(Drący się Peter xD)
-Mówiłem ci, że te hamulce nie mają szansy wytrzymać!-A ja ci tłumaczyłem, że masz coś z tym zrobić!
-Tłumaczyłem ci, że nic z tym nie da się zrobić do jasnej...
-Dobra panowie koniec-powiedziałam wchodząc.- Scott, to są Jack, kierowca z naszej paczki. Harry, drugi mechanik. Dante, dba o wygląd samochodu i Stan, który dba, aby tych dwóch się nie pozabijało-Pet i Jack wywrócili oczami.
-Cześć-powiedzieli chórem.
-Siemka-powiedział Scott.-Dobry wyścig.
-Przyszły kierowca?-zapytał Stan.-Bo szukamy nowego.
-Przypominam, że jeszcze nie odchodzę. Do końca miesiąca macie mnie-powiedział Jack z założonymi rękami na pirsi.
-Ale później nie chcemy zostać bez kierowcy-powiedział Pet.
-Dobra, później się pobijecie-powiedział Dante.-Idziemy na piwo. Kto dzisiaj odwozi ludzi?
-Ja -powiedział Stan, a Jack poszedł po jego działkę z wyścigu.
-Ok. Scott, idziesz z nami?
-No nie wiem...
-Chodź-powiedziałam uśmiechając się do niego- musi być jeszcze jedna normalna osoba.
Scott?