- Z przerwą może być trochę ciężko bo to tylko 10 minut… ale… - uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Ale? - odwzajemnił gest unosząc jedną brew do góry.
- Po 18 kończę zmianę i jeśli bardzo chciałbyś gdzieś się wybrać… o tej godzinie będę wolna.
- Luźno sugerujesz mi żebym zabrał cię na kolację? - zaśmiał się patrząc na mnie cały czas.
- Możliwe. Będę bardzo głodna – dodałam szeptem.
- Niech będzie. Dasz mi swój numer? - wypisałam mu go na karteczce z notesika, który cały czas nosiłam przy sobie.
- Zdzwonimy się – z uśmiechem na ustach odeszłam od jego stolika i cała w
skowronkach wróciłam do pracy. Tyler wydawał się być bardzo miłym
człowiekiem, z którym naprawdę dobrze mi się rozmawiało.
I tak jak się umawialiśmy zadzwonił do mnie po 18. Właśnie wychodziłam z pracy.
- Harper?
- Harper. Co tam? - uśmiechnęłam się sama do siebie rozpoznając głos osoby po drugiej stronie.
- Gdzie mam po ciebie przyjechać?
- Pod kawiarnię. Jestem już gotowa do wyjścia.
- Zaraz będę… - rozłączył się. Długo czekać nie musiałam bo już chwilkę
później jego samochód stał na parkingu przy restauracji. Trochę
niepewnie do niego wsiadłam.
- Hej – uśmiechnęłam się nieznacznie. - Weźmiesz mnie do maka? - tak bardzo chciałam zjeść nuggetsy. Cały dzień o nich myślałam.
<Tyler?>