Na słowa dziewczyny ogromny uścisk w klatce piersiowej
zelżał. Oddałem pocałunek ze wszystkimi uczuciami, jakie miałem wobec
tej blondynki. Tęsknotą i radością, że jeszcze nie wszystko stracone.
Jeszcze przed wejściem do bloku cztery razy mało się nie wycofałem.
-Ja
ciebie też kocham. Jak wariat -powiedziałem patrząc jej w oczy.- I masz
rację. Jest mi tak potwornie głupio... I nawet nie liczę, że tak od
razu o tym zapomnisz. Wiem, że się nie da -dodałem
głaszcząc ją po policzku.
-Ale damy sobie radę, co nie? -Odparła.
-Spróbujemy sobie jakoś z tym poradzić...
Przygarnąłem
ją do siebie, na co dziewczyna wtuliła się w mój bok. Siedzieliśmy w
ciszy po prostu ciesząc się swoją obecnością. W końcu po tak długim
czasie po prostu miałem ją przy sobie. W tym momencie słowa były
zwyczajnie nie potrzebne. Zwykłe spojrzenia przekazywały wszystko. I
pomyśleć, że gdyby nie ta upierdliwa starsza kobieta, pewnie dalej bym się nie zdecydował ruszyć.
-Czy moja babcia faktycznie u ciebie był? -Zapytałem w pewnym momencie, przyglądając się naszym splecionym dłoniom.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, kiwając głową, na co jęknąłem z rezygnacją.
-Mam tylko nadzieję, że potrafiła się choć odrobinę zachować.
-Była doskonałym przykładem troski o wnuczka -odpowiedziała. -Z jej opowieści wynikało, że jesteś w o wiele gorszym stanie. Trochę brakuje ci do menela.
-Tutaj też podkoloryzowała historię.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł...Zamyśliłem się chwilę nad nim.
-Słuchaj... Pamiętasz jak przed wyjazdem rzuciłaś propozycję abyś urządzili sobie wakacje? Co ty na to, abyśmy wyjechali? Oderwiemy się trochę od tego miejsca i ludzi...
Hailey?