-Myślę, że to dobry pomysł -powiedziałem uśmiechając się do niej. -Mi
przyda się odpoczynek po miesiącu z tym cyrkiem, a tobie po równie
pracowitych sesjach. Tak więc zdecydowanie jestem za.
-Będzie cudownie, już to widzę -odparła rozmarzonym głosem. -To gdzie
się wybierzemy? Francja, Tajlandia, Portugalia, a może do Rio?
-Z tobą mogę jechać wszędzie. Nawet na Antarktydę karmić
pingwiny-zaśmiałem się. -Ale trzeba będzie się rozejrzeć za jakimś
ciekawym miejscem.
W końcu zjawiła się kelnerka z naszym zamówieniem. Była to ta sama
dziewczyna, co wcześniej i w dalszym ciągu patrząc z niedowierzaniem.
Postawiała talerze, życzyła smacznego i odeszła, a my zabraliśmy się za
jedzenie.
-Za udany kontrakt, którego szczerze ci gratuluję -powiedziałem z
uśmiechem wznosząc toast wodą.-Mam coś dla ciebie. Ale najpierw proszę
zamknij oczy.
-Mam się bać, co wymyśliłeś? -Zapytała, ale zrobiła to o co prosiłem.
Wyjąłem z kieszeni pudełko, w którym znajdowała się bransoletka. Wyjąłem
ją z opakowania i zapiąłem na nadgarstku dziewczyny. Była do delikatna
srebrna bransoletka ze znakiem nieskończoności, w którym były
wygrawerowane nasze imiona.
-Mam to traktować jako deklarację? -Powiedziała przyglądając się prezentowi z lekkim uśmiechem.
-Raczej obietnicę, że postaram się jak tylko mogę o to by jednak to
przetrwało -powiedziałem patrząc jej w oczy, gładząc jej dłoń. -No
chyba, że szybko będziesz miała mnie dość.
-Puki co jakoś z tobą wytrzymuję-zaśmiała się.
-Uf, ulżyło -odparłem udając ulgę.
Hailey?