-Już się robi, królowo. Przecież nie mogę pozwolić abyś głodowała -powiedziałem całując ją w nos.Zabrałem się za szykowanie śniadania dla Hailey. Wyjąłem potrzebne
produkty z lodówki. Szykowałem jedzenie rozmawiając z uśmiechniętą
dziewczyną, która w dalszym ciągu siedziała na blacie, machając nogami
jak przedszkolak. Nie ma piękniejszego widoku z rana niż jej szczery
uśmiech. Po paru minutach postawiłem na stole przed dziewczyną talerz z
omletem, po czym Rozsiadłem się na na przeciwko niej.
-Za bardzo cię rozpieszczam. Jeszcze się przyzwyczaisz i zapomnisz, że
kuchnia to miejsce dla kobiet -zażartowałem za co zostałem uraczony
kopniakiem pod stołem. -Jaka brutalna.
-Uważaj, żeby ci się mocniej nie oberwało za takie żarty -powiedziała z udawaną wyższością.
Zaśmiałem się jedynie i upiłem łyk zimnej herbaty, którą zrobiłem sobie z
rana. Hailey skończyła posiłek i ruszyła do zlewu, aby umyć talerz,
jednak powiedziałem aby to zostawiła, to później sam się wym zajmę.
Dziewczyna podeszła do mnie i usadowiła się bokiem na moich kolanach
obejmując mnie jedną ręką za kark. Otoczyłem ją ramionami w talii, aby
się nie zsunęła.
-Kiedy lecicie? -Zapytała lekko smutniejąc.
-Za cztery dni mam samolot do Hiszpanii -powiedziałem opierając moją
głowę o jej. -Jeden dzień muszę zarezerwować na wyjazd do babci, aby
zostawić u niej moją futrzastą zgraję -powiedziałem zerkając na
zwierzaki. -Więc w pełni tylko dla nas zostają jedynie trzy dni.
Hailey?