piątek, 12 lipca 2019

Od Joeogo cd Luny

Spojrzałem na dziewczynę, karmiącą małego zwierzaka z butelki, co było niebywale uroczym widokiem.
-Wiesz, mogę jeszcze chwilę go potrzymać, chyba się polubiliśmy, a Amber i jej strój mogą poczekać – stwierdziłem, siadając obok niej.
Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi trzymać na rękach małego geparda. Saru był dokładnie taki, jakim opisała go Luna. Rozkosznym widokiem był ten, kiedy bawił się moją dłonią. Swój wzrok przeniosłem na dziewczynę, włosy miała teraz spięte w wysokiego koka, co odsłaniało jej szyję, na której znajdował się tatuaż. Podobał mi się, zastanawiałem się, czy miał jakieś specjalne znaczenie, czy jaka była historia jego wykonania. Po chwili zawartość butelki była pusta, co oznaczało zamianę w karmieniu.
-Dasz mi go? - zapytała.
-Pewnie – odparłem, podając jej zwierzaka.
Luna nakarmiła Saru, a następnie zaniosła zwierzaki do odpowiedniego pokoju.
-To co, możemy iść? - spytała, stając w drzwiach pokoju.
-Tak, pewnie – mruknąłem, wstając z łóżka i idąc w jej stronę.
Dziewczyna chyba jednak nie zamierzała ruszyć się z miejsca. Powolnym krokiem znalazłem się przed nią. Położyłem dłonie na jej biodrach i spojrzałem jej w oczy.
-Zamierzasz gdzieś iść, czy wolisz zostać tutaj? - szepnąłem, nachylając się do jej ucha.
-Co bym wolała, a co powinnam to dwie różne rzeczy – westchnęła, gładząc mnie po policzku – jeśli tu zostaniemy to prędzej czy później wpadnie tu Amber, domagając się swoich kąpielówek.
-J.ebać Amber – westchnąłem – kąpielówki możesz zostawić na korytarzu, a drzwi zamknąć na klucz – powiedziałem, bawiąc się rąbkiem jej koszulki.
-Cóż, brzmi sensownie – odparła, zabierając mi z rąk kąpielówki i rzucając je za drzwi.
Następnie popchnęła mnie lekko w przód, po czym zatrzasnęła za nami drzwi i szybkim ruchem zablokowała je. Uśmiechnąłem się w jej stronę i swoją ręką zjechałem nieco niżej. Luna umiejscawiając swoją dłoń na moim karku, a chwilę później na głowie zmusiła mnie do nachylenia się i złączenia naszych ust. Cofaliśmy się powoli w stronę łóżka, nie przerywając pocałunków. Dziewczyna popchnęła mnie na nie, po chwili znajdując się nade mną. Uśmiechnąłem się pomiędzy pocałunkami. Łatwość z jaką to wszystko jej przychodziło, a także zdecydowanie i swego rodzaju stanowczość jaką prezentowała była niesamowicie intrygująca i pociągająca. Jedna z moich rąk zbłądziła pod jej koszulką, druga zaś znalazła swoje miejsce na jej pośladku, delikatnie go ściskając. Nie trwało to jednak długo, gdyś po chwili złapałem ją w pasie, tym samym przeciągając w bok i znajdując się nad nią. Uśmiechnąłem się zadziornie pomiędzy pocałunkami, teraz dostęp do jej szyi był nieco łatwiejszy. Luna zarzuciła swoje dłonie na mój kark, ja natomiast podwinąłem jej koszulkę, odsłaniając jej płaski brzuch, a pocałunkami zszedłem na linię szczęki. Dłoń dziewczyny wplątała się w moje włosy, delikatnie za nie pociągając, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Moje usta schodziły coraz niżej, w końcu zatrzymując się na dłuższą chwilę na jej szyi i zostawiając po sobie czerwony ślad.
Luna?