niedziela, 14 lipca 2019

Od Joego cd Luny

Dziewczyna wyszła z sypialni w nieznanym mi kierunku. Westchnąłem cicho, jeszcze zaspany, nie w pełni obudzony i nieogarniający jeszcze świata, powoli podniosłem się z łóżka. Chciałem iść do łazienki i wziąć prysznic. Dojście do siebie po obudzeniu się zajmuje mi zazwyczaj trochę czasu, dlatego z na wpół zamkniętymi oczami ruszyłem do łazienki, jeszcze w sypialni zgarniając w rękę ręcznik i pozbywając się bokserek. Gdy wszedłem do pomieszczenia, pobudka nastąpiła niemal od razu, kiedy ogarnąłem w jakiej sytuacji się znalazłem. Ręcznik wypadł mi z rąk, pokazując mnie w pełnej okazałości. Luna stała owinięta ręcznikiem, uważnie mi się przyglądając. Nie trwało długo, aż ręcznik na jej ciele się poluźnił, a ja mogłem uważnie przyjrzeć się także jej. Ku.rwa wyglądała tak bardzo gorąco. Dłuższą chwilę staliśmy bez słowa, jedynie gapiąc się na swoje ciała, a było na co patrzeć . No jak po wczorajszym to nie jest jakiś znak, zezwalający na działanie, to nie wiem w jakim świecie my żyjemy.
-Czy ja mogę mieć takie widoki codziennie rano? - spytałem w końcu, przerywając panującą ciszę i robiąc krok w jej stronę.
-Nie byłoby ci wtedy za dobrze? - zapytała unosząc jedną brew.
-Na to mogłoby wpłynąć jeszcze wiele innych czynników – westchnąłem, przygryzając nieco wargę i omiatając ją jeszcze raz wzrokiem.
-Cóż może kiedyś jeszcze ci się poszczęści -uśmiechnęła się zadziornie i podniosła z podłogi ręcznik, którym ponownie się owinęła.
Była taka seksowna. Luna po chwili opuściła pomieszczenie, a ja w tym czasie stanąłem pod prysznicem. Po ogarnięciu się, wróciłem do sypialni, gdzie leżały moje ubrania. Założyłem je na siebie i zszedłem na dół. Z kuchni dochodził głos Luny i jakiejś jeszcze kobiety, jak mogłem się domyślić ich gosposi. Rudowłosa stała, dyskutując z nią i trzymając talerz z jedzeniem oraz sztućce w ręce.
-Twoje śniadanie stoi na blacie – uśmiechnęła się ciepło kobieta, pomiędzy wymianą zdań z dziewczyną i wskazała mi na pełny po brzegi talerz.
-Dziękuję – powiedziałem i wziąłem go w ręce, a następnie stanąłem obok Luny, nie będąc do końca pewnym co ze sobą zrobić.
Po dłuższej chwili skończyły rozmowę, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
-Chodź, zjemy w salonie i możemy coś obejrzeć, teraz z pewnością w pamięci zostanie więcej z tego filmu, niż wczoraj – zaśmiała się.
-Bardzo prawdopodobne – odparłem, ruszając za nią.
Usiedliśmy obok siebie na kanapie w salonie i po krótkim sporze o wybór filmu, znaleźliśmy coś i przystąpiliśmy do konsumowania naszych posiłków. Choć prawdę mówiąc to śniadanie mogło podchodzić pod obiad, biorąc pod uwagę godzinę, w jakiej je spożywamy.
-Planujemy grupowy wyjazd pod namioty w najbliższym czasie, Amber ci mówiła? - zagadnęła nagle.
-Nic nie wspominała – mruknąłem, nabijając na widelec kawałek pomidora.
-To już wiesz, o szczegółach będziemy informować jak tylko się jakieś pojawią – oznajmiła, a ja już wiedziałem, że jakakolwiek próba wykruszenia się z tego wyjazdu nie wchodziła w grę.
-Oczywiście – stwierdziłem, odkładając opróżniony już talerz na stolik.
Luna?