poniedziałek, 22 lipca 2019

Od Coraline

- Nigdy więcej do Las Vegas z Nowego Jorku. - powiedziałam, spoglądając przez malutkie okienko w samolocie. - Nigdy więcej.
Brunetka, która siedziała obok mnie, westchnęła i zachichotała.
- Tak, tak, a już jutro wymyślisz kolejną szaloną podróż. Najlepiej, to gdzieś do Montany.
- O, nie, nie, Cath! Mam przerwę. Przysięgam. - odparłam, przymykając oczy. - A teraz, moja droga, pójdę spać, gdyż zanim dolecimy do Nowego Jorku, to minie ze trzy godziny.
Ledwo co ułożyłam głowę na fotelu, a mój mózg już się wyłączał. Zaczęłam śnić o ciepłym łóżku, pysznych krewetkach z makaronem i delikatnym w smaku, białym winem. O tak, zdecydowanie powinnam zostać koneserką wina, czy jak to tam.
Wydający się z głośników głos stewardessy o zapięciu pasów bezpieczeństwa, z powodu lądowania, wybudził mnie ze snu. Zapinając pasy, rozbudziłam się, jak nigdy wcześniej, ze względu na krzyczące na fotelu obok dziecko.
                                                                                            ~-~
- Powiem ci, Li, że twój pomysł z oglądaniem „Stranger Things” jest okej, lecz może mogłybyśmy obejrzeć tym razem coś innego? Może jakieś anime?
Wystawiłam przyjaciółce język, wkładając ostatnią czystą koszulkę do szafy. Reszta wylądowała do pralki, która umiejętnie potrafiła wywabić plamy z poszczególnych części mojej garderoby. Związałam włosy w niskiego, niedbałego koka i położyłam się na łóżku tuż obok Cath. Dziewczyna już wyszukiwała w internecie japońskich kreskówek. Wzięłam sobie jednego nachosa z wcześniej przygotowanej miski i odczytałam tytuł serialu, który miałyśmy zamiar puścić.
- „Boku no Hero Academia”? Nie mogłaś być bardziej oryginalna?
Szybko wzięłyśmy się za oglądanie anime. Co jakiś czas zatrzymywałyśmy się w środku odcinka, by tylko uzupełnić zapasy żywnościowe, a później znowu siadałyśmy na moim ukochanym łóżeczku i oglądałyśmy. Ah, no jak to ja, musiałam wzdychać do mojego ulubionego bohatera o imieniu Shoto Todoroki.
Jakiś czas później, a tak naprawdę parę godzin później, uznałyśmy, że czas położyć się spać. Po szybkim wymyciu się i przebraniu położyłyśmy się spać, a, jako że Cath jeszcze nie miała u mnie swojego łóżka, musiałam swoje dzielić z nią. Ciekawe przeżycie, naprawdę.
                                                                                         ~-~
Następnego dnia obudziłam się, słysząc pukanie do drzwi. I szczerze mówiąc, nie wiem, po co ktokolwiek miałby pukać do moich drzwi o 6.43. Wstałam energicznie z łóżka, zeszłam po malutkich schodkach na dół i po podbiegnięciu do drzwi, otworzyłam je. W drzwiach stała istota, na którą nawet patrzeć mi się nie chciało. Nachodzić kogoś o tej godzinie?
- Hm, dzień dobry? - przywitałam się, unosząc wzrok.

Ktoś? C: