środa, 4 kwietnia 2018

Od Scotta cd Hailey

poprzednienastępne

 Przeciągnąłem się, jedną ręką szukając obok mnie dziewczyny. Otworzyłem powoli oczy próbując przyzwyczaić się do jasności panującej w pokoju. Rozejrzałem się po pomieszczeniu szukając Hailey, ale wszystko wskazywało na to, że już wstała i udała się w głąb budynku. Podniosłem się niechętnie z wygodnego łóżka i zabrałem ubrania, ruszając do łazienki. Po kilkunastu minutach zszedłem na dół, pozostawiając na głowie typowy poranny bałagan. Ruszyłem w kierunku odgłosów z kuchni, gdzie zastałem babcie wraz z Hailey kończącymi szykowanie śniadania. Marry siedziała bawiąc się łyżką w misce z płatkami. 
-Dzień dobry, pięknym paniom -powiedziałem czochrając małą po głowie, na co w odpowiedzi pokazała mi język. 
-Panicz jak dziadek -mruknęła babcia po nosem. -Apokalipsę prześpią, ale wystarczy jedzenie postawić to już są na nogach. I tak w kółko. Ty lepiej trzy razy się zastanów, w co się pakujesz -powiedziała do blondynki, która w odpowiedzi uśmiechnęła się spoglądając na mnie.
-Bardzo się cieszę, że tak się dogadujecie -prychnąłem wywracając oczami. 
Usiadłem obok małej, aby nie robić sztucznego tłoku. Babcia ruszyła obudzić moją siostrę z mężem. Dziewczyna usiadła obok mnie biorąc do rąk kubek z herbatą.
-Wujek -zaczęła Marry przeciągając sylaby. -A czy tobie ukradli grzebień? Bo jak chcesz to mogę Ci pożyczyć moją szczotkę -powiedziała, na co Hailey parsknęła śmiechem niemal niewypluwając herbaty.
-Dzięki młoda. Poradzę sobie -powiedziałem mrugając do niej, Po czym odwróciłem się do blondynki. -Co powiesz na spacer po śniadaniu?
Hailey