poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Od Xaviera cd Kalla

Spojrzałem na wyciagniętą dłoń dziewczyny, po czym ścisnąłem ją lekko.
-Xavier, miło poznać, mimo okoliczności -odparłem uśmiechając się lekko do dziewczyny. -No to gdzie cię zawieść, mała? I zapnij pasy.
Dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę, mrucząc coś odnośnie mojego określenia. Zaśmiałem się pod nosem, na jej zachowanie. Podała mi adres, a ja przekręciłem kluczyk w stacyjce, uruchamiając silnik maszyny.  Samochód ruszył zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku. Oparłem jedną rękę o drzwi pojazdu drugą trzymając nonszalancko rękę na kierownicy.
-Poinformowałaś znajomych, że wychodzisz? -Zapytałem zerkając na nią kątem oka. -Wiesz, nie potrzeba by się martwili, gdzie zniknęłaś...
-Dlaczego zakładasz od razu, że byłam tam z kimś? -Zapytała unosząc prawą brew i rozsiadając się wygodniej na fotelu.
-Raczej nie wyglądasz na introwertyka. Poza tym jest to raczej dość żadko spotykane, że osoby... Poniżej dwudziestu paru lat przychodziły same do klubów. Chcąc nie chcąc trochę się znam na tym.
-Niewątpliwie, a mówiąc o tym brzmisz jak dziadek -zaśmiała się.
-A czasem nawet tak się czuje -zawtórowałem jej.
Mimo zapełnionych nocnych ulic, udało utrzymać się dość szybkie tępo podróży. Oczywiście, przymknąłem oko na kilka sygnalizatorów czy też znaków, ale nikomu życia nie utrudniłem. Podróż mijała nam na luźnej nic nie wnoszącej do życia rozmowie, aż zaprakowałem samochód pod wskazanym adresem.
-Proszę bardzo, wedle życzenia -powiedziałem odwracając się w jej stronę.
-Dzięki, za podwózkę... I za tamto w klubie -dodała po chwili, poprawiając kosmyk blond włosów. 
-Nie ma problemu. I rada na na przyszłość... Uważaj na siebie i nie włócz się sama po klubach.
W końcu dziewczyna wysiadła z samochodu i skierowała się w stronę domu. Za nim zniknęła mi z pola widzenia odwróciła się przez ramię machając mi na pożegnanie. Pokręciłem głową ruszając szybko, aż opony wydały z siebie złowrogi pisk. Ruszyłem prosto do mieszkania, dzwoniąc do chłopaków,  aby upewnili się czy monitoring działa. W końcu dotarłem do mieszkania, gdzie szybko ogarnąłem się, po czym położyłem się, alby odespać nockę. Po południu obudził mnie dźwięk telefonu. Podniosłem niechętnie głowę z poduszki szukając źródła hałasu. Okazało się,  że dzwoni dyrektorka liceum, gdzie odbywałem staż jako nauczyciel w ostatnim roczniku w poprzednim roku. Zaczęła tłumaczyć, że nauczycielka matematyki poszła na zwolnienie do końca roku, a dyrka ma nóż na gardle. Nie mogła znaleźć nikogo na zastępstwo w trybie natychmiastowym, więc pomyślała o mnie. Poprosiła o spotkanie w poniedziałek i omówienie ewentualnych warunków. Niewiele myśląc zgodziłem się, aby w poniedziałek z rana stawić się w gabinecie dyrektorki liceum.
Kalla?