Dziewczyna postawiła kieliszki na stoliku, rzucając mi
korkociąg. Stwierdziliśmy, że w sumie możemy obejrzeć jakiś film. Zabrałem się za
otwieranie wina, a Hailey w tym czasie szukała jakiegoś filmu. W końcu stanęło
na komedii. Uruchomiliśmy go, po czym rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie z
kieliszkami w ręce. Hailey wtuliła się w mój bok, a ja objąłem ją ramieniem.
-Myślałeś już, co
dalej z zespołem? –Zapytała w pewnym momencie, przekręcając się lekko, aby na
mnie spojrzeć.
-Tak... Niestety nie mam pojęcia co z tym zrobić
-powiedziałem upijając łyk alkoholu. -Wiadomo, że rozłam jaki powstał między
chyba każdym jest prawdopodobnie nie do naprawienia... A jeśli się nie
dogadamy, to nawet jeśli będziemy dalej próbowali pracować razem, to i tak
wszystko się rozpadnie.
-Czyli co? Chcesz zakończyć działalność zespołu? -Uniosła
głowę, aby spojrzeć mi w oczy.
Zastanowiłem się chwilę nad pytaniem dziewczyny.
-Na razie
przynajmniej zawiesić na czas nie określony... No chyba, że przegłosują zupełną
likwidację...
-W końcu całe życie podporządkowałem właśnie temu.
Paradoksalnie jeszcze parę lat temu nie wyobrażałem sobie takiego życia, ale
teraz mam na odwrót. Pomijam już fakt, że ostatnio wszystko się wali...
-Wszystko? Jesteś tego taki pewny -mówiąc to uniosła jedną
brew do gór.
-No poza tym jednym najważniejszym... -dodałem całując ją w skroń.-I bardzo się z tego cieszę, bo kocham cię jak wariat.
Hailey?