Źle się dziś czułem, dlatego wziąłem tabletkę przeciwbólową. Położyłem się spać, lecz ból głowy nie pozwalał mi zapaść w sen. Na telewizję i komputer nie miałem siły, ledwo podszedłem do łóżka. Właściwie to często choruję. Ból głowy nie ustawał. Ciężko mi się oddychało. Mam w sumie z tym problemy, lecz nie mam czasu na leczenie tego.
Dźwignąłem się z łóżka. Na twarzy widniał lekki uśmiech, lecz cały czas nie czułem się dobrze. Jedyne lekarstwo na ból głowy, jest wiatr we włosach. Przynajmniej dla mnie. Dlatego nałożyłem kask na głowę i wyprowadziłem mój motocykl z garażu. Wsiadłem na niego i wjechałem na ulicę. Rozpędziłem się do prędkości 100km/h, ponieważ ulica była pusta, a mieszkałem obok lasu. Po chwili byłem już na leśnej drodze, którą odwiedzali tylko grzybiarze. Była to droga na skróty do Nowego Yorku, w końcu mieszkałem na poboczach. Rozpędzony pokonywałem różne kłody i kamienie. Gdy zobaczyłem w oddali auta, zwolniłem.
Gdy w końcu wjechałem na ulicę, zobaczyłem piękny widok. Wieżowce i drapacze chmur stały na tle ciemnych chmur. Taki obraz witał mnie praktycznie codziennie. Kochałem to miasto.
Po chwili byłem już na jednej z mniej znanych ulic miasta. Zatrzymałem się by odpocząć. Głowa powoli przestawała boleć. To był jedyny lek.
Na ulicę wtargnęła niewysoka, czarnowłosa dziewczyna. Chciałem do niej krzyknąć, ale było za późno. Weszła prosto pod auto. Zamknąłem oczy. Po chwili jednak usłyszałem wrzeszczenie kierowcy i oburzony, kobiecy głos. A jednak nie została potrącona.
Po chwili spojrzała na mnie. Wkurza mnie to, jak ktoś gapi się na mnie dłuższą chwilę.
-Na co się tak patrzysz?-Zachowałem ostrożność i nie powiedziałem "gapisz"
<Charlene?>