Były sobotnie popołudnie. Przechadzałem się po mieście tonąc we własnych myślach. Byłem tak zagapiony, że nie zauważyłem biegnącej dziewczyny. Wpadliśmy na siebie.
- Ała! - krzyknęła dziewczyna trzymając się za głowę (jedna ręką xd).
- Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedziałem jej podając rękę, aby wstała.
- Nic się nie stało - wstała - Tak wogóle to kim jesteś?
- Jestem Scott... Scott McCartney, a ty?
- Jestem Gwen Balley. Miło mi - powiedziała przy okazji lekko się uśmiechając.
<Gwen?>