środa, 4 kwietnia 2018

Od Scotta cd Hailey

poprzednienastępne


-Ja? Nie no coś ty, jestem milusi jak zawsze -powiedziałem wyciągając smycz z szafki i schylając się do psa, aby zapiąć mu ją. -No dobra może masz rację -powiedziałem prostując się i wyciągając do niej rękę ze smyczą.
-Może?- powiedziała unosząc jedną brew i przejęła smycz.
-Dobra, już się poprawiam -powiedziałem podchodząc do niej i całując ją w skroń. –Teraz będę do rany przyłóż –powiedziałem na co dziewczyna pokręciła jedynie głową wywracając oczami.
Wyszliśmy z domu, z zadowolonym na myśl o spacerze psie. Na zewnątrz było słonecznie i ciepło, jak na tę porę roku oraz poranną godzinne. Ruszyliśmy przez podwórko do bramy. Chackie podbiegał trochę do przodu, oglądając się czy idziemy. Otworzyłem bramę przepuszczając ją i czekając aż przejdzie, aby ją zamknąć. Złapałem Hailey za rękę i ruszyliśmy przez wioskę. Kierowałem się w się w stronę starego stawu, w mojej opinie najpiękniejszego miejsca w okolicy. Po drodze żartowaliśmy i rozmawialiśmy. W końcu doszliśmy do celu. Przed nami rozpościerał się widok, na stary zbiornik wodny, do którego prowadził drewniany pomost, na którym latem można było dostrzec grupkę okolicznej młodzieży, spędzającej tam chwile wolne od szkoły. Cały staw otaczały drzewa, gdzie nie gdzie można było dostrzec wiśnie, które zasadził ogrodnik dbający o to miejsce, gdy należało do osoby prywatnej parędziesiąt lat temu. Usiedliśmy na pniu starego, powalonego drzewa, a ja spuściłem psa, który od razu pobiegł w pobliskie krzaki polować na żaby.
-Powiesz mi, co cię rano ugryzło? –zapytała szturchając mnie w bok.
-Dostałem wiadomość od Flynna –powiedziałem zerkając na nią- że nasza „ukochana” menadżerka, załatwiła nam kolejną miesięczną trasę, bez rozmowy z nami. Dodam, że to nie pierwszy i zapewne nieostatni taki wybryk.
-Ale mogła to zrobić? –Zapytała z niedowierzaniem.
-Puki co niestety tak. Będę musiał to zmienić, bo co raz bardziej próbuje nam wejść na głowę. Wyjazd w przyszłym tygodniu. Boli mnie na samą myśl o godzinach w jednym autobusie z tą bandą –powiedziałem obejmując ją. –Ale teraz zostawiam to i nie myślę o tym. Teraz najważniejsza jesteś ty –powiedziałem całując ją.- Moja rodzinka nie daje ci za bardzo w kość?
Hailey?