Zobaczysz... odkryłam to wczoraj, gdy mi się nudziło... jestem tu od niedawna, ale gdy zobaczyłam to miejsce od razu pomyślałam o tobie...
I wtedy zobaczyłem piękną polankę, na której rosło pełno kwiatów. Byłem tak bardzo zauroczony, że nie ma przy mnie dziewczyny, bo ta poszła usiąść na ławeczce. Zacząłem zbierać rośliny i jak to ja, pleść wianki.

Laura?