-Jak teraz nie zapali to problem leży głębiej-powiedziałem wciąż pochylony nad silnikiem.-Odpal samochód.
Wsiadła i przekręciła kluczyk. Zero reakcji ze strony samochodu.
-To może być filtr paliwa. W każdym razie więcej powiem dopiero po oględzinach w warsztacie-powiedziałem zamykając maskę i wycierając ręce.
-Co?!
-No tak. Zdechło i nie ruszy.
-Nie uda nic ci się zrobić?
-Niestety. Mogę załatwić lawetę i warsztat, ale nic więcej mi się nie uda.
-Ale kiedy ja się śpieszę.
-Musisz jechać taksówką, albo...
-Albo?
-Jeśli chcesz to mogę cię podwieźć. I tak miałem jechać i tak, więc jeśli chcesz...
-Dobra.
-To zaraz będę.
Rzuciłem deskorolkę i pojechałem do domu. Wpadłem, Max szczeknął oburzony kiedy przez przypadek dostał drzwiami, wziąłem kluczyki i wybiegłem. Odpaliłem samochód i pojechałem skrzyżowanie. Po drodze zadzwoniłem po Macka aby odholował zepsuty pojazd. Ustałem przy aucie dziewczyny, nie gasząc silnika.
-Wsiadaj-powiedziałem otwierając jej drzwi.
Usiadła zamykając drzwi.
-Dokąd pani sobie życzy?
-Wiesz gdzie jest stajnia?
-Jak najbardziej.
-To tam poproszę.
-Dobra. Zadzwoniłem do kumpla, aby odholował twój samochód do warsztatu. A tak w ogóle to jestem Peter.
-Amy.
-Jeździsz konno?
Amy? Wenus brakus to bardzo popularna choroba