środa, 10 lipca 2019

Od Hailey cd Scotta

Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu pasażera i zaczęłam szukać czegoś interesującego w stacjach radiowych. W końcu jednak niezadowolona i nieusatysfakcjonowana poddałam się i połączyłam telefon kablem z samochodem. Włączyłam aplikację z muzyką i znalazłam coś, co zaspokajało moje aktualne chęci i oczekiwania, a także wpasowałoby się w mój nastrój. Na miejscu mieliśmy być dopiero późnym wieczorem. Przypomniałam sobie jeszcze, że powinnam dać znać rodzicom o tym, że wyjechaliśmy, aby wiedzieli kiedy mogą się nas spodziewać, bo jakby nie patrzeć jest to dość istotne.
-Wiesz co, spać mi się chce – stwierdziłam.
-To śpij – zaśmiał się, patrząc na mnie ze swojego rodzaju niedowierzaniem – trzeba było nie siedzieć tak długo wczoraj.
-Łatwo ci mówić, zacieśniałam więzy z teściową – prychnęłam i pokazałam mu język.
-Okej, okej, wszystkie grzechy odpuszczone – westchnął, unosząc ręce w geście obronnym.
Wzięłam jedną z leżących na tylnych siedzeniach bluz i zawinęłam ją w kaptur, tworząc coś na kształt poduszki, którą podłożyłam sobie pod głowę. Nie minęło dużo czasu, aż pogrążyłam się we śnie. Byłam naprawdę niewyspana.
Jak się okazało spałam godzinę, jednak godzina ta wpłynęła kojąco na mój organizm i czułam się wiele lepiej.
-Jak będziesz potrzebował się zamienić, to powiedz – oznajmiłam z uśmiechem, ewidentnie zaskakując go swoim nagłym ożyciem.
-Spokojnie, jadę dopiero niecałe dwie godziny – odparł – na razie baw się dobrze jako dj.
-Dzięki, czuje się spełniona w tej roli, to był mój plan B na życie, jeśli okazałoby się, że jestem zbyt koślawa na modelkę – powiedziałam rozbawiona.
-Dobrze wiedzieć – odrzekł.
-Wiesz, granie na weselach, czy innych uroczystościach to mogłoby być coś – stwierdziłam.
-A plan C, też miałaś? - spytał.
-Ależ oczywiście, plan C to bycie kierowcą rajdowym – obwieściłam z pełną powagą.
Scott wybuchnął śmiechem i posłał mi rozbawione spojrzenie.
-Nie rozumiem co cię tak bawi – wywróciłam oczami.
-Nic, mam tylko przed oczami jak doskonale radzisz sobie w miejskiej dżungli – mruknął, śmiejąc się pod nosem.
-Oh, nie wmówisz mi, że jest tak źle – burknęłam, zakładając ręce na piersi i przybierając obrażony wyraz twarzy.
-Oj Skarbie, nie powiedziałem przecież, że jest źle – powiedział, kładąc jedną z rąk na moim kolanie.
-Oj wcale nie dało się tego wyczytać z twoich słów i rozbawienia – mruknęłam, odwracając wzrok i wtapiając go w rozmazujący się krajobraz.

Scott?