sobota, 20 lipca 2019

Od Hero

Śnił mi się okropny koszmar. Wierciłem się na łóżku co chwile i natychmiast podniosłem się z łóżka i rozejrzałem się dookoła. To był tylko sen.. Mój oddech był szybki i nie równomierny, serce biło jak oszalałe. Opadłem głową na poduszkę.
- To tylko zły sen. - powiedziałem sam do siebie. - „nic się nie dzieje” - pomyślałem.
Nagle usłyszałem wibracje mojego telefonu, który leżał na szafce nocnej. Wziąłem go do rąk i od razu odebrałem.
- Halo? - zapytałem do telefonu - Tak jasne będę wcześniej - rozlączyłem się.
Dzisiaj nie miałem zajęć i musiałem się pojawić w pracy wcześniej niż zwykle. Wstałem leniwie z łóżka i się przeciągnąłem. Od razu zmierzyłem do swojej łazienki. W pomieszczeniu oparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro.
- Jak ty wyglądasz - powiedziałem sam do siebie i pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Zdjąłem bokserki i wszedłem pod kabinę prysznicową. Odkręciłem korki z zimną wodą, która szybko spotkała się z moim ciałem. Zimne krople wędrowały po moim ciele, powoli mnie rozbudzając. Po umyciu się wyszedłem z kabiny i od razu sięgnąłem po ręcznik, aby się wytrzeć. Wróciłem do sypialni i wyciągnąłem z szafy czarne spodnie i białą koszulkę. Gdy się ubrałem, zszedłem na dół, miałem przejść do kuchni, ale nagle usłyszałem rozlegający się odgłos dzwonienia do drzwi. Westchnąłem ciężko pod nosem i poszedłem je otworzyć.
- Dzień dobry - powiedziała osoba, trzymającą listy w prawej dłoni. Ach tak jak zawsze listonosz przychodził do mnie o tej porze.
- Dzień dobry - odpowiedziałem mu z niemrawym uśmiechem.
- Dzisiaj dla pana mam aż trzy listy - powiedział dumnie.
- Dziękuję - sięgnąłem po nie i zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Ach biedny listonosz tak zawsze się stara, by być dla mnie miłym, a ja to olewam. Skąd on bierze na to chęć i siłę?
Trzymając listy w dłoni, od razu zauważyłem, że jeden jest od ojca. Jednak od razu go nie Otworzyłem dopiero po kilku minutach namyśleń otworzyłem go. Jednak żadnej niespodzianki tam nie znalazłem, to było to samo zaproszenie na niby rodzinny obiad ze swoją kochana żonką jak co miesiąc. Reszta listów to były zwykłe rachunki. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie pyszne jedzenie. Po śniadaniu ułożyłem tylko włosy, włożyłem dokumenty i telefon do kieszeni. Wziąłem kluczyki w dłoń i wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz. Wsiadłem do auta i ruszyłem do miasta. Do miasta dotarłem w miarę szybko. Do klubu przyjechałem idealnie na piętnastą.
- No w końcu jesteś - powiedział z lekkim zdenerwowaniem mój szef.
- Przecież się nie spóźniłem - wzruszyłem ramionami jak gdyby nic.
- Dobra, nie czas na dyskusje - powiedział nieco ostrzej - Do roboty o Dziewiętnastej otwieramy - powiedział.
Ja kiwnąłem jedynie i głowa i zabrałem się do roboty. Zacząłem układać stoły, krzesła, gadałem z zespołami i przygotowałem zaopatrzenie na dzisiejszą imprezę. W końcu wybiła Dziewiętnasta. Na początku prawie nikogo nie było, ale z czasem przychodziło co raz więcej ludzi. Ruch przy barze był coraz większy, ale nie byłbym sobą, gdybym do żadnej dziewczyny dzisiejszego wieczoru nie zagadał.
- Co dla pani? - zapytałem z uśmiechem, patrząc dziewczynie prosto w oczy.
- A co mi zaproponujesz? - zapytała, odwzajemniając mój uśmiech.
- No wiesz - zacząłem i oparłem się o blat baru - Robię niezłe szoty - powiedziałem
- Dobra, niech będzie sztos - powiedziała.
- Ej! Długo będziesz z nią gadał, czy się zajmiesz innymi klijentami - odezwał się jakiś facet.
- Przepraszam na chwilę- powiedziałem, podszedłem do tego gościa - Jakiś problem? - zapytałem, patrząc mu prosto w oczy - Jak chcesz, możemy pogadać ale przed klubem - uśmiechnalem się szeroko.
- Nie chce kłopotów - powiedział i odsunął się od baru.
Zacząłem przygotowywać szoty dla dziewczyny i innych klientów.
Dziewczyno?