Pomogłem wyjąć jej torbę z bagażnika i pocałowałem ją
delikatnie na pożegnanie. Stałem opierając się o samochód, czekałem aż
zniknie mi z pola widzenia. Martwiło mnie to dość nietypowe na nią
zachowanie. Była milcząca i tak jakby nieobecna. Czułem jak w nocy
kręciła się, nie mogąc zasnąć. Coś ją męczyło, co dało się odczuć na
kilometr, a mimo to udawała, że wszystko jest dobrze. Westchnąłem
ponownie wsiadając do samochodu i jadąc do mieszkania. Kiedy byłem na
miejscu zanim wszedłem do domu, zajrzałem do sąsiadki, aby podziękować
za zaglądanie do mojego małego zoo. Starsza pani Beatrice była aniołem
tego bloku. Wszedłem do mieszkania wśród radosnego szczekania Nali i
Lucky'ego. Reszta dnia minęła mi na przeglądaniu materiałów przesłanych
przez Soffi odnośnie naszej trasy, wracając co chwila myślami do Hailey.
Nie chciałem jej przeszkadzać, więc nie dzwoniłem, aby nie obudzić jej,
gdyby udało jej się zdrzemnąć. Jednak nie dawało mi spokoju, co się
takiego stało. Czyżby moja kochana babcia coś jej powiedziała? A może
Rosa chlapnęła coś niestosownego? A może to jak coś zrobiłem? Siedziałem
obracając telefon w ręce. Wstałem z krzesła przeciągając się. Zegarek
wskazywał prawie dwudziestą drugą, a mnie czekał jeszcze spacer z psami.
Wyciągnąłem telefon i napisałem wiadomość do Hailey ,,Jeśli jeszcze nie
śpisz, to słodkich snów kochanie : * Pamiętaj, że jestem na każde twoje
zawołanie" Ruszyłem niechętnie ubrać się i wyjść z psami na spacer.
Zaraz po śniadaniu zadzwoniłem do chłopaków, aby uzgodnić
czy zgadzają się z moją decyzją. Kiedy uzgodniliśmy co i jak zadzwoniłem
do Soffi zapraszając ją na zebranie. Półgodziny później zjawiła się w
progu mojego mieszkania z typowym dla niej uśmiechem. Usiedliśmy wszyscy
przy stole, pełni napięcia jak zareaguje.
-Teraz słuchaj i nie odzywaj się aż skończę -powiedziałem patrząc na nią.- Doceniamy wszystko co dla nas robisz, ale... Zarzucasz trochę za szybkie tępo. Od dobrego pół roku nie dajesz nam spokoju. Dbasz o nas rozwój za co jestem ci bardzo wdzięczy, jednak ja jestem na granicy cierpliwości. Moje struny głosowe również są na wykończeniu. Z resztą nie tylko moje. Wiele decyzji podejmujesz bez konsultacji z nami. Razem z chłopakami postanowiliśmy, że po trasie zwalniamy cię z roli menadżera. Koniec twoich rządów naszym życiem...
-Niewdzięczne szuje -warknęła. -Ale dobrze skoro tak WY zadecydowaliście to niech wam będzie. Będziecie mnie błagać o powrót do tego. Co z zespołu też mnie może wyrzucicie -powiedziała po czym wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
-Nie źle to zniosła -wyszczerzył się Flynn.
Chwilę później chłopaki wyszli załatwić jeszcze parę spraw przed wyjazdem. Usiadłem na kanapie i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Hailey, dziewczyna odebrała po trzecim sygnale.
-Cześć, skarbie. Jak tam samopoczucie? -Zapytałem.
Hailey?
-Teraz słuchaj i nie odzywaj się aż skończę -powiedziałem patrząc na nią.- Doceniamy wszystko co dla nas robisz, ale... Zarzucasz trochę za szybkie tępo. Od dobrego pół roku nie dajesz nam spokoju. Dbasz o nas rozwój za co jestem ci bardzo wdzięczy, jednak ja jestem na granicy cierpliwości. Moje struny głosowe również są na wykończeniu. Z resztą nie tylko moje. Wiele decyzji podejmujesz bez konsultacji z nami. Razem z chłopakami postanowiliśmy, że po trasie zwalniamy cię z roli menadżera. Koniec twoich rządów naszym życiem...
-Niewdzięczne szuje -warknęła. -Ale dobrze skoro tak WY zadecydowaliście to niech wam będzie. Będziecie mnie błagać o powrót do tego. Co z zespołu też mnie może wyrzucicie -powiedziała po czym wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
-Nie źle to zniosła -wyszczerzył się Flynn.
Chwilę później chłopaki wyszli załatwić jeszcze parę spraw przed wyjazdem. Usiadłem na kanapie i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Hailey, dziewczyna odebrała po trzecim sygnale.
-Cześć, skarbie. Jak tam samopoczucie? -Zapytałem.
Hailey?