poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Od Kalla cd Xaviera

- Kalla wstawaj! - poczułam jak ktoś próbuje zdjąć ze mnie kołdrę jednak trzymałam ją tak mocno, że się nie dałam. - Spóźnisz się do szkoły! - no tak… kochana mamusia. Byłam świadoma tego, że nie odpuści więc poddałam się bardzo szybko.
- Już wstaję – mruknęłam po czym powoli podniosłam się do siadu. - Która godzina? - przeciągnęłam się leniwie.
- Za piętnaście ósma. Jeśli się dzisiaj spóźnisz do szkoły na miesiąc odetnę ci dostęp do mojej karty – mamusia uwielbia się ze mną droczyć i często tak mówi. Jej pasją jest patrzenie na mnie biegającą od łazienki do garderoby w panice. Tego dnia było tak jak zwykle. Rozsiadła się na moim łóżku kiedy ja zerwałam się do biegu. Ona tylko siedziała i się śmiała.
- Powiedz mi kiedy będzie za pięć! - krzyknęłam z łazienki kiedy wchodziłam pod prysznic.
- Jasne jasne! Myślałaś już czym pojedziesz? Zapomniałaś pójść po swój samochód – zaśmiała się.
- Kur… - na moje usta już cisnęło się przekleństwo jednak bardzo szybko się pohamowałam.
- Słucham?
- Cze pióro! - po kilku minutach wybiegłam z łazienki i zaczęłam przeszukiwać szafę w poszukiwaniu jakiś ubrań. Nie miałam czasu na dobieranie stroju więc po prostu postawiłam na jeansy i t-shirt. - Czy yamahszka ojca jest na chodzie?
- Tak, a co? - uśmiechnęłam się pewna swojego zwycięstwa w tej nierównej walce. Zgarnęłam telefon i słuchawki z biurka po czym szybko wybiegłam z pokoju. Kroki skierowałam do dość sporego garażu, w którym tatuś trzymał wszystkie swoje zabawki dla dużych chłopców. Z wieszaka zgarnęłam kluczyki do motocykla i kask. Mamunia pobiegła za mną. Rzuciła mi skórzaną kurtkę. - Tylko się nie zabij proszę.
- Ojciec mnie uczył tak? Wszystko będzie dobrze – zaśmiałam się i odpaliłam silnik.
W szkole byłam kilka minutek po dzwonku. Klnąc pod nosem biegłam do klasy, w której miałam lekcje. Zaczynaliśmy od matematyki. Cudownie. Ta wredna baba, która nas uczy na bank wstawiła mi już nieobecność. Niczym piorun wbiegłam do klasy przerywając rozmowy uczniów. Wzrok wszystkich z nauczyciela przeniósł się na mnie. - Błagam pani mi nie wpisuje nieobecności! - potrzebowałam chwili na przeanalizowanie faktu, że przed biurkiem starej jędzy siedzi mężczyzna. Całkiem przystojny. Zdecydowanie w moim typie. Chyba już go gdzieś widziałam. To jakiś model? Aktor może? W końcu nad moją głową zapaliła się żaróweczka. - Xavier? Znaczy się pan Xavier? Chciałam powiedzieć pan… Matko - jęknęłam zdezorientowana. Jak ja mam się do niego zwracać?

<Xavier?>