Dziewczyna ruszyła w stronę głównej ulicy. Westchnąłem cicho i ruszyłem w
swoją stronę. Tak, jak się spodziewałem, sprzedaż szła dziś naprawdę
dobrze, wszystko rozeszło się w ekspresowym tempie. Postanowiłem więc
zostać w klubie jeszcze trochę i się zabawić, było wcześnie, a mi nie
chciało się jeszcze wracać do domu. Wypiłem kilka drinków, wypaliłem
kilka papierosów i tańczyłem z kilkoma dziewczynami. W końcu znudzony
zabawą postanowiłem wrócić do siebie.
**
Następnego dnia postanowiłem iść do tego samego klubu, co wczoraj
wieczorem, dziś jednak wyszedłem nieco wcześniej. Standardowo, kiedy
wyszedłem na powietrze, zapaliłem papierosa. Kiedy skręciłem w jedną z
bocznych ulic, zobaczyłem Isabellę, a przynajmniej tak mi się wydawało. W
końcu pies wyglądał tak samo, a dziewczyna miała podobną figurę.
-Isabella – zawołałem.
Dziewczyna obejrzała się zdziwiona i zatrzymała się, abym ja był w
stanie ją dogonić. Uśmiechnąłem się do niej i pogłaskałem delikatnie jej
psa, który ponownie zaczął mnie wąchać. Obawiałem się tylko tego, żeby
przypadkiem nic mi nie wypadło, gdyż wtedy jej wąchanie mnie byłoby
całkowicie uzasadnione.
-Cześć, Tyler – przywitała się. - Znów mnie straszysz.
-Znów tak późno spacerujesz – stwierdziłem, śmiejąc się.
-Cóż poradzę, tak mi najwygodniej – odparła. - A ty gdzie chodzisz codziennie o tej godzinie?
-Na spacery – skłamałem – lubię miasto nocą.
-Tak, Nowy Jork nocą jest fajny, w końcu to miasto, które nigdy nie śpi – oznajmiła.
-Niestety nie zawsze bezpieczny – stwierdziłem – nie powinnaś spacerować
tak późno sama, to nie jest najprzyjemniejsza dzielnica -westchnąłem.
Isabella?