sobota, 13 lipca 2019

Od Gwen cd Patrica

Prychnęłam z udawanym oburzeniem, na jego zdanie o spóźnianiu.
-To uwierz, masz tu przed sobą okaz, który nigdy się nie spóźnia -powiedziałam unosząc głowę z wyższością i oczywiście kłamiąc. -Jakbyś mógł zająć się naczyniami, bo zmywarka się zepsuła. A ja dokończę walkę w ekspresem, bo się zaciął znowu... Ale czekaj, zaraz... Potter zasnął ci na telefonie?
-Mój pies -powiedział chłopak, zabierając się za mycie rosnącej sterty naczyń.
-Potter i w dodatku pies... Już go lubię -zaśmiałam się rozkładając powoli maszynę, aby trochę się do niej dostać.
Sytuacja nie była dla mnie nowa, ponieważ zdarzało się to średnio co dwa tygodnie. A oczywiście właściciel miał moje zgłoszenia w nosie. Czekać, aż to się rozwali na amen. Byle nie na mojej zmianie... No i Patrica. Gdy chłopak skończył ogarniać naczynia, podszedł do klienta. Mi w tym czasie udało się rozebrać ekspres i ogarnąć jak zwykle zacinające się części. Stałam z wysuniętym językiem, na co chłopak stojący obok i parzący kawę w drugim ekspresie parsknął śmiechem. W odpowiedzi zrobiłam bardzo dorosłą rzecz, czyli wypięłam język w jego stronę. Pokręcił głową rozbawiony, po czym wrócił do klienta. Zakończyłam ogarnianie maszyny i odwróciłam się do lady. Wzięłam szmatkę i zaczęłam czyścić blat, podczas gdy dzwonek ogłosił przybycie nowego klienta. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się Peter. Jego przyjście oznaczało tylko jedno, jak zwykle coś odpierniczyli z moim samochodem.
-Tego zostaw mi, to mój kumpel -powiedziałam do Patrica, który już był gotowy wziąć od niego zamówienie. -Big Bo cię przysłał -rzuciłam, gdy tylko szatyn podszedł do lady.
Oczywiście nic się nie pomyliłam. Okazało się, że przez najbliższe dwa tygodnie nie zobaczę samochodu na oczy. No po prostu cudownie. W pewnym momencie do lokalu wpadła większa grupa osób. Zabraliśmy się za przyjmowanie zamówień, których napływała duża ilość. Uwijaliśmy się jak w ukropie, chłopak naprawdę dobrze sobie radził mimo że to dopiero jego drugi dzień. Dziś ruch był ogromny, jak rzadko kiedy. Nim się obejrzałam nadszedł koniec naszej pracy.
-Brawo panie kolego, przetrwałeś drugi dzień i odblokowałeś osiągnięcie "Parzator Kawy na spidzie" -zaśmiałam się po czym się skrzywiłam. -Ale to było suche...

Patric?