sobota, 25 lipca 2015

Od Lucasa cd Natali

Dzień zaczął się jak zwykle. Do mojego łóżka wdarł ośliniony mops i zaczął mnie lizać po twarzy. Zrzuciłem psa na podłogę i zakopałem się w kołdrę. Po chwili zadzwonił jednak budzik, więc musiałem wstać. Zerknąłem na zegar w telefonie. Była siódma trzydzieści. Niezadowolony ruszyłem w stronę łazienki. Ustawiłem włosy na żel i ubrałem się. Moja poranna toaleta trwa raczej długo, uwielbiam siedzieć w łazience.
Kiedy już ogarnąłem się, postanowiłem zrobić sobie jajecznicę. Niestety, w lodówce nie było jajek, więc zmuszony byłem do zjedzenia wczorajszej zupki chińskiej, której nie dokończyłem. Musiałem iść do sklepu. Nie było już chleba, masła, nie mówiąc już o oleju czy jajkach. Umyłem zęby i wyszedłem z domu.
Zakluczyłem drzwi i wyszedłem na chodnik. Był chłodny poranek. Nabrałem głęboko powietrza delektując się pogodą. Nie lubię upałów. Wolę zimne klimaty. Miałem na sobie bluzę, więc nie było mi bardzo zimno.
Wszedłem do sklepu. Zadzwonił dzwonek informujący o nowym kliencie. Wziąłem koszyk i powoli ruszyłem do regału z pieczywem. Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i podszedłem do kasy. Uśmiechnięta kasjerka wydała mi resztę, a ja milcząc opuściłem budynek.
Wypakowałem jedzenie i postanowiłem, że pooglądam telewizję. Rufusa wypuściłem do ogródka, więc miałem spokój. Przykryty brązowym kocem wziąłem pilota do ręki i włączyłem telewizor. Leciała jakaś nudna komedia. Przełączyłem. Teleturniej. Znów nie dla mnie. Na trzecim programie leciały wyniki lotto, lecz właśnie się kończyły, a zaraz po nich była "Pogoda". Zostawiłem i wpatrzony w telewizor nie zauważyłem, że oglądam już 4 godziny. Po "Pogodzie" puścili interesujący dokument o znaleziskach archeologicznych i historii starożytnego Egiptu. Zawsze lubiłem historię, więc obejrzałem film do końca.
Nie mogę gnić w domu do końca dnia. Nieczęsto zdarza się taka pogoda. Postanowiłem wybrać się do kawiarni. Zamówię sobie moją ukochaną czarną.
Stanąłem przed kawiarnią. Napis błyszczał i zmieniał kolory. Podobno była to najbardziej elegancka kafejka w mieście. Zawsze chodziłem do "Billy's Cafe", ale dziś postanowiłem spróbować czegoś nowego.
Chciałem już wejść, ale nagle jakaś siła rzuciła mną do tyłu. Z jękiem uderzyłem o chodnik. Usłyszałem delikatny kobiecy głos.

-Nic ci się nie stało?! Przepraszam, nie chciałam!-Zawołała przerażona dziewczyna

-Spokojnie, nic mi się nie stało.-Cisnąłem podnosząc się. Pogładziłem się po głowie. Trochę mnie bolała, ale nie chciałem niepokoić dziewczyny.

-Przepraszam! Boli cię coś?-Przeprosiła po raz kolejny

-Wszystko w porządku. Nie chcę wywoływać w tobie współczucia. Naprawdę nic się nie stało. Każdemu się zdarza. A teraz żegnam.

Restauracja nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Od wypadku odechciało mi się gdziekolwiek iść. Ruszyłem przed siebie lekko kulejąc. Nagle coś mnie pociągnęło za ramię. Obróciłem się za siebie. To znowu ta dziewczyna.

-Chcesz coś jeszcze?


<Natalie?>