niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Hailey cd Scotta

Spojrzałam na Scotta, nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć. Byłam strasznie zła i strasznie smutna. Spojrzałam na jego rękę, krwawiła, wyglądała na mocno obitą.
-Co ci się stało? - spytałam nieco drżący głosem, starając się zmienić temat.
-Rozbiłem lustro, gdy byłem u Sofii, po wyjaśnienia – mruknął cicho, spoglądając na uszkodzoną kończynę.
-Trzeba ci to opatrzyć, to się może tylko pogorszyć – stwierdziłam, podnosząc się z podłogi i idąc po apteczkę.
Scott poszedł ze mną. Przez cały czas opatrywania rany, starałam się unikać kontaktu wzrokowego, tak na wszelki wypadek. Kiedy skończyłam, puściłam jego rękę, była teraz starannie zabandażowana.
-Dzięki – mruknął.
-Słuchaj, jak już wcześniej wspomniałeś ja potrzebuję troszkę czasu, muszę sobie jakoś to ułożyć w głowie, bo mam w niej jeden wielki bałagan – oznajmiłam.
-Tak, rozumiem – powiedział.
-Zatem byłabym wdzięczna, jeślibyś wyszedł – odparłam, a słowa te z trudem przeszły mi przez gardło, gdyż jedna część mnie pragnęła znaleźć się teraz w jego ramionach, druga zaś pozbyć się go z mojego życia.
Scott rzucił ciche ‘cześć’ na pożegnanie, a ja zamknęłam za nim drzwi. Kiedy zostałam sama poszłam do sypialni, rzucając się na łóżko i pogrążając się w smutku i topiąc się we własnych łzach. Naprawdę nie wiedziałam co powinnam robić, mówią, że czas leczy rany, jednak nie miałam pewności, czy w tym wypadku też tak będzie, nikt nigdy nie zrobił mi czegoś takiego. Nie wiedziałam też, czy wierzyć w jego słowa, czy nie.
Scott?