piątek, 19 lipca 2019

Od Joego cd Luny

Miejsce w samochodzie zająłem obok Luny, w zasadzie to ona obok mnie. Dziewczyna założyła słuchawki i zamknęła oczy. Nie minęło dużo czasu, aż jej głowa zaczęła bezwładnie opadać w dół, takie spanie zazwyczaj nie trwa długo i boleśnie się kończy. Dlatego więc objąłem ja delikatnie i przyciągnąłem do siebie, aby było jej wygodniej. Luna zamruczała coś pod nosem, jednak nie przebudziła się. Wyglądała przesłodko gdy spała. Droga była długa, nieco ponad trzy. Luna musiała być solidnie niewyspana, gdyż podniosła się ze mnie dopiero po jakiejś godzinie. Otworzyła oczy i rozejrzała się, dookoła, po czy poprawiła słuchawki, wyprostowała się na siedzeniu i wtopiła wzrok w szybę.

**

Zjechaliśmy na stację, aby zatankować samochód. Postój postanowiłem wykorzystać na udanie się do toalety, a także kupienie sobie kawy. Kiedy wyszedłem z łazienki, Luna stała w kolejce do kasy, najprawdopodobniej także zamierzała kupić sobie kawę. Stanąłem za nią w kolejce i położyłem swoje dłonie na jej talii, nachylając się nieco do jej ucha.
-Ktoś tu się chyba dziś nie wyspał – stwierdziłem.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
-Bywało gorzej – stwierdziła, robiąc krok naprzód i posuwając się w kolejce.
-Nie wątpię – odparłem.
Kilka minut później oboje ruszyliśmy z powrotem do samochodu z kubkami kawy w rękach.

**

Teren, na którym mieliśmy rozbijać namioty był bardzo ładny. Kemping rozciągał się przy jeziorze i lesie, będzie więc co robić. Znaleźliśmy odpowiednie dla nas miejsce i wzięliśmy się za rozbijanie namiotów. Wkrótce dwa, pokaźnych rozmiarów namioty stały obok siebie. Z założenia jeden miałem dzielić ja i Adi, a drugi dziewczyny.
-To co? Za wcześnie na rozpalanie ogniska, idziemy do jeziora! – zawołała ochoczo Amber.
-Dobry pomysł – przytaknęła Luna.
Kilkanaście minut później z ręcznikami i kremami udaliśmy się w stronę jeziora. Każde z nas rozłożyło swój ręcznik na trawie. Dziewczyny zaczęły rozkładać się wygodnie na ręcznikach, jednak zwyczajne leżenie i opalanie się było zbyt nudne. Nachyliłem się w stronę Luny i wziąłem ją na ręce. Dziewczyna protestowała i krzyczała, bijąc mnie po plecach, wiedząc że zmierzam z nią w kierunku wody.
-I tak się nie wywiniesz – zaśmiałem się, wchodząc na brzeg i brnąc coraz głębiej.

Luna?