środa, 3 lipca 2019

Od Scotta cd Hailey

Zgarnąłem zagubiony kosmyk za jej ucho i krótko pocałowałem.
-No nie wiem, średnio mi się chce iść po nią. Nie możemy ozdobić krzesła -rzuciłem z udawaną niechęcią.
-A jeśli ładnie cię poproszę -powiedziała uśmiechając się zalotnie i kładąc ręce na mój kark.
Oj nie ładnie kochanie, tak sobie pogrywać. Przekrzywiłem głowę udając, że się nad tym zastanawiam. W końcu, czemu się nie podroczyć skoro sama zaczyna.
-To zależy od tego jak bardzo ładnie będziesz prosić -powiedziałem zbliżając swoją twarz coraz bliżej jej.
-Bardzo, bardzo, bardzo ładnie-powiedziała przerywając każde słowo pocałunkiem.
Uśmiechnąłem się przyciągając ją jeszcze bliżej siebie i zaplatając ręce na jej plecach. Pogłębiłem pocałunek i mruknąłem zadowolony, gdy jedna z rąk dziewczyny znalazła się w moich włosach. Niestety tą piękną i spokojna chwilę przerwał głos małej Marry wołającej w niedalekiej odległości od nas:
-Tato, znalazłam wujka! Migdali się z ciocią Hai!
Hai schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi opierając się o mnie i trzęsą się ze śmiechu. Oczywiście dało się słyszeć śmiech reszty domowników. Marry podrapała się po głowie,  wciąż nie dokońca rozumiała, co wszystkich tak rozbawiło. Ustała naburmuszona wydymając przy tym zabawnie usta.
-No bo tata chce wiedzieć, czy z nim pójdziesz po choinkę -powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
-Powiedz mu, że zaraz przyjdę -powiedziałem po czym mała pognała na dół.
-No to teraz nie masz wyboru -powiedziała Hai, ocierając łzy śmiechu.
Pocałowałem ją krótko po czym poszedłem do sypialni po sweter. Ubrałem się w ciepłe ciuchy po czym ruszyłem na dół, gdzie czekał mój szanowny szwagier. Ruszyliśmy do sąsiada gadając o głupotach. Całe dojście i przytachanie drzewka do domu zajęło nam około czterdziestu minut. Wracając obydwaj mieliśmy podobne przemyślenia, odnośnie sąsiada naszej babci. Staremu panu Trevorowi zachciało się amorów. I coś nam się wydawało, że babcia aby uniknąć gadania ciotek "w tym wieku to już nie wypada randkować" to ukrywała coś. Ah, czyli jednak geny plotkary się we mnie uchowały. Weszliśmy do domu i ustawiliśmy drzewko w salonie. Następnie poszedłem do kuchni, gdzie wojowały dziewczyny. Ustałem za Hai obejmując ją od tyłu i przytykając nos do jej szyji.
-O matko, ale ty zimny -krzyknęła wzdrygając się.
-No widzisz, już taki ze mnie zimny drań. Jak wam idzie?

Hailey?