-Wierzę, bo pierwszy raz widzę chłopaka który byłby taki wrażliwy na los innych. - szepnęłam uspokajając się trochę. Podciągnęłam rękaw bluzy tak by zakryć nadgarstek. Nie czułam się zbyt komfortowo w jego ramionach. Byłam wyczulona na dotyk po tych dwóch latach. Spojrzałam na jego twarz. Coś mi nie pasowało. Po dłuższym przyglądaniu się mu zobaczyłam odmienne tęczówki. Nie wyglądało to jak soczewki. To pewnie ta wada wrodzona, choć jak dla mnie zaleta, którą miała moja mama. - Możesz puścić? Proszę. - zapytałam cicho. Rozluźnił uścisk trochę. Odstąpiłam od niego o krok i spojrzałam mu w oczy. - Heterochromia? - zapytałam. Chciałam się upewnić
-Tak... zazwyczaj muszę wszystkim tłumaczyć, a ty skąd wiesz?
-Moja mama to miała. - westchnęłam wycierając łzy z policzków. Wyjęłam chusteczki. Jedną wzięłam i podałam paczkę chłopakowi. Jego policzki też był mokre od łez. Przybrałam moją normalną minę po kilku głębokich wdechach. - dobra trzeba jak to mówią poprawić koronę i dziarsko iść dalej. - odparłam chcąc rozluźnić atmosferę, ale to nie pomogło. Chłopaka też coś mocno dotknęło w przeszłości. Współczuję mu. Chciałabym mu pomóc tylko najpierw muszę się dowiedzieć na czym polega jego problem. - Jestem Katherine, ale możesz mówić Katy, albo Kate na upartego.
-Michael, albo Mikey
-A więc Mikey... rękawy. - odparłam. Chciałam wiedzieć, czy on też... czy jest aż tak źle.
-Może ty pierwsza co?
-Ja zapytałam pierwsza. - rzekłam pewnym głosem.
-Idziesz w zaparte.
-No dobrze... to ja ci pokażę jaki jest problem. - podwinęłam rękaw prawej ręki. Lewa jeszcze jest czysta. podkreśliłam dokładnie paznokciem zabliźniony napis, który staram się zakryć innymi bliznami.
<Michael? Spokojnie już opowiadanie jest wiem, że krótkie, ale nie miałam pomysłu.>