poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Od Tylera cd Issabelli

Dochodziła dwudziesta trzecia. Podniosłem się leniwie z łóżka, wiedząc, iż jest to czas na wyjście do roboty. Zapakowałem towar do różnych kieszeni w moich ubraniach, a paczkę papierosów wziąłem do ręki wraz z zapalniczką. Narzuciłem bluzę, gdyż było teraz nieco chłodniej niż wcześniej i opuściłem mieszkanie. Kiedy tylko znalazłem się na dworze wyjąłem jednego z papierosów i wsadziłem sobie do ust, następnie podpalając go zapalniczką. Ruszyłem główną ulicą, w stronę jednego z większych klubów. Miał się tam odbyć dziś koncert, zatem ludzi będzie więcej, co oznacza większą kasę. Czego chcieć więcej? Skręciłem w poboczną ulicę, przed sobą w oddali widziałem tylko dziewczynę z psem. Nie widziałem wiele, w końcu było ciemno, a ulicę oświetlało jedynie żółte światło latarni. W pewnym momencie dziewczyna zboczyła z chodnika i podeszła do przystanku autobusowego. Wyglądała na nieco niepewną, chociaż ciekawiło mnie, nad czym się tam tak nachyla. Przyśpieszyłem nieco kroku i stanąłem za nią.
-Co tam masz? - spytałem, jak gdyby nigdy nic i wyrzuciłem niedopałek na ziemię.
Dziewczyna wręcz podskoczyła w miejscu, po czym spojrzała na mnie przestraszona.
-Spokojnie, nic ci nie zrobię – zaśmiałem się.
-Czy ty chcesz, żebym zeszła na zawał? - zawołała z lekkim oburzeniem.
-Przesadzasz – wzruszyłem ramionami – To co tam masz?
-Szczeniaka, wygląda na bezdomnego – stwierdziła, odciągając swojego psa od zwierzaka.
-Wygląda jak zmokła kura – stwierdziłem, spoglądając na pieska z posklejaną błotem sierścią i dużymi oczami, które patrzyły na mnie i na dziewczynę.
-Trzeba mu pomóc – oznajmiła dziewczyna.
-Ta, zdecydowanie – mruknąłem – Jestem Tyler.
Isabella?