środa, 4 kwietnia 2018

Od Scotta cd Hailey

<poprzednie><następne>

Stanąłem za nią obejmując ją i całując w szyję.
-Dlaczego mnie nie obudziłaś -powiedziałem opierając brodę na jej ramieniu. -Pomógł bym ci, a nie na prawie gotowe.
Dziewczyna przewróciła naleśnika i odwróciła się do mnie przodem.
-Ty zadbałeś o kolację, a ja o śniadanie. Podział obowiązków -powiedziała brudząc mój nos mąką.
-No chyba, że tak. W takim razie ja sprzątam -powiedziałem całując ją w czoło. -Ale muszę przyznać, że od samego zapachu cieknie mi ślinka.
Usiedliśmy przy małym stoliku zajmując się jedzeniem. Spożywaliśmy posiłek rozmawiając na wszelkie tematy jakie przyszły nam do głowy. Po skończonym śniadaniu wedle obietnicy sprzątnąłem naczynia do zmywarki. Wróciłem do Hailey siedzącej na kanapie, przeglądającej jakąś gazetę. Usiadłem obok niej, a ona oparła głowę o moje ramię. Mógłbym tak siedzieć w jej obecności całą wieczność, jednakże dźwięk wiadomości skutecznie sprowadził mnie na ziemię. Westchnąłem jedynie wyciągając komórkę i sprawdzając wiadomość.
-Niestety muszę już wracać.
-Ale dlaczego -Jęknęła niezadowolona robiąc naburmuszoną minę.
-Sofii stwierdziła, że nam nie odpuści i bierzemy się ostro za robotę. Jeśli będzie wyglądać równie produktywnie co wczoraj, to będzie tragedia. Jednak fakt faktem, że terminy gonią -odparłem podnosząc się niechętnie.
Pożegnałem się z dziewczyną, całując ją oraz życząc jej miłego dnia i ruszyłem do mieszkania, gdzie urządziliśmy sobie pracownię. Przez kilka kolejnych dni wzięliśmy się ostro za robotę pracując nad tekstem i melodią od wczesnych godzin porannych do ciemnej nocy. Od czasu do czasu udało mi się przekonać ich na dłuższą przerwę, podczas której spotykałem się z dziewczyną podczas jej przerwy w sesji. Wieczorami padałem na łóżko tak jak stałem, mając siłę jedynie napisać do niej wiadomość, życząc dobrych snów i wielokrotnie przepraszając ją za to, że nie mam dla niej czasu. W końcu w piątek po południu zupełnie się wypaliliśmy mając dwie piosenki prawie gotowe i jedną, na której się zacieliśmy. Powoli dochodziliśmy do wniosku, że czas zrobić sobie dłuższą przerwę i dokończyć to po weekendzie, podczas którego mają odbyć się urodziny babci.
-Brzmi to gorzej od melodii żałobnej na pogrzebie nienastrojonych świerszczy -stwierdził Matt na temat ostatnio zagranej przez nas melodii, leżąc na podłodze z gitarą.
Rozległ się dzwonek do drzwi, które poszła otworzyć Sofii. Usłyszałem jak z kimś rozmawia przy radosnym rozgardiaszu psów.
-A oto nasza klatka z cyrkowymi małpami -powiedziała, na co podniosłem głowę z klawiszy pianina i uśmiechnąłem się na widok znajomej blondynki.
Hailey?