piątek, 12 lipca 2019

Od Luny do Joe

Lashi wyjechała, pojechała wraz z chłopakiem i jego siostra. Chciałam wraz z nimi, ale oczywiście nie. Bo po co.. Wywróciłam oczami i weszłam do domu, znalazłam Tori, która wybierała się do klubu po coś. Chyba nie była zbyt zadowolona, nie pytałam nawet, bo niezbyt mnie to obchodziło. Joker leżał sobie w cieniu w ogrodzie. A dwa słodkie kociaki, bawiły się ze sobą na dworze. Po zamknięciu drzwi i bramy ruszyłam do ogrodu z trzema miskami. Piękna pogoda się zaczynała, więc mogłam pozwolić sobie na takie, wyluzowanie się, nie miałam zajęć. Nawet jeśli były to, przynajmniej miałam spokój, na jakiś czas. Bo przecież zrobiłam wszystko przed innymi i nawet nie wiem, co oni mógłby mi zadać. Siedziałam na tarasie, choć w sumie to przy basenie i moczyłam sobie nogi, woda była nalana do misek, a zwierzaki, gdy chciały, mogły pić. Przez chwilę nawet pisałam z siostrą, wysyłałam jej zdjęcia bawiących się kotów oraz uśmiechałam się, jednak gdy skoczyłyśmy pisać, trochę zrobiło mi się przykro. Przecież tak też było. Chciałam odpocząć, ale jednak telefon od jednej z przyjaciółek nieco mnie obudził.
Pytała się, czy możemy zrobić u mnie imprezę najlepiej nad basenem. Zgodziłam się, jednak wiedziała, jak trzeba i kogo można zaprosić. Miała paru znajomych, których nie znałam, jednak mimo wszystko zgodziłam się na to. Zwierzakami zajmie się gosposia, ochrona będzie stała wokół domu i przy drzwiach, by sprawdzać ludzi. Siostra już się o nią postarała. Jedynie powiedziałam im co i jak by nie wyszło nieporozumienie. Joker mimo głośnej muzyki też zostawię go na górze, by nic im się nie stało. Służba, jeśli można ich tak nazywać, przygotowywali wszystko, uprzątnęli z parteru wszystko, co było szklane i drogie. Stoły zostały nieco zabezpieczone tak samo, jak kanapy. Dywany zabrane, alarm wyłączony basen przygotowany. Przekąski, nawet zaczęłam im pomagać, oraz ustawiać na stole i kuchni alkohol i kolorowe kubki, w mini lodówce były ustawione niektóre soki, oraz na stole. Mimo wczesnej pory.
Wszystkie przygotowania trwały długo, jeszcze musiałam się przebrać i przyszykować. Gotowa, poszłam do zwierząt, zobaczyć co z nimi. Joker spał, Conny także, a Saru gryzł gryzaka. Akurat ten pokój jest dźwiękoszczelny, by nic się maluchom nie stało. Poza tym wzięłam tablet, na którym miałam widoki z kamer, by w razie czego móc zareagować natychmiast.
Czas leciał, miałam pod strojem na imprezę bikini, jednak coś wciąż było nie tak. Jakby czegoś brakowało. DJ i Amber przyszli i tam pogadaliśmy. Schody były zamknięte. Jest tylko parter oraz podwórko, więcej nie. Poza tym też nie ma zbyt wielu osób. To takie jedynie dla kilku osób, bo Am chciała coś ogłosić i no tak było, albo też w sumie skoro mam wolną chatę to można się bawić.
***
Impreza trwała a najlepsze, nawet nie wiem, ile wypiłam. W końcu zebraliśmy się w salonie, by zrobić większe kółeczka. Stolik i kanapa poszły na bok. Zaczęliśmy grać w butelkę, jednak to było, siedem minut w raju, bądź prawda czy wyzwanie. Wszystko się zmieszało i można było wybrać. Am poszła ze swoim najlepszym przyjacielem.. Potem jak mówiła, okazało, się, że zrobił jej minetkę, co ją ucieszyło, a on oblizywał usta, jakby było mu mało.
Nie wiem jak wiele śmiechu i par było, bo w końcu impreza się zagęszczała. W sumie to wszyscy prawie goście, chyba że ktoś musiał już iść do domu czy gdzieś tam, ale tak to, kółeczko się powiększało. Rozrastało się, ludzi ubywało, jednak wciąż koło może dwudziestu osób grało. W końcu padło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie, a może 7 minut w raju? - spytała Amber.
- Wyzwanie. - powiedziałam. Nie było żadnego uuu, bo w sumie często brałam wyzwanie, zamiast prawdy. Dziewczyna o śliwkowych włosach zastanawiała się, aż w końcu powiedziała.
- Pocałuj Joe, ale taki długi pocałunek, a nie przez chwilę. - rzekła. Ktoś zawołał Joe. Przystojny, jego jasne włosy wpadły mi w oczy. Widziałam go już, jednak osobiście nie znałam. Coś ze studia tatuażu było. No coś musiało być. Uśmiechnęłam się i nachyliłam, by go pocałować.

Joe?