środa, 3 lipca 2019

Od Xaviera cd Lashiti

Musiałem się zastanowić, jak określić to co czułem tak, aby dobrze mnie zrozumiała. No ładnie, co ta dziewczyna zrobiła. Już wczoraj w sypialni doprowadziła do wylezienia na wierzch starego "kochanego" Xaviera, który od dawna był zduszony przez nowego skurwysyna. Nie wspominając, że zapewne rzucił bym, że jest dla mnie tylko zabawką do pieprzenia, aby się nie zaangażowała. Tego w ostatnich latach unikałem jak ognia zaangażowania się. Świadomość tego, że osoba, która by się ze mną związała byłaby narażona na ogromne niebezpieczeństwo była zbyt duża. Mimo że po tych pięciu latach to ja rozdaję karty w całym tym zapchlonym mieście. Dodatkowo nie pomaga ogromne i wciąż odczuwalne poczucie winy. Łatwiej było żyć z jednorazowymi przygodami. Jednak gdyby i tym razem tak było, już dawno siedział bym we własnym mieszkaniu.
-Zabawki do pieprzenia mają w sobie więcej plastiku. Dodatkowo nie zwraca się uwagi na jej potrzeby, tylko na własne. Byle rzucić na jakiś mebel, wyruchać, dojść, oczywiście tylko jedna strona będzie z tego czerpać i nara. A dziewczyna nic z tego nie ma -powiedziałem upijając łyk kawy zrobionej przez siostrę Lashi. -W tej sferze powiedziałbym raczej, że jesteśmy partnerami. Szanuję ją i nie robię nic, na co by mi nie pozwoliła. No chyba że jest inaczej, ale skarg nie słyszałem-spojrzałem na dziewczynę, która lekko się zarumieniła. -Stąd moje krótkie podsumowanie nie uważam aby była tylko moją zabawką do pieprzenia. Mimo sposobu najczęściej spędzania przez nas czasu -dodałem na co Lashi wywróciła oczami mimowolnie lekko się uśmiechając.
-No dobra, ale czy ci się podoba -zapytała przyglądając mi się spod przymrużonych oczu.
Nie ma co zaprzeczać, że Lashiti należała zdecydowanie do pięknych kobiet, jednak moja uwagę przykuwała jeszcze z jednego powodu. Była niesamowicie podobna do NIEJ. I z wyglądu, ale i jak się coraz bardziej przekonywałem z charakteru. Priorytetem było dla niej bezpieczeństwo jej rodziny, ale mimo to postanowiła się ze mną związać. Nie zwracał uwagi na swoje potrzeby na potrzeby innych. Niestety przypłaciła to życiem.Robiłem wszystko by tylko zagwarantować jej bezpieczeństwo, byłem gotowy podpisać pakt z diabłem, jednak poległem na całej linii. Tym razem również nie chciał bym aby i jej coś się stało, ale nie mogę działać przeciw niej.
-Solecito -zacząłem powoli krzyżując ręce na klatce piersiowej- czy gdyby Lashi mi się nie podobała i gdybym nie leciał na nią, to czy w ogóle tu bym siedział? Jako wzrokowiec przede wszystkim patrzę na wygląd, ale jeśli kobieta nie wie jak to wykorzystać to nic nie pomoże. Jednakże to nie jest tak, że zwracam uwagę tylko na wygląd, bo ta dziewczyna siedząca obok mnie ma równie, jak nie bardziej ciekawy charakter.
Zakończyłem swoją wypowiedź, jednak wiedziałem, że nie odpuści tego jednego najważniejszego według niej pytania. Z resztą chyba nie tylko według niej. Absolutnie było to ważne pytanie, na które chyba i ja sam nie dokońca znałem odpowiedź.
-Wszystko pięknie, ale wciąż unikasz najważniejszego pytania. Kim ona dla ciebie jest? Bo wiesz, dopóki tego nie stwierdzisz, to bez potrzeby się produkujesz -powiedziała prowokująco.
Podczas gdy Luna zadawała pytanie spojrzałem na Lashiti. Cała się spięła oczekując odpowiedzi, a gdy poczuła mój wzrok na sobie spojrzała na mnie z oczekiwaniem. No właśnie, kim jest dla mnie ta ciemnowłosa dziewczyna. Czy mi na niej zależało? Tak, na jej bezpieczeństwie i szczęściu. Czy wyobrażałem sobie życie bez niej? Tak, nie wyglądałoby inaczej niż do tej pory. Jednak nie mogę stwierdzić, czy gdyby zniknęła z mojego życia jak mocno by mnie to poruszyło. Wiem natomiast, że gdyby cokolwiek jej się stało znalazł bym odpowiedzialnego za to skurwysyna i zabił. Dodatkowo przy niej do życia powracał Xavier, o którego istnieniu już zapomniałem. Budziła się we mnie wręcz nieodparta potrzeba chronienia jej. Sam nie wiedziałem jak nazwać to co czuję do tej dziewczyny. Nie nienawidzę nazywać rzeczy po imieniu. Widząc jak bardzo oczekuje odpowiedzi i chyba wręcz stresowała się moją odpowiedzią. Złapałem jej rękę i zacząłem mówić patrząc w jej oczy.
-Sam nie wiem jak to określić... -zacząłem marszcząc lekko czoło. Koleżanką? No zdecydowanie za małe określenie... Może powiem tak, jest osobą, której bezpieczeństwo jest dla mnie bardzo ważne. Szanuję ją i lubię spędzać z nią czas.

Lashiti?