Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy zaparkowałam przed nowym domem. Odwróciłam się, na tylnej kanapie siedział Dante. Pies szczeknął tylko i wystawił łeb za okno.
Wyszłam na zewnątrz i otworzyłam drzwi z których wyskoczył mój pies. W ostatniej chwili zdążyłam złapać za kolczatkę. Odetchnęłam z ulgą mając pewność, że nie ucieknie. Nie miałam najmniejszej ochoty robić sobie wrogów wśród nowych sąsiadów. Chwilę później tuż za moim samochodem ustawił się tir, wyszedł z niego gruby mężczyzna. Grupka innych zaczęła wystawiać moje kartony na chodnik przed domem. Grubas podszedł do mnie, Dante zaczął warczeć. Szybko go uspokoiłam, tamten zatrzymał się w znacznej odległości. Nie miał raczej ochoty oglądać z bliska zębów psa. Zaśmiałam się, wyciągnęłam z samochodu kaganiec i smycz. Szybko założyłam to mojemu pupilowi i złożyłam potrzebne podpisy.
-To by było na tyle. - Spojrzał na mnie po czym odwrócił się do mnie plecami. - Zbieramy się chłopaki! - Krzyknął do mężczyzn.
-Jak to zbieracie się już?! - Spojrzałam na kartony. - A ko to wszystko pomoże mi wnieść?!
-Sam nie wiem. Poradzi sobie pani jakoś. - Uśmiechnął się podle
-Ty sku*******! - Wtedy zaczęła się wojna na słowa. Grubas jedno a ja dwadzieścia. Atmosfera była bardzo napięta. W pewnej chwili poczułam jak z mojego nadgarstka ześlizguje się skórzana rączka od smyczy. Moje oczy zrobiły się ogromne, Dante przewrócił z łatwością faceta. Tamten zbladł, jakby zobaczył ducha. Szybko się opamiętałam i ściągnęłam psa. Tamten w mgnieniu oka zniknął. Fajnie, zostałam sama z psem i całą masą kartonów. W myślach przeklęłam brata, który zostawił mnie na pastwę losu. Przecież miał razem ze mną przyjechać i mieszkać. A tymczasem co? On zrobił sobie wakacje.
Zaprowadziłam psa na podwórko, miałam ogromne szczęście, że był na nim kojec. Dante był przyzwyczajony do takich rzeczy, a więc nie robił specjalnie dużych problemów.
Sama wróciłam do noszenia rzeczy do domu. Stanęłam na podjeździe i rzuciłam szybkim spojrzeniem na to wszystko. Jęknęłam tylko.
Zaczynał robić się wieczór, miałam na sobie szorty i czarą bokserkę. Nie były bagaże nie były specjalnie ciężkie, lecz bardzo nieporęczne. Zrobiłam kilka kursów po czym usiadłam na krawężniku. Szybka rozmowa z Arthur'em trochę poprawiła mi humor. Podniosłam się i odwróciłam twarzą do domu.
-Może Ci pomóc? - Usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam...
Ktoś c: ?