niedziela, 26 lipca 2015

Od Charlene cd Lucasa

Prychnęłam z irytacją. Co go to obchodzi? Z podniesioną wysoko głową poszłam dalej, do teatru. Starałam się uważać bardziej, ale nie mogłam zapomnieć o tym, co mogło mi się stać. Zastanawiające było to, że nawet za mocno się nie przestraszyłam. Oczywiście organizm zareagował tak jak każdy, ale umysł przyjął to, co miało się zdarzyć. Pogodził się z tym. To było dość przerażające…
Gdy dotarłam do sporego, starego budynku, powstrzymałam potok myśli wmawiając sobie, że na pewno zaraz się zrelaksuję. Jednak cały czas, przez cały spektakl czułam w sobie tą obezwładniającą wolę poddania się. Czym dłużej się nad nią zastanawiałam, tym bardziej się pogłębiała, a ja wpadłam w pewnego rodzaju panikę.
Wiedziałam, że była niedziela, ale wiedziałam też, że odstresować może mnie jedynie spotkanie z ludźmi. Po skończeniu przedstawienia, z którego i tak nic nie zrozumiałam, bo byłam zbyt ogarnięta myślami, udałam się do pobliskiego supermarketu. Jak zawsze było tam dużo ludzi, więc wszystkich obserwowałam. Od razu zrobiło mi się lepiej, kiedy mogłam skupić się na czymś innym. Czymkolwiek. Zauważyłam jakąś siedzącą w rogu małą dziewczynkę. Mogła mieć maksymalnie 7 lat. Posiadała jasne i długie włosy splecione w dwa warkocze. Była blada, a kiedy przyjrzałam jej się dokładniej zauważyłam, że płacze. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Nigdy nikomu nie pomagałam i raczej byłam zbyt oschła, by pomagać. Martwiłam się tylko o siebie, lecz coś w niej sprawiło, że zwyczajnie BAŁAM SIĘ nic nie zrobić. Nie chciałam mieć wyrzutów sumienia… A jednak! Nawet teraz pomyślałam o sobie…
W pewnym momencie ktoś na mnie wpadł. Straciłam równowagę i wleciałam na reklamę jakiejś nowej Super-Czekolady dla małych dzieciaków.
- Nic się pani nie stało? – usłyszałam męski głos. Ktoś wyciągnął rękę próbując mi pomóc, ale wstałam sama mechanicznie otrzepując ubranie. Spojrzałam na gościa i zobaczyłam znajomą twarz. Był to ten chłopak od „gapienia się”. On chyba też mnie poznał sądząc po jego niezbyt przyjacielsko nastawionej minie.

(Lucas?)